Miałem coś napisać... Ale głupio się pisze na siłę. Myślę, że powoli dojrzałem do przelania wszystkiego na "e-papier".
Udało mi się wreszcie sprecyzować swój trading, ująć go w jasne, czytelne ramy. Oczywiście wiele jeszcze do poprawienia. Tak czy inaczej dziennik spełnił swoją rolę na tyle, na ile miał taką możliwość. Czy
strolowałem rynek? Nie. Czy rynek
strolował mnie?
Suma sumarum też nie. Wyszło na to, że jedyną obroną przed samym sobą jest upór i niezłomność.
Jak zaczynałem grę na Fx, jak wielu, myślałem, że za kilka miesięcy będę kosił mamonę tysiącami. Skoro w 2 tygodnie podwoiłem depo (z 300 zrobiło się 700), to za rogiem musiały czekać miliony

. Przechodziłem te same etapy co wszyscy - nieświadoma niekompetencja, świadoma niekompetencja i świadoma (mam nadzieję) kompetencja. Poradniki w internecie, szkolenia, książki, news'y, wskaźniki - byłem tym oczarowany. Przeglądając historię ceny z zaprzęgniętym stochastykiem zastanawiałem się, jak to możliwe, żeby tracić. Bardzo szybko zdobyłem nowe doświadczenie. Z czasem ilość wskaźników na moim wykresie rosła, a efekty były coraz gorsze. Zaczęło się szukanie systemów - tak tak, "nazywam się Marcin i byłem systemową dziwką". Grałem chyba na każdym interwale między tygodniowym a 1-minutowym, jednak nic mi nie pasowało. Wtedy zaczął się okres negacji wskaźników i zainteresowania czystym PA. Kolejne lektury i poradniki w internecie nie przynosiły oczekiwanych rezultatów.
Po którymś wieczorze pełnym rezygnacji przeglądając wykres zacząłem wymyślać własny system. Zrodziło się ich kilka, żaden na tyle interesujący, by zainteresować się nim dłużej.
Do czasu "Break-out theory". System był na tyle obiecujący, że dotarłem do testów na żywej mamonie. Jednak rynek z trendującego przeszedł w konsolidację na 100-150 pips i DD50% zabił mój zapał. Nauczyłem się jednak jednej ważnej rzeczy. Co to jest breakout, fake breakout i na jakie poziomy warto zwracać szczególną uwagę (daily high i low).
Zrezygnowany znów udałem się po naukę do innych, ale już ze zmienionym podejściem. Postanowiłem wykorzystać po mojemu to, co robili inni. W ten sposób "podpatrzyłem" grę w oparciu o bandy i harmonic trading, teorię Supply Demand, teorię ZL oraz dodałem do tego własne doświadczenia z Fibo. Ostatecznie okazuje się, że nie ma nic cenniejszego niż doświadczenie. Wiele dni i miesięcy przesiedzianych przed wykresami uczy "patrzeć na rynek". Zaczynasz widzieć możliwości i warianty, powoli stają się dla Ciebie czytelne sygnały do niezajmowania pozycji, a następnie zaczynasz widzieć szanse. Zaczynasz czytać wykres. Wszystkie dotychczas używane narzędzia stają się jedynie pomocą, a nie kwintesencją tradingu. W ten sposób tworzysz własny własny styl gry - system oparty na wszystkim czego się nauczyłeś. Rozumiesz go i jest on dopasowany do Twoich preferencji - a przynajmniej teoretycznie powinien być. Zaczynasz czytać rynek, rozumieć co i jak sygnalizuje cena, co i jak pokazują wskaźniki, a także odkrywasz, że większość teorii mówi o tym samym, ale na różne sposoby. Natomiast Twoim największym wrogiem na Fx jesteś Ty sam. To człowiek sam pcha się w straty - chciwość, pycha, ryzykanctwo, niecierpliwość. Ktoś kiedyś ładnie powiedział - Najlepszy trader to pokorny trader.
Niestety większość wiedzy w internecie traktującej o grze na FX jest bezużyteczna. Pewien trader pisał, że 95% - ja pokusiłbym się o stwierdzenie, że 98%. Są to albo informacje powielane przez laików i teoretyków, albo informacje celowo przedstawiające fałszywy obraz FX na starannie wybranych przykładach z historii - dlaczego ktoś zarabiający na FX miałby sobie szkolić konkurentów??? - albo informacje, których początkujący trader nie jest w stanie przyswoić - nie mają dla niego wartości lub wręcz mogą go wpędzić w kłopoty. Dopiero doświadczenie otwiera człowiekowi oczy - zaczyna widzieć to, czego wcześniej nie mógł zrozumieć, choć ktoś inny podawał mu to na tacy. W internecie mało który tzw. "mentor" pisze bądź mówi o technikach stosowanych przez dużych graczy. Technikach dymania pozostałych graczy. Jednak nie da się bronić przed czymś, czego się nie zna i nie rozumie. Wprawdzie rynek FX staje się coraz bardziej różnorodny (to już nie są tylko duże banki i ich dealerzy) i przez to liczba różnych relacji "dymania" się zwiększa, ale cały czas chodzi o to samo - jesteś na rynku, to musisz kogoś ograbić z pieniędzy. Kiedy jesteś poza rynkiem, to jesteś w miarę bezpieczny.
Tak! FX to gra, w której albo zabierzesz mi, albo ja Tobie. Jeśli ktoś ma jakieś sentymenty lub opory, zostanie zjedzony przez tych, którzy skrupułów nie mają. Gracz detaliczny jest tutaj ślepym i nagim zwierzątkiem wrzuconym do klatki z bezdusznymi krwiożerczymi bestiami. Nikt nie nauczy Cię jak przetrwać. Ty sam musisz do tego dojść. Niestety to oznacza, że również musisz stać się "bezduszną krwiożerczą bestią"... no może trochę przesadziłem

.
Dziennik uważam za zakończony. W pewnym sensie osiągnąłem to, co chciałem. Oczekiwania prawie zawsze są zbyt wygórowane

. Myślę, że kompromis w mojej sytuacji to i tak korzystne rozwiązanie.
Dziennik zostanie jeszcze parę dni otwarty, gdyby ktoś chciał podyskutować, podzielić się czymś fajnym.
Pozdrawiam serdecznie...
... mimo, że chcecie mi zabrać moje pieniążki

*
PS. Wszystkich chętnych do bieżącej dyskusji o Forex zapraszam tutaj:
http://www.forex-nawigator.biz/dyskusje ... hp?t=20382
*PS.2. Gra u MM rządzi się nieco innymi prawami, jednak nadal opiera się na wygrywaniu tego, co inni przegrali.