Najzabawniejsze czytając ten wątek jest to, że każdy odkrywa niczym Amerykę to, co już tysiące razy zostało powiedziane.

Jakby to był właśnie ten moment, kiedy nastąpiło olśnienie. W zasadzie wszystko można podsumować w dosłownie kilku punktach.
Główne powody, dla których większość traci:
1. Nie stać Cię na handlowanie - brutalne, ale prawdziwe. Mając wolnych parę stów można się za to napić porządnie, ale żeby swobodnie handlować z rozsądnym ryzykiem w rozsądnym przedziale czasowym (nawet mając jednostki 0,01 wp) potrzeba chociaż te 25 k zł.
2. Z niczego mieć dużo się nie da. Mając 100zł, nie zrobisz z tego miliona, ale mając 100 tys. możesz mieć 150 tys.
3. Wydaje Ci się, że zostałeś stworzony do tego. Niestety prawdopodobnie nie zostałeś.

4. Traktujesz rynek jako sposób na
dorobienie się, zamiast jako możliwość
powiększenia kapitału.
5. Bujasz w obłokach. Gdyby Twoje cele były realne, to byś je osiągnął.
6. I najważniejsze. Większość tych brokerów, to takich palcem po wodzie pisanych. Nawet jak osiągnąłbyś z paru złotych jakąś nieproporcjonalnie wielką kwotę, to duża szansa, że jej nie zobaczysz na oczy. Bez zadawania zbędnych pytań tylko Oanda wypłaca, reszta jak jest spory zwrot to zawraca głowę setką pytań "a dlaczego, a po co, a może zostawić". Strach deponować większe pieniądze.
Pewnie to powyższe urazi większość "traderów", ale pamiętajcie o jednym. Większość z Was mogłaby z sukcesem realizować swoje cele, gdyby były realne. Realnym jest np. osiągnięcie 40-50% zysku w rok. To jest mało wg Was?! To jest potężna rentowność. Konto oszczędnościowe czy lokata daje Ci 2%/rok. FI daje ok. 10%. A możecie być lepsi i jeszcze mieć satysfakcję, że to Wasza zasługa.
Po prostu trzeba to traktować jak realną inwestycję, która ma dawać realny zysk, wówczas przyjemnie i bez stresu sprawdza się saldo rachunki inwestycyjnego. Jeśli w to nie wierzycie, to mogę pokusić się o założenie tu swojego dziennika i dokumentowanie transakcji.