dnewsfx pisze:Wydaje mi sie jednak że to nie jest mądre traktować tak ryzykowną grę jako główne źródło dochodów i jedyne jeśli chodzi o środki finansowe służące do utrzymania.Jednak to tylko moje zdanie.
Ta gra jest tak ryzykowna jak TY ZDECYDUJESZ. Tu problem oczywiście rozbija się o ilość kapitału. Wszyscy Ci którzy go nie mają a liczą na niewiadomo jak duże zyski muszą ryzykować ponad miarę - wtedy zaczyna się gra zwana "wóz albo przewóz". Natomiast Ci którzy mają kapitał mogą sobie pozwolić aby niewiele ryzykować i niewiele zyskiwać - tylko że tu niewiele to już jest coś...
ps. dla mnie bardziej ryzykowny niż forex jest zwykły mały/średni biznes gdzie dajesz towar dużemu startegicznemu klientowi na 30 dni który stanowi np 40% stanów magazynowych - zapłaci czy nie...
Ciekawy pisze:ps. dla mnie bardziej ryzykowny niż forex jest zwykły mały/średni biznes gdzie dajesz towar dużemu startegicznemu klientowi na 30 dni który stanowi np 40% stanów magazynowych - zapłaci czy nie... Rolling Eyes
Dokładnie.
Ciekawy pisze:tylko że tu niewiele to już jest coś...
Jak mamy odpowiedni kapitał i umiemy grać - to można sporu zarobić przy niedużym ryzyku.
Nie prowadzę szkoleń - nie sprzedaję sygnałów No pain - No gain Czas to pieniądz - ile jesteś w stanie go poświęcić?
175pips pisze:a myślałem że system jest najważniejszy
to źle myślałeś
Na fx aby regularnie zarabiać wszystko musi "grać". Nawet jak masz silną psychę odporną na różne nazwijmy to "sugestie wewnętrzne " a nie masz dopracowanej strategii to i tak będziesz tracił - i odwrotnie. Tak samo jest zresztą z samą strategią - wejścia, wyjścia, MM musi współgrać ze sobą bez tego - w najlepszym przypadku będziemy raz zarabiać raz tracić. Właśnie dlatego to wszystko tyle czasu zajmuje - nie można od ręki nie mając doświadczenia "ustawić" wszystkiego tak aby w miarę idealnie współgrało.
Znalazłem w poradniku o akwizycji (z 1994 r), może się przyda.
"...
Nieudana transakcja to rzecz codzienna.
W akwizycji odmowy zdarzają się o wiele częściej niż udane transakcje. Odmowa nie może cię zatem zniechęcać, musisz przyjmować ją obojętnie. Odmowa nie jest przecież skierowana przeciwko twojej osobie, lecz dotyczy towaru który oferujesz.
Załóżmy, że dokonasz jednej transakcji, na której zarobisz 10 mln złotych , a potem dziewięciu kolejnych klientów odmówi kupna. Każda odmowa okazuje się więc tylko małym stopniem do celu, jakim jest zawarcie korzystnej transakcji z dziesiątym klientem. Im szybciej pokonasz te dziewięć stopni (odmowy), tym szybciej dotrzesz do dziesiątego stopnia - udanej transakcji. Pomyśl, że właściwie przy każdej odmowie też zarabiasz pieniądze - 1 mln złotych. Po dziewięciu odmowach jest to 9 mln złotych, a płaci ci za to wszystko dziesiąty klient, który nabywa twój towar.
Rozumując w ten sposób, któż by nie chciał spotkać się z paru odmowami dziennie?
(...) Znałem przypadki, gdy akwizytorzy dziękowali klientom, którzy im odmówili, za to, że przybliżyli ich do ich celu - udanej sprzedaży.
Na odmowę możemy reagować trojako:
1. Negatywnie. Przejmujemy się odmową uważając ją za osobistą porażkę. Dręczymy się przez cały dzień , wpadając w coraz gorszy nastrój. Myślimy o tym przed rozmową z każdym następnym klientem, pełni obaw, że spotkamy się z kolejną odmową. Lęk tak nas paraliżuje, że z góry niweczy to wszelkie szanse na powodzenie. W ten sposób po kilku odmowach nasza kariera w akwizycji szybko dobiega końca.
2. Obojętnie. To już trochę lepiej. Nie uważamy odmowy za osobistą porażkę, lecz uznajemy, że zarobiliśmy milion złotych (zgodnie z przytoczonym wcześniej przykładem). Wszystkie następne spotkania z klientami traktujemy w kontekście owego statystycznego miliona. W tym przypadku nasza kariera w akwizycji będzie przebiegać bez większych wzlotów, ale i bez upadków. Jest to podstawa przeciętnego akwizytora, którego zadowalają osiągane wyniki.
3. Analitycznie. Oto superliga akwizytorów. Każda odmowa jest dla nich okazją do przeanalizowania przyczyn nieudanej transakcji. Czy zły był produkt, czy nie prawidłowo poprowadzili rozmowę z klientem, czy nie wyjaśnili należycie wszystkich zalet i korzyści, jakie przyniosłoby nabycie ich towaru. Wyciągają oni wnioski, dzięki czemu każde następne spotkanie z klientem przebiega coraz lepiej. Wiedzą już, co było powodem odmowy, choć nie oznacza to, że odtąd czekają ich wyłącznie udane transakcje. Jest to po prostu niemożliwe. Można natomiast zmniejszyć ilość niepowodzeń. Powróćmy do naszego przykładu 10 milionów złotych. Jeżeli potraktujemy każdą odmowę w sposób analityczny, to zmniejszymy liczbę odmów na przykład do siedmiu na dziesięć spotkań. W praktyce oznacza to, że zarobimy o 2 miliony więcej spotykając się z tą samą liczbą klientów. Teraz więc każda odmowa jest dla nas już warta 1,3 mln złotych.