Noob pisze:Dealerzy opcji. Przynajmniej u mnie to oddzielny desk.
Zz, nie wiem do końca jak Ci odpowiedzieć - czy doradcy przeinaczali prawdopodobieństwo spadku i umacniania się złotego, kiedy wciskali ludziom CIRSy? Na pewno.
Czy klient musiał obejrzeć prezentację, z której jasno wynikało jakie będą przepływy dla różnych poziomów kursu? Musiał.
Nie odpowiadam za swoją instytucję. Wiem, że zniechęcam klientów do spekulacji na walutach, tłumaczę, że ten rynek to jeden wielki kanał i kompletnie się go nie da przewidzieć 
.
Witajcie
Ktoś mądry napisał, że na rynkach prawie 90% uczestników nie wie co sie dzieje, albo co sie wlasnie stalo.. What just happened?

(film z DeNiro)
Kolega widze robi na posadzie w banku, drugi tez tu sie przyznawal.
Ja moze nie mam 10 lat doswiadczen z rynkami, ale swoje "wylatałem".
Tak nawiązuję tu do lotnictwa. By trading/dealing to jak latanie samolotem - swietne horyzonty, piekne widoki, prestiż, niezla kasa, adrenalina(?????) i ryzyko szybkiego zejscia.
Piszecie - ze wytrzymują do 5 lat dealerzy. Ja mysle, ze to skutek bardzo zlej organizacji ich pracy, niedopasowania wielkosci pozycji i ogolnie problemów zwiazanych z dyskrecjonalnym tradingiem.
Doszedlem do wniosku, ze mozna i tym zajmowac sie cale zycie, ale trzeba dobrze to zorganizowac i dawkowac wypoczynek, a najlepiej oprzec sie na systemie/metodzie i ciagle ja ulepszac - zabawa w ulepszanie , ale w ramach "pieszczenia czegos co opanowalismy" daje pewne odbicie sie psychiki.
Sporo ludzi po dluzszym czasie nie chce sie tz w to bawic, nie ze stresu, ale ze wzgl na znudzenie.
Mysle, ze gdyby banki przejely metody prop-houseów itp dostarczajacych plynnosc, dzieląc cos duzego na rzeczy do ogarniecia, duzo lepiej by to funkcjonowalo - jak w mrowisku.
I kto do diabła powedział ze sukces na FX zalezy do przewidywania przyszłosci? wrozka?