Zami17 pisze:Witam.
Tak jak to już wcześniej zauważyłem. Jestem hazardzistą. Na foreksie zmarnowałem 1,5 roku życia. Podobnie jak Ty konrado, wyśrubowywałem wyniki ponad kilkaset procent. Po czym następowała zwała do zera. Nie twierdzę, że jesteś hazardzistą, ale możesz poczytać mój wątek:
http://forex-nawigator.biz/forum/hazard-t23278.html
Tak swoją drogą. Utrzymuję abstynencję od pięciu miesięcy. Dopiero teraz poznaję jakie piękne może być życie.
Pozdrawiam.
Witam,
Bardzo ciekawy wątek i na pewno daje do myślenia.
W moim przypadku było tak, że straciłem tylko to co zarobiłem, nie narobiłem długów, nie przegrałem oszczędności, żyje nie tylko Forexem i myślę ze życie jest piękne czy to z Forexem czy bez. Nie jeden trader stracił mniejsza lub większa sumę pieniędzy zanim zaczął zarabiać, czasem trzeba dostać kopa żeby się podnieść i pójść dalej. Problem w tym jak się to doświadczenie przepracuje czy nauczy pokory i dyscypliny albo pogrąży w nadziejach, marzeniach i oczekiwaniach. Wiem, że można zarobić na tym rynku ale wiem także jak bezwzględnie może on kąsać jeśli zaczyna się inwestować chaotycznie nie trzymając się strategii i planu. Ja jednak jestem zdania, że zamiast nazywać siebie hazardzista rozsądniej jest przeanalizować dlaczego stało się tak a nie inaczej bo hazardzista to już etykietka i ludzie obracają się w tym co definiuje hazardzistę, pozwalają się włożyć w pewna formę. Ryzykuje się z jakiejś przyczyny, świadomej lub nie ale zawsze z przyczyny. Myślę że lepiej jest poszukać powodu niż zamykać się w stwierdzeniu, że jest się hazardzista, co oczywiście nie wyklucza zaprzestania grania na Forex. Na początku przygody z Forexem tylko traciłem, raz za razem, straty stały się jednak lekcja bo była codzienna analiza, później traciłem mniej i mniej, nadszedł czas kiedy zacząłem zarabiać. Jednak stan w którym przychodzą zyski był dla mnie nowy, nie oswoiłem się z nim pokonał mnie przez mój brak doświadczenia jak radzić sobie z wygrana. Dlatego uważam, że z stan w którym zarabia się znaczące pieniądze jest trudniejszy do opanowania niż kiedy się traci jakieś mniejsze sumy. Nazwanie się hazardzistą zamyka drogę do wielu rzeczy, wiem bo jestem typem który zawsze ryzykował. Znajomi, przyjaciele, rodzina mówili mi zawsze co Ty człowieku robisz bo zawsze szedłem pod prąd i często dostawałem za to po dupie i traciłem więcej niż inni. Jednak nie zawsze, ryzyko ma to do siebie ze otwiera drzwi dla innych nie dostępne i w ogólnym rozrachunku wyszedłem na plus. Oczywiście ryzyko w miarę zdrowego rozsądku i przemyślane. Tu jest własnie różnica miedzy ryzykiem a hazardem, ryzyko w odróżnieniu od hazardu podlega analizie. Wiem, mówi to ktoś kto stracił 18 tyś w mgnieniu oka, ale mówi to także ktoś kto już wie dokładnie dlaczego stracił te 18 tyś i nie popełni tego samego błędu nigdy więcej bo jest bogatszy o doświadczenie. Dostałem po dupie i co z tego? Nic, nie pierwszy i ostatni raz. Każdy ma jedno życie i jak ryzykuje, czemu nie. Jeśli nie chce, czemu nie.
Pozdrawiam,