Fakt, tez to zauwazylem, tylo zapomnialem o tym napomknac.pawel pisze: zwróc uwagę na swoje oznaczenia na moje i na Pana Elliota, fakt że się różnią nie zmienia faktu że na pewnym etapie dochodzimy do tych samych wniosków.
pawel
Ogolnie, musze przyznac, (zreszta wspominalem o tym wczesniej) teoria ta ma w sobie cos pociagajacego. Moze chodzi wlasnie o wspomniana tendencje umyslu do ukladania sobie wszystkiego we wzorki, formulki itp...
A - co do 'wiarygodnych analitykow', o ktorych pisal Elliot - po pierwsze ciekawe jest to, ze tego samego slowa uzywaja przeciwnicy teorii fal Elliotta (znaczy sie szarlataneria) a dwa, ze jak wspomnial templar, sa inne metody prognozowania zmian rynku. Jedna z nich jest chociazby ciekawy (lecz drogi) system Vantagepoint - korzystaja w analizie z korelacji miedzyrynkowych i kompleksow sieci neuronowych polaczonych ze soba. Efekt - podobno 80% trafnosci. O ile dane te sa prawdziwe, to jak dla mnie, jest to (sory za wyrazenie) zajebiscie duzo...
Poza tym system ma ten olbrzymia przewage nad teoria Elliota (pomijajac juz to czy ma te ponoc 80%) - sytem jest calkowicie automatyczny i brak w nim miejsca na jakakolwiek subiektywnosc. Nie ma wiec miejsca na stwierdzenia pt 'po uksztaltowaniu sie danej formacji widzimy ze zostal zrealizowany jeden z 2/3/4... scenariuszow prognozowanych x dni/tygodni temu (o tym, ze pozostale 1/2/3... zostaly niezrealizowane subtelnie przemilczamy)' tylko jest prosta pilka - jest sygnal kupna, jest sygnal sprzedazy - jestesmy na plusie albo na minusie. bez filozofii. I z wiekszym stanem konta (podobno)