Zawsze mnie intrygowali ludzie którzy tak usilnie próbują udowadniać, że z forexu/giełdy można żyć. Ja np. jestem przedsiębiorcą który w ciągu ostatnich 3 lat zarobił fajną kasę na pewnym biznesie i spróbujcie wyobrazić sobie taką sytuację, że opisuję na forach szczegóły swojego biznesu
Popatrzcie! Na tym można zarobić super kasę albo nie daj boże jeszcze otworzyłbym dziennik internetowy i opisywał wszystkie moje transakcje z kontrahentami, rynki zbytu itd. No ludzie litości
Mieszkam w jednym ze słynnych warszawskich wieżowców obok Hiltona, gdzie znajduje się kilkaset mieszkań. Mamy tam basen, siłownię, saunę więc jest okazja żeby pogadać z innymi mieszkańcami. Znam aktorów, piosenkarzy, senatorów, sportowców, przedsiębiorców ale o kimś kto żyje z forexu/giełdy to jeszcze nie słyszałem...
Myślę że osoby prowadzące internetowe dzienniki doskonale wiedzą, że na Forexie można wstrzelić się w okres kiedy to można zarabiać. Otwiera taki jegomość dziennik i myśli "a może się uda, wtedy zacznę sprzedawać systemy", i niektórym się udaje... taka prawda...
Osobiście uważam, że jakieś tam pewniaki na forexie są ale współczynnik zysk/ryzyko jest mizerny w porównaniu z innymi biznesami.