Pogaduchy przy porannej kawie

Miejsce, gdzie każdy może prowadzić swój własny dziennik gry na FX.
Awatar użytkownika
Mighty Baz
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 1463
Rejestracja: 18 wrz 2010, 09:33

Re: Pogaduchy przy porannej kawie

Nieprzeczytany post autor: Mighty Baz »

ScarFace pisze:Ewentualny wybuch wojny. .
http://www.youtube.com/watch?v=swM1MD-m ... age#t=837s

na kontygent to chyba za duzo :569:
DAYTRADER
powodzenia, kilometrow pips wam zycze

Awatar użytkownika
daromanchester
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 2301
Rejestracja: 02 maja 2009, 12:48

Re: Pogaduchy przy porannej kawie

Nieprzeczytany post autor: daromanchester »

Moim zdaniem gościu bredzi, wkurzył się że go powołali i sieje panikę.
Mówi że NSR powołał 50tys ludzi a z tego co wszędzie czytam tam nie ma więcej niż 20 tys więc jak mogli powołać 50 tys chłopa???
np:
http://www.sgwp.wp.mil.pl/pl/1_779.html

Ludzie chyba lubią błyszczeć w mediach, wystarczy spojrzeć na youtuba i widać jakie ludzie mają "parcie na szkło".
"Ekspert to taki człowiek, który popełnił wszystkie możliwe błędy w bardzo wąskiej dziedzinie" - Niels Bohr
"Każdy głupi może wiedzieć. Sedno to zrozumieć" - Albert Einstein

259
Maniak
Maniak
Posty: 3968
Rejestracja: 15 cze 2011, 23:20

Re: Pogaduchy przy porannej kawie

Nieprzeczytany post autor: 259 »

Nawet jakby miałoby to być 5000 rezerwistów to najpierw musiałoby się coś wydarzyć co spowodowałoby taki ruch. I nie byłoby to żadne tajne przez poufne tylko coś naprawdę dużego - bezpośrednie zagrożenie naszego kraju (niekoniecznie wojna, wystarczy powódź podobna do 2007 roku) albo nagłe poważne zagrożenie innego kraju NATO (tym razem przez wroga bo inaczej nikt nie kiwnie palcem) i to musiałoby być widmo natychmiastowej inwazji (NATO ma taką politykę, że co prawda wszyscy za jednego, ale najpierw ten jeden musi wziąć na klatę całe uderzenie zanim wszyscy się zgodzą że: a) sojusznik rzeczywiście został zaatakowany b) zbiorą się żeby ugadać co dalej, potem rozpoczną przygotowania...)
Czy w ostatnich miesiącach, tygodniach, dniach wydarzyło się cokolwiek takiego?
Nie. Albo jakaś totalna konspira ;-)

Poza tym: w naszych realiach nawet najbardziej skacowany wysoki oficer nie da rozkazu mobilizacji rezerwy z tego prostego powodu, że to kosztuje tyle, że jak przyjdzie do szukania winnych (a na pewno przyjdzie - to jest wpisane w ten system) to tak jakby sobie sam stryczek założył na szyję. Oni mają mnóstwo wad ale instynkt samozachowawczy mają mocno wyćwiczony.
Prędzej będą zwlekać czekając na Brukselę nawet jeżeliby obce tanki jeździły im pod oknami niż się wychylą. Stara zasada urzędasów: bez dupochronu nie ma decyzji.
Ostatnio zmieniony 18 lis 2012, 00:39 przez 259, łącznie zmieniany 1 raz.
Jakże często ludzie mają już gotową opinię zanim zdążą pojąć istotę rzeczy.
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)

259
Maniak
Maniak
Posty: 3968
Rejestracja: 15 cze 2011, 23:20

Re: Pogaduchy przy porannej kawie

Nieprzeczytany post autor: 259 »

Ten też robi szybką karierę:
Nigel Farage's anti-Brussels Ukip is improving in the polls as voters become increasingly eurosceptic.
http://www.guardian.co.uk/politics/2012 ... CMP=twt_gu
Z tego co pamiętam Lepper jechał na czymś podobnym?
Jakże często ludzie mają już gotową opinię zanim zdążą pojąć istotę rzeczy.
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)

259
Maniak
Maniak
Posty: 3968
Rejestracja: 15 cze 2011, 23:20

Re: Pogaduchy przy porannej kawie

Nieprzeczytany post autor: 259 »

Ughr - to jest długie... a to tylko streszczenie i to po łebkach :-|

Bardzo ciekawy choć długi jak papier toaletowy kawałek ze Spiegela:
http://www.spiegel.de/international/bus ... 67404.html
Bardzo kulawe automatyczne tłumaczenie na polski - trzeba mieć dozę samozaparcia żeby to czytać:
http://translate.google.com/translate?h ... 67404.html
Oryginalnej wersji niemieckiej nie udało mi się znaleźć :-|

Tak czy inaczej:
Be it the United States or the European Union, most Western countries are so highly indebted today that the markets have a greater say in their policies than the people. Why are democratic countries so pathetic when it comes to managing their money sustainably?
To są fragmenty które w jakiś sposób wydają mi się istotne dla uzmysłowienia w jakim tak naprawdę świecie żyjemy i jakie są tego konsekwencje. Ten artykuł opisuje i tłumaczy o wiele więcej ale nie będę przecież cytował wszystkiego. Tym bardziej, że nie mam ambicji odbierania autorowi bardzo ciekawego tematu :)
Creating Money out of Thin Air

Until 1971, gold was the benchmark of the US dollar, with one ounce of pure gold corresponding to $35, and the dollar was the fixed benchmark of all Western currencies. But when the United States began to need more and more dollars for the Vietnam War, and the global economy grew so quickly that using gold as a benchmark became a constraint, countries abandoned the system of fixed exchange rates. A new phase of the global economy began, and two processes were set in motion: the liberation of the financial markets from limited money supplies, which was mostly beneficial; and the liberation of countries from limited revenues, which was mostly detrimental. This money bubble continued to inflate for four decades, as central banks were able to create money out of thin air, banks were able to provide seemingly unlimited credit, and consumers and governments were able to go into debt without restraint.

This continued until the biggest credit bubble in history began to burst: first in the United States, because banks had bundled the mortgages of millions of Americans, whose only asset was a house bought on credit, into worthless securities; then around the globe, because banks had foisted these securities onto customers in many countries; and, finally, when these banks began to totter, debt-ridden countries turned private debt into public debt until they too began to totter, and could only borrow money from banks at even higher interest rates than before.
(…)
The attempt by countries to bolster the faltering financial system has in fact increased their dependency on the financial markets to such an extent that their policies are now shaped by two sovereigns: the people and creditors. Creditors and investors demand debt reduction and the prospect of growth, while the people, who want work and prosperity, are noticing that their politicians are now paying more attention to creditors. The power of the street is no match for the power of interest. As a result, the financial crisis has turned into a crisis of democracy, one that can become much more existential than any financial crisis.
(…)
Since Jan. 14, 2009, when Standard & Poor's downgraded Greek government bonds, the markets have determined the direction and pace of European integration. They want bigger and bigger bailout funds, they want to safeguard their claims, they want a European Central Bank that buys up government bonds indefinitely, they want slashed government budgets, they want labor market reforms like the ones in Germany, they want wage cuts such as those in Germany and, at the same time, they want these incapacitated countries mired in recession to offer the prospect of healthy growth.
(…)
There was always justification for new debt. The catchphrases included things like more jobs, better education and social equality, and the next election was always around the corner. Debt was justified at the communal level to expand bus service or build playgrounds, at the state level to hire more teachers or build bypasses and, at the federal level, to buy tanks and fund economic stimulus programs.
(…)
The more often governments change and the more pluralistic they are, the faster the debt increases and the more difficult it becomes to pay if off. The more democracy, the looser the money. The only place money gets even looser is in dictatorships.
(…)
debt limits have never worked in any country.
do tego zdania było naprawdę nieźle: świetnie wytłumaczone jak zmienił się pieniądz a wraz z nim cały system finansowy, a za nim świat i jak to zamknęło się w samonapędzającym się kółeczku (dodatnie sprzężenie zwrotne) więc nie miałem co komentować ale w tym zdaniu pojawia się pierwsze przynajmniej uproszczenie: nieprawda że nigdzie nie zadziałały limity! Nie zadziałały tylko żałosne pozory limitów. I to Niemcy wraz z Francuzami jako architekci wspólnej jakże odpowiedzialnej w deklaracjach polityki finansowej byli tymi którzy tak cynicznie i bezczelnie olali swoje własne limity. A potem reszta bo jak wiadomo przykład płynie z góry.
U nas limity zadziały i to nie raz bo są wpisane do konstytucji i za jej naruszenie grożą bardzo konkretne konsekwencje. Inaczej niż w traktacie z Maastricht gdzie są wpisane limity ale nie ma żadnych praktycznych sankcji. Co prawda kolejne nasze rządy robiły i robią rozmaite sztuczki aby udekorować okienko na koniec roku ale tak czy inaczej u nas te limity trzymają. Między innymi to jest jedna z przyczyn dlaczego nadal jesteśmy tacy biedni z jednej strony oraz dlaczego zdarzyło się że byliśmy tą "zieloną wyspą" jak inni którzy limity mieli gdzieś dostali mocno po łapkach z drugiej strony ;-)

No dobra, co tam dalej... choć warto to naprawdę przeczytać zamiast lecieć po łebkach:
In Spain, after four austerity packages, the unemployment rate has increased from 8 percent in early 2007 to 25.8 percent today, while the country's debt ratio has doubled.
To już jest świadome naginanie faktów! W 2007 roku Hiszpańska bańka mieszkaniowa była w fazie hiperboli - ludzie masowo brali kredyty i kupowali, developerzy też brali kredyty i budowali całe miasteczka nie mając na to nawet pokrycia w portfelu zamówień. Pracy było przy tym tyle, że to pracodawcy szukali pracowników. Z Ameryki Południowej przybywały fale hiszpańskojęzycznych emigrantów skuszone łatwą pracą i świetnymi zarobkami - pracy było tyle, że Hiszpanie sami nie dawali rady i rząd aktywnie wspierał tę imigrację zarobkową bo mu nakręcała wpływy do budżetu. I to był ostatni rok prosperity. Bo nawet zanim zza drugiej strony Atlantyku sztormowe chmury przywiały zmory 2008 roku, hiszpański rynek zwyczajnie się przesycił. A jak w 2008 roku bańka prysła, jak w pierwszej kolejności ci wszyscy budowlańcy stracili pracę w kilka zaledwie miesięcy, a potem jak rozlało się to ta resztę gospodarki, bezrobocie gwałtownie skoczyło, a przecież wtedy nie było jeszcze żadnych programów cięć!
Chociaż muszę autorowi przyznać jedno usprawiedliwienie: w tamtych czasach Hiszpanie otrzymali od socjalistycznego rządu niesamowity prezent: wydłużenie automatycznego zasiłku z tytułu utraty pracy do dwóch lat. W wysokości 100% ostatniej wypłaty (nie jestem pewien czy to był zasiłek płacony przez państwo, czy obowiązkowa odprawa płacona przez pracodawcę...) W efekcie choć ludzie masowo tracili pracę to przez następne dwa lata nie musieli się rejestrować jako bezrobotni szukający pracy... może to zakłamało statystyki. Tym niemniej dziennikarz piszący takie rzeczy powinien to wiedzieć bo tego wymaga ta jego rzetelność bez której nie powinien (teoretycznie) być dziennikarzem.
For many debt-ridden countries, growth is one of four possibilities to reduce debt. Balancing budgets through cuts and tax increases is another. The third option is a debt haircut, which means declaring bankruptcy and no longer servicing at least a portion of debts. The fourth path is inflation, that is, allowing the debt to melt away on the quiet at the expense of savers and consumers.
Kto pamięta lata 80-e (lepiej ich nie pamiętać) to nasz kraj przeczołgiwał się przez czyściec hiperinflacji bo ex-komuchy nie miały pojęcia ani nawet możliwości żeby zrobić z tym cokolwiek bądź. Ta inflacja doprowadziła wszystkich do nędzy.
OK, wszystkich jak wszystkich.. Ale nawet tych niewielu którzy byli "ustawieni" bieda też zaczęła straszyć po nocach. I chyba to był główny powód "przełomu" czyli końca PRL… ci cwańsi towarzysze uznali, że tak dalej się nie da, lepiej jest zrobić "skok do przodu" i… zgarnąć resztkę śmietanki i zrobić na tym prawdziwy biznes zamiast okłamywać się, że da się tak ciągnąć w nieskończoność. Zwłaszcza że ich majątki żarła ta sama inflacja i coraz gorsza (byle)jakość zwyczajnego życia. Już nie mówię o niedogodnościach typu brak kart kredytowych, w ogóle brak prawdziwego systemu bankowego bez którego nie da się kręcić prawdziwych lodów ;-)
Albo z innej beczki: hiperinflacja w Republice Weimarskiej dała Hitlerowi wiatr gniewu społecznego w żagle który on bardzo sprytnie wykorzystał. To dlatego Niemcy tak panicznie się jej boją po tylu latach…
Because governments are in disagreement, bodies are taking their place that are turning into ersatz governments: the central banks.
Jak ci co powinni coś zrobić nie potrafią, to potrzebny jest ktoś kto potrafi wreszcie zrobić coś istotnego. Większość 2011 roku była nędzna bo ci co powinni coś zrobić nie zrobili nic oprócz gęgolenia. Aż wreszcie Draghi zaczął kombinować: najpierw to LTRO (niezbyt udane, ale powiedzmy test rakiety), a potem w połowie 2012 zdecydowany ruch określany teraz trzema literkami OMT. I to wbrew Buba, wbrew Niemcom (przeciętnym bo Angela dała mu zielone światło - inaczej by tego nie zrobił).
Ale tu właśnie jest ten sęk: ani Trojka ani szefowie banków centralnych nie są ani demokratycznie wybierani, ani nie podlegają demokratycznej kontroli, są urzędnikami a podejmują decyzje które nakładają na społeczeństwa bardzo konkretne (i bolesne) zobowiązania. O czym najlepiej przekonał się premier Irlandii szantażowany przez Tricheta...
What began four years ago with the bursting of a credit bubble in the mortgage market is being combated with more and more new debt in the trillions, thereby inflating the next, even bigger credit bubble.

The fresh trillions circle the world in the search for yield, but only a small part of the money flows into the real economy, where investments in new production plants produce lower returns. Instead, the trillions slosh back and forth, from one financial market to another, from the foreign currency market to the commodities market, and from the gold market to the stock market and back again.

Because these trillions are not reaching the real economy, the risk of inflation is currently smaller than Germany's central bank, the Bundesbank, and its president would have us believe.
I o to właśnie chodzi, to jest powód dlaczego QE3 nie robi tego na co tak liczyli spekulanci na złocie: nie robi inflacji bo zamiast dewaluować walutę, krąży tylko pomiędzy rachunkami banków centralnych, ministerstw skarbu i sieci największych banków obracających długiem. A złoto bez inflacji jest… tylko żółtym metalem generującym koszt związany z jego magazynowaniem ;-)
"The market" is not some group of experts, nor is it the last resort of collective reason. It is an orgy of irrationality, arbitrariness, waste and egoism.
Dobre :)
It is always only at first glance that the world is stuck in a debt crisis, a financial crisis and a euro crisis. In fact, it is in the midst of a massive transformation process, a deep-seated change to our critical and debt-ridden system, which is suited to making us poor and destroying our prosperity, social security and democracy, and in the midst of an upheaval taking place behind the backs of those in charge.
No tutaj to już polecieli… pamiętajcie kto to pisze: Niemcy którzy się boją, że ich jedyny słuszny Bismarckowski jeszcze model socjalny rozleci im się jak rynki zbytu padają pod naporem długu… dlatego piszą, że ten dług ma zrobić ich biedniejszymi. To nie ich dług, ale dług ich klientów który powoduje, że nie kupują od Niemców tego co zawsze kupowali. Każdy sklepikarz wie co jest najgorszą zmorą: bieda klientów.

Jest tam jeszcze końcówka, rozważania i próba puenty.
Jak kto ma czas i nie boi się przy tym usnąć to polecam.


PS: MB - masz rację, to jest cholernie czasochłonne. Żebyś wiedział ile razy wiedziony jakimś impulsem rozpocząłem coś pisać i natychmiast skasowałem jak tylko zobaczyłem ile jest tego przede mną... a zegar tyka, a życie nie stoi w miejscu… ;-)
Jakże często ludzie mają już gotową opinię zanim zdążą pojąć istotę rzeczy.
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)

259
Maniak
Maniak
Posty: 3968
Rejestracja: 15 cze 2011, 23:20

Re: Pogaduchy przy porannej kawie

Nieprzeczytany post autor: 259 »

Długo tego szukałem... kiedyś o tym czytałem w znacznie lepszej bo bliższej źródła wersji ale niech będzie:
http://www.bbsradio.com/cgi-bin/webbbs/ ... d;id=24580
Bardzo rzadki przypadek gdy tzw. zwykły zjadacz chleba jest w stanie wykorzystać system na swoją korzyść (niestety po tym precedensie furtka została zamknięta).
O co chodzi?
W skrócie o pieniądze których nigdy nie było ale które trzeba było zwracać i to z procentem: kredyt hipoteczny.
I umówmy się: obie strony nie grały fair. Ale znienacka ta słabsza strona wygrała.
Dlaczego?
No cóż - techniczna sztuczka prawna: klient który przestał płacić kredyt hipoteczny i bank chciał go zlikwidować powiedział, że cała umowa jest nieważna bo bank nigdy nie posiadał pieniędzy które obiecał pożyczyć! Jak to? Przecież mu wypłacił kasę! Ale to nie była kasa tego banku tylko kasa "wytworzona" jego pożyczką post factum - tych pieniędzy nigdy by nie było gdyby ich nie wziął. I to był główny argment: bank w momencie przystępowania do umowy tej kasy nie posiadał.
The bank's president, Mr. Morgan, admitted that the money did not exist until Daly was given the mortgage, and the money was created out of thin air.
A bank oferując kredyt powinien te pieniądze posiadać, inaczej nie mógł go oferować. Dopiero jak umowa została zawarta, bank mógł "wykreować" tę kasę i zrobił to nie na jakiejkolwiek podstawie ekonomicznej tylko na czysto wirtualnej sztuczce księgowej: jest kredyt, jest zobowiązanie, można na nim zrobić nowy pieniądz. Ale tak czy inaczej, w tamtych czasach, w tamtym stanie nie można było robić tego w… takiej kolejności ;-)
No i koleś miał farta, że trafił na sędziego dla którego to też było szokiem - jakiś staroświecki musiał być :shock:
I drugiego farta: prawo mówiło, że taka umowa jest nieważna, ale nie mówiło, czy w związku z tym należy zwrócić coś co się uzyskało w ramach takiej umowy ;-)
I wygrał. I to była ostatnia tego typu wygrana…
Co ciekawsze, sędzia stwierdził, że taki system kreowania pieniędza jest w ogóle nielegalny gdyż nie ma żadnego oparcia w istniejącym prawie w USA:
The judge wrote a supporting decision in the case agreeing with Daly, writing "The money and credit first came into existence when they created it. Mr. Morgan [the bank's president] admitted that no United States Law or Statute existed which gave him the right to do this." Thus, the lending of the money to Daly in the form of a mortgage did not constitute valid consideration. The bank did not even have the authority to create money out of thin air according to any known law or statute.
Inaczej mówiąc: tak jak ja z drukarką nie mam prawa drukować żadnych pieniędzy, tak samo banki w USA prawa "kreować" pieniądza.
Ale co ja tam mały mogę wobec wielkiego JP Morgan (zbieżność nazwisk przypadkowa) ;-)

PS: ciekawe czy u nas by to przeszło?
Jakże często ludzie mają już gotową opinię zanim zdążą pojąć istotę rzeczy.
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)

Awatar użytkownika
Mighty Baz
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 1463
Rejestracja: 18 wrz 2010, 09:33

Re: Pogaduchy przy porannej kawie

Nieprzeczytany post autor: Mighty Baz »

259 pisze:Długo tego szukałem... kiedyś o tym czytałem w znacznie lepszej bo bliższej źródła wersji ale niech będzie:
http://www.bbsradio.com/cgi-bin/webbbs/ ... id=24580PS:

ciekawe czy u nas by to przeszło?
to jest zwiazane z lokalnymi regulacjami finansowymi obejmujacymi generowanie papierów dłużnych. Ostatnio mocno trendy stało sie wykorzystywanie banków państwowych ( z udzielonymi wczesniej gwarancjami rządowymi), które bez problemu emitują własne obligacje, jednoczesnie zaciągając pozyczki pod ich zastaw. Stad mamy sztucznie generowane pieniadza - lewarowanie - rozumiane jako zwielokrotnienie mozliwosci danego panstwa do finansowania walsnej gospodarki, i co najwazniejsze, nie powiekszajace tym samym długu danego kraju. Tę furtke w przepisach stosuja już nagminnie Niemcy i Francuzi, a wczesniej bez zadnych skrupułów stosowali Chińczycy ( http://www.polska-azja.pl/2009/02/22/ch ... stycyjnej/ ) czy arabskich funduszy inwestycyjnych (np. Towarzystwo Inwestycyjne Aabar, kontrolowane przez państwowy fundusz International Petroleum Investment Company)

A czym u nas zajmuje się BGK? A w Niemczech? We Francji? hehehe
DAYTRADER
powodzenia, kilometrow pips wam zycze

Awatar użytkownika
mike_05
Maniak
Maniak
Posty: 1668
Rejestracja: 02 wrz 2010, 11:55

Re: Pogaduchy przy porannej kawie

Nieprzeczytany post autor: mike_05 »

Tutaj niezła rodzima synteza future o gazie.

http://www.tvn24.pl/biznes-gospodarka,6 ... 89344.html
Jeżeli chcesz odnieść sukces, naucz się cenić ludzi.

Awatar użytkownika
niemiaszek
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 5097
Rejestracja: 08 lis 2010, 15:02

Re: Pogaduchy przy porannej kawie

Nieprzeczytany post autor: niemiaszek »

mike_05 pisze:Tutaj niezła rodzima synteza future o gazie.
to samo się dzieje z ropą, tzn. podobną technologią co gaz z łupków obecnie już wydobywają ropę
globalne szacunki wydobycia są takie, że do 2020/25 USA będą największym na świecie producentem ropy naftowej(ostatni raport EIA)
... zbieraj pips do pipa bo jak nie to z depo będzie lipa... G."niemiaszek"

259
Maniak
Maniak
Posty: 3968
Rejestracja: 15 cze 2011, 23:20

Re: Pogaduchy przy porannej kawie

Nieprzeczytany post autor: 259 »

No to nam się szykuje gorąca wiosna:
http://www.forexlive.com/blog/2012/11/1 ... -in-italy/
Co to się będzie działo...

A tymczasem nie dzieje się absolutnie nic. Otwarcie nieco do góry, risk niby on ale tak naprawdę to wszyscy jeszcze śpią.

Z innej beczki: co sie stanie jak już skończy się bicie piany o tę amerykanską "katastrofę" finansową:
http://cymorfund.com/2012/11/the-great- ... -resolved/
No może raczej co może się stać ;-) Ale nie można odmówić logiki.
Jakże często ludzie mają już gotową opinię zanim zdążą pojąć istotę rzeczy.
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)

Zablokowany