Ciekawy temat. Stracilem znacznie wiekszą kase (gdy jeszcze wydawalo mi sie ze potrafie grac a tak na prawde jak sobie teraz pomysle to moja wiedza byla na poziomie zero nawet pomimo wygrania jakichs tam konkursow czy przeczytaniu dziesiatek ksiazek to z dzisiejszej perspektywy stwierdzam ze nie potrafilem grac) Zmienilo sie to u mnie w zasadzie pol roku temu tak na prawde. Teraz wiem ze jestem w stanie sobie poradzic na kazdym rynku pod warunkiem ze jestem zdyscyplinowany poniewaz wiem na co stac moje sygnaly i ze porazki są ich czescią. Porazki są bardzo trudne do strawienia ale fakt i swiadomosc ze w dluzszej perspektywie z miesiaca na miesiac ide do przodu znacznie uspokaja i tak na prawde po trejdingu zawsze wsiadam w auto i jade na basen, na silownie, pobiegac, potrenowac sporty/sztuki walki itd, zawsze po to by wyzbyc z siebie wszystkie emocje zwiazane z forexem i zapomniec. po takim treningu wiem ze to wlasnie trening jest tym co kocham (procz rodziny rzecz jasna) i chce robic. Forex daje mi czas na zycie. Wczesniejsze tyranie i nawet prowadzenie wlasnej firmy zabieralo mi kupe czasu, w zasadzie tylko niedziele mialem wolne...
Nie wiem czy wy tez tak mieliscie ale ja gdy tracilem kazda pensje to wypadaly mi wlosy, mimo ze zawsze mialem bardzo geste w porownaniu z reszta rowiesnikow itd, normalnie to byl dla mnie szok jak przepier... pensje z miesiaca na miesiac i po przejechaniu ręką po glowie mialem wlosy na dloni.... Nadal jestem zajebiscie przystojny ale to juz nie to samo

serio u mnie porazki z fx najbardziej odbily sie na zdrowiu mimo ze trenuje od dziecka i odzywiam sie raczej zdrowo.
Ja na poczatku tego roku dalem sobie ostatnią szanse i na razie jest okej, 3 razy zlamalem zasady w tym roku i kazde z nich dawalo mi obsuniecie na ktore pracowalem jakies 10 dni trejdingu wiec mozna powiedziec ze jakies 30 dni bylo na darmo. Wystarczy jeden raz zlamac zasady a ból jest ogromny.
Potrafię zarabiac na forexie gdy jestem zdyscyplinowany a wlasnie dyscypliina od dziecka nie byla moim sprzymieżencem i to byl tak na prawde jedyny czynnik nad ktorym musze nieustannie pracowac by zarabiac na fx. choc by glupie wstawanie o 6 rano, dla jednych to pikus ale dla mnie to udreka, bo gdy czlowiek musi wstac o 6 rano a nie idzie do rzadnej pracy i trejduje w domu to na prawde ciezka sprawa.
Uzaleznienia sa na prawde rozne. Ja jestem czlowiekiem ktory bardzo latwo w nie popada ale plusy są tez takie ze w te ''dobre uzaleznienia'' popapdam rownie mocno jak w te zle. Wiec jedyny nad czym musze miec kontrole to robic tak by zajmowac sie tymi dobrymi i zacząć dzien o 6 rano a wtedy 90% szans ze uda mi sie caly dzien.
6 rano to moj najwiekszy wróg.
Pozdrawiam załóżyciela tematu i zycze by ci sie udalo czym kolwiek sie zajmiesz.
ps. ja na twoim miejscu mimo wszystko poszukiwal bym jednak pracy za granią.
Wiesz kim bym zostal gdyby nie FX? drwalem albo nurkiem glebinowym bo kocham wode, powietrze... i w zyciu bym juz nie wrocil do pracy w biurze bo doslownie zygnął bym jak bym mial obslugiwac klienta czy to dla korporacji czy to prowadząc wlasna dzialalnosc.
hej
