Aussie dostał po łapkach mimo całego zamieszania które wywindowało tyle rzeczy w górę.
Dlaczego? Dlaczego para AUDUSD która jest ulubiona od strony Kupuj i jest ogólnie znana jako pierwsza do rajdów przez "risk on" dołowała przez cały dzień pełen byczych wrażeń?
Jest kilka wyjaśnień i jak sądzę prawda leży po środku:
- wczoraj po południu zaczęły mocno spadać ceny miedzi. Dzisiaj była kontynuacja. Co ma miedź do AUDUSD? Bezpośrednio może nic. Ale pośrednio zapotrzebowanie na miedź jest wyznacznikiem globalnego rozwoju (co nowego się nie zbuduje, trzeba tam wsadzić mnóstwo przewodów z miedzi żeby działało). A w szczególności "globalny" oznacza Chiński. Inaczej mówiąc, rynki przełożyły spadek cen na spadek popytu z Chin = Chiny "się zwijają" co będzie powodować zmniejszenie zamówień z całego świata, a w szczególności z "ich zasobów" - Australii.
- BoJ wywołał mocne zawirowanie które spowodowało mocny wzrost USDJPY. Co w rezultacie wzmocniło dolara do mniej płynnych walut. AUDUSD oberwał co nieco przez to przebalastowanie,
- EURAUD: znów miał swoje 5 minut szczęścia podczas "kryzysu Cypryjskiego" (piszę w cudzysłowu bo oprócz tego nieszczęsnego strzyżenia kont i nieopierzonego latającego Holendra nie ma to większego znaczenia) co najpierw spowodowało odpływ z Euro do AUD (co z kolei dołożyło do rajdy AUDUSD który skończył się 4 Kwietnia), a potem dowaliło Kangurowi jak ta szybka kasa zaczęła równie gwałtownie płynąć w drugą stronę.
Jaki z tego wniosek?
Po pierwsze nie należy mylić krótkotrwałych akcji z rzeczywistym kierunkiem - coś jak jazda po muldach,
Po drugie A$ ma się całkiem dobrze i nie sądzę aby miał mieć się żle. Kupowanie dołków jest najlepszą metodą. Ale nie należy przesadzać z górą - jak widać oznaki przegrzania lepiej szybko wypadać.
Po trzecie jest AUDJPY i to jest to co moim skromnym zdaniem ma duże perspektywy: raz że jen, dwa że odsetki, a trzy że… i tutaj podeprę się AT: przebił dzisiaj i to z przytupem setkę. I teraz ja popatrzyć na wykresy to "widzę ciemność " - zero oporów w przeciągu ostatnich, niech policzę… ze czterech lat. Dopiero w połowie 2008 roku było wyżej. Jakie znaczenie ma opór sprzed 4 lat? W akcjach może mieć bo zawsze znajdzie się ktoś kto trzyma dużej. Ale w walutach nie ma żadnego nawet dla banków centralnych (które najdłużej trzymają obce waluty). Ale jest o co oprzeć linijkę. Opieram i co mi wychodzi? 104 najbliżej. 400 pip na dzień dobry przy niskim ryzyku (gdybym koniecznie musiał stawiać SL to gdzieś w okolicach 99.40- jakieś). RR 90:400 (PF 400/90) Może być?
Oczywiście jest też ryzyko że uderzyła mi woda sodowa do głowy. Nie mogę tego wykluczyć ale po tym występie Kurody tak sobie myślę, że mogę się usprawiedliwić tym, że niejeden wyłożył na to grubą kasę w przeciągu ostatnich kilkunastu godzin i na razie nie ma żadnego widocznego znaku żeby ktoś chciał z tego wychodzić. To co ja szaraczek mam robić z moją drobnicą? Wsadzić do banku na może ze 3% rocznie minus Belkowy podatek? EDIT: i minus te wszystkie opłaty i ograniczenia jakie bank i Urząd Skarbowy wymyśli żeby zarobić nawet na tych nędznych groszach które mógłbym teoretyczne mieć?
Pogaduchy przy porannej kawie
Re: Pogaduchy przy porannej kawie
Jakże często ludzie mają już gotową opinię zanim zdążą pojąć istotę rzeczy.
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)
Re: Pogaduchy przy porannej kawie
Wszystkie znaki na ziemi i niebiesiech wskazują, że jen ma przed sobą drugą falę w dół. Choć może nie aż tak spektakularną jak pierwsza. Tym niemniej jest do zrobienia całkiem sporo kasy.
Nawet Soros jest zaskoczony skalą działań BoJ. EDIT: zapowiedzianych działań.
Soros zarobił następne miliardy na pierwszej fali więc teraz jego komentarz jest odbierany jako rekomendacja
Na razie mamy malutką korektę (co to jest 100 pips do 440 UJ?). I mamy przed sobą NFP które najbardziej daje się we znaki USDJPY i Złotu.
Po ostatniej serii słabszych raportów oczekiwania są zrewidowane w dół więc ryzyko jest do góry (w sensie że jeżeli wypadnie lepiej to będzie zaskoczenie co spowoduje gwałtowniejsze ruchy w górę). Gdyby NFP wypadł słabo to można spodziewać się całkiem sporej jazdy w dół, szczególnie po tak dużym ruchu w górę. Co byłoby świetną okazją ponownego kupienia taniej
Mam na myśli USDJPY i skorelowane pary. Złota na razie nie biorę - nie ma chętnych do kupowania.
EDIT2: Właściwie to Soros ostrzega, że zamiary BoJ są niebezpieczne i mogą wywołać lawinowy spadek jena:
Tak czy inaczej, lepiej iść z wiatrem niż przeciw. Zwłaszcza jak nabiera siły
Nawet Soros jest zaskoczony skalą działań BoJ. EDIT: zapowiedzianych działań.
Soros zarobił następne miliardy na pierwszej fali więc teraz jego komentarz jest odbierany jako rekomendacja

Na razie mamy malutką korektę (co to jest 100 pips do 440 UJ?). I mamy przed sobą NFP które najbardziej daje się we znaki USDJPY i Złotu.
Po ostatniej serii słabszych raportów oczekiwania są zrewidowane w dół więc ryzyko jest do góry (w sensie że jeżeli wypadnie lepiej to będzie zaskoczenie co spowoduje gwałtowniejsze ruchy w górę). Gdyby NFP wypadł słabo to można spodziewać się całkiem sporej jazdy w dół, szczególnie po tak dużym ruchu w górę. Co byłoby świetną okazją ponownego kupienia taniej

Mam na myśli USDJPY i skorelowane pary. Złota na razie nie biorę - nie ma chętnych do kupowania.
EDIT2: Właściwie to Soros ostrzega, że zamiary BoJ są niebezpieczne i mogą wywołać lawinowy spadek jena:
No właśnie - co ten Soros kombinuje? Ustawia świat pod następny swój ruch czy naprawdę tak myśli?Peter Jackson | Apr. 5, 2013 06:25 GMT | Major Currencies
Peter Jackson
Billionaire investor George Soros was warning earlier on CNBC in Hongkong of a potential yen free- fall…
“What Japan is doing is actually quite dangerous because they’re doing it after 25 years of just simply accumulating deficits and not getting the economy going,”
“If the yen starts to fall, which it has done, and people in Japan realize that it’s liable to continue and want to put their money abroad, then the fall may become like an avalanche.”
“If what they’re doing gets something started, they may not be able to stop it,” Soros said.
What’s your Yen position at the moment George ?
USD/JPY sits around 95.93 after highs of 97.20 in Asia
Tak czy inaczej, lepiej iść z wiatrem niż przeciw. Zwłaszcza jak nabiera siły

Jakże często ludzie mają już gotową opinię zanim zdążą pojąć istotę rzeczy.
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)
Re: Pogaduchy przy porannej kawie
Zawsze to był dla mnie problem, jak rozumieć sens takich wypowiedzi tuzów.
Sens w znaczeniu intencji. Dobrodziej Ci on , czy naganiacz?
Sens w znaczeniu intencji. Dobrodziej Ci on , czy naganiacz?
Jeżeli chcesz odnieść sukces, naucz się cenić ludzi.
Re: Pogaduchy przy porannej kawie
Wg mnie sprawdzalność takich wypowiedzi jest na poziomie takim samym, jak sprawdzalność formacji cenowych czy jakiejkolwiek innej techniki. Czyli de facto jest to kolejna zmienna utrudniająca proces decyzyjny. Zgodnie z zasadą KISS należałoby takie wypowiedzi z całą stanowczością ignorować.mike_05 pisze:Zawsze to był dla mnie problem, jak rozumieć sens takich wypowiedzi tuzów.
Sens w znaczeniu intencji. Dobrodziej Ci on , czy naganiacz?
Jeden TF daje wystarczająco dużo wątpliwości co do kierunku przyszłego ruchu.
O dywersyfikacji + wypłaty + statystyki + podsumowanie z pierwszego dziennika
O dywersyfikacji + wypłaty + statystyki + podsumowanie z pierwszego dziennika
- niemiaszek
- Przyjaciel Forum
- Posty: 5097
- Rejestracja: 08 lis 2010, 15:02
Re: Pogaduchy przy porannej kawie
coś mi się zdaje, że gościu mądrze gada...fundamenty w "pigułce"
EURO-DOLLAR: With US NFPs coming in weaker than expected, Westpac has exited its
euro short position at $1.2997. Richard Franulovich of Westpac says they
initially (in the wake of then upbeat data in March) looked to add a short
position at $1.3020, but have decided today to "scratch the trade." Friday's US
jobs report may be "an artifact of faulty seasonals" but the trend won't be
clear for a few months, he says, adding that the data will put a damper on
recent talk of Fed "tapering" of asset purchases. On the FX front, "We don't
think this EUR/USD bounce has legs beyond $1.3150-1.3200 - Draghi is
contemplating cutting interest rates after all, Italy remains leaderless and
Greece's next aid tranche has been delayed," Franulovich says..
DOLLAR-YEN: Robert Rennie of Westpac remains cautious about the recent run-up in
dollar-yen and notes Westpac yesterday revised its 1-month forecast only to
Y96.00 and not higher. While the BOJ's actions Thursday were formidable, these
policy developments "cannot correct for years of policy inaction" on the part of
the central bank, he says. "While the BOJ's balance sheet will almost double
over the next 2 years, this falls way short compared with the massive expansion
seen in the Fed's balance sheet over the past 4 years," he says. "If the ratio
of the Fed's balance sheet to the BOJ's balance sheet is a long term driver for
USD/JPY, it cautions against expectations for a significant move higher from
here," Rennie says.

EURO-DOLLAR: With US NFPs coming in weaker than expected, Westpac has exited its
euro short position at $1.2997. Richard Franulovich of Westpac says they
initially (in the wake of then upbeat data in March) looked to add a short
position at $1.3020, but have decided today to "scratch the trade." Friday's US
jobs report may be "an artifact of faulty seasonals" but the trend won't be
clear for a few months, he says, adding that the data will put a damper on
recent talk of Fed "tapering" of asset purchases. On the FX front, "We don't
think this EUR/USD bounce has legs beyond $1.3150-1.3200 - Draghi is
contemplating cutting interest rates after all, Italy remains leaderless and
Greece's next aid tranche has been delayed," Franulovich says..
DOLLAR-YEN: Robert Rennie of Westpac remains cautious about the recent run-up in
dollar-yen and notes Westpac yesterday revised its 1-month forecast only to
Y96.00 and not higher. While the BOJ's actions Thursday were formidable, these
policy developments "cannot correct for years of policy inaction" on the part of
the central bank, he says. "While the BOJ's balance sheet will almost double
over the next 2 years, this falls way short compared with the massive expansion
seen in the Fed's balance sheet over the past 4 years," he says. "If the ratio
of the Fed's balance sheet to the BOJ's balance sheet is a long term driver for
USD/JPY, it cautions against expectations for a significant move higher from
here," Rennie says.
... zbieraj pips do pipa bo jak nie to z depo będzie lipa... G."niemiaszek"
Re: Pogaduchy przy porannej kawie
Sensowna wizja i ocena.
FXstreet.com (Barcelona) - HSBC analysts believe that BoJ activism means that any JPY recovery will be later and smaller.
They begin by commenting that they have raised their annual forecast for USD/JPY to 88 from 80 previously. They write, “We were surprised by the extent of policy easing announced by the BoJ, and further upside in USD/JPY is likely for now. However, it is still uncertain that regime change at the BoJ will translate into actual economic change and success. With much already in the price, if policy fails to spur the economy, some of the move seen in USD/JPY will reverse.”
Jeżeli chcesz odnieść sukces, naucz się cenić ludzi.
Re: Pogaduchy przy porannej kawie
Ciekawe, UBS ma nieco inne zdanie na ten temat. Mam na myśli BoJ i jena.
Wskazują na to, że skala "drukowania" jest znacznie większa niż FED oraz że jest mnóstwo miejsca dla skupowania bonów i przemiatanie ich z "krótkiego" na "długi" koniec (czyli skup papierów krótkoterminowych i zamiana na długoterminowe - to co Fed robi pod nazwą Twist).
A to i tak dopiero początek, bo BoJ ma skupować nie tylko japońskie ale i zagraniczne papiery.
Jedyne ryzyko jest takie, że BoJ nie zostawia sobie prawie nic w zanadrzu gdyby to wszystko nie zadziałało lub na wyjątkowe okazje.
Nie jestem fanem UBS ale nie mogę odmówić argumentów.
Wskazują na to, że skala "drukowania" jest znacznie większa niż FED oraz że jest mnóstwo miejsca dla skupowania bonów i przemiatanie ich z "krótkiego" na "długi" koniec (czyli skup papierów krótkoterminowych i zamiana na długoterminowe - to co Fed robi pod nazwą Twist).
A to i tak dopiero początek, bo BoJ ma skupować nie tylko japońskie ale i zagraniczne papiery.
Jedyne ryzyko jest takie, że BoJ nie zostawia sobie prawie nic w zanadrzu gdyby to wszystko nie zadziałało lub na wyjątkowe okazje.
Nie jestem fanem UBS ale nie mogę odmówić argumentów.
Jakże często ludzie mają już gotową opinię zanim zdążą pojąć istotę rzeczy.
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)
Re: Pogaduchy przy porannej kawie
FXstreet.com (Barcelona) - Brown Brothers Harriman analysts believe that in a nutshell, the BoJ plan is really just a double down on the previous LDP strategy.
They note that it will be buying about JPY7.4 trln in JGBS, up from about JPY4 trln now and will increase the average maturity from 3 years to 7. Further, they add that it intends to increase its monetary base from JPY138 trln at the end of last year to JPY200 trln by the end of this year and JPY270 trln by the end of next year. They write, “This will be largely reserve deposits which will rise from JPY47 trln to JPY175 trln.”
EDIT
Zapominamy, że w tle mamy widmo wojny. Niektórzy juz się do tego szykują. BRE podnosi poziomy MC i SO.
Jeżeli chcesz odnieść sukces, naucz się cenić ludzi.
Re: Pogaduchy przy porannej kawie
Bardzo mądry komentarz a propos sytuacji wokół Korei Północnej, który znalazłem na forum Stockwatch:
"Również uważam, że żadnej wojny nie będzie. Dodatkowo sądzę, że za całym zamieszaniem na półwyspie koreańskim stoi... Iran. Czemu tak? Ano dlatego, że państwo to już od dawna jest na celowniku zarówno Stanów Zjednoczonych jak i Izraela. Już w zeszłym roku zachodnie think-tanki wróżyły wojnę z Iranem, która miała się rozpocząć między marcem a czerwcem 2012, w tym tez czasie Izrael "rozważał" (publicznie, więc wiadomo było, że nic z tego nie będzie) prewencyjne bombardowanie irańskich ośrodków jądrowych, zaś Iran (również publicznie) groził blokadą cieśniny Ormuz. Taki stan rzeczy trwał mniej więcej do końca ubiegłego roku.
Gdybym na miejscu rządzących w Teheranie siedział ja, usiłowałbym za wszelką cenę odwrócić od siebie uwagę przynajmniej do czasu, kiedy faktycznie nie wyprodukuję chociaż jednej bomby atomowej. Miałbym do tego kilka możliwości. Mógłbym spróbować zorganizować gdzieś na zachodzie zamach terrorystyczny albo jakieś zamieszki, to jednak byłoby nieskuteczne a nade wszystko łatwe do wykrycia. Mógłbym też spróbować wywołać jakąś większą burdę z Izraelem, robiąc to rękoma Hezbollahu, którego obecność w sąsiadującym z tym państwem Libanie jest silna, trwała i ugruntowana. Hezbollah, wzmocniony teraz siłami syryjskimi mógłby wprawdzie spowodować ładne zamieszanie, znów jednak cały świat patrzyłby na Iran, jako pośredniego sprawcę zadymy.
Pozostają więc opcje bardziej odległe. Kuszące byłoby sprawienie, żeby za łby wzięły się Indie i Pakistan. W takim wypadku pies z kulawą nogą nie patrzyłby już na mnie, bo w wypadku konfliktu dwóch wyżej wymienionych państw w powietrzu zaczęłyby latać nie potencjalne (tak jak moje), ale całkiem realne atomówki. Problem polega jednak na tym, jak ich zmusić do walki i to tak, żeby nie zostawić odcisków palców? Skomplikowana sprawa. Tymczasem jak na zawołanie w Korei Północnej pojawia się nowy satrapa, młody, groteskowy grubas Kim Dzong Un! Poszedłbym więc do niego i zaproponował interes. On zacznie się ciskać, grozić, wypowiadać wojny, straszyć tchórzliwych imperialistów i ich sługusów bojowym atomem i gniewem socjalistycznego ludu, ja zaś w zamian za to dam mu trochę pieniędzy i kupię za jeszcze większą kasą każdą technologię, jaką ten zechce mi sprzedać.
W ten prosty sposób miałbym święty spokój dopóty, dopóki młody Kim pobrzękiwałby swoimi zardzewiałymi katiuszami. A nadaje się do tego wręcz idealnie, bo nie dość że ma opinię nieobliczalnego maniaka, to jeszcze nikt, ze Stanami Zjednoczonymi na czele nie chce jego obalenia.
Tak jest. Dopóki władzę w Korei Północnej utrzymuje dynastia Kimów, można śmiało wieszać na niej psy, jednocześnie jednak wzruszać ramionami ze słowami "no przecież to wariaci!" i utrzymywać wygodne status quo. Po ewentualnym obaleniu Kimów "wypadałoby" obie Koree zjedoczyć, co spowodowałoby jeszcze gorszą i długotrwałą światową recesję, bo Korea Południowa należy do jednych z czołowych potęg gospodarczych świata, zaś północ pod względem gospodarczym tkwi gdzieś w latach pięćdzisiątych i przepaść ta jest nie do zasypania nawet dla takiego krezusa jak Południe.
Tak więc spokojnie. Jeszcze "Kimdzong" jeszcze trochę pokrzyczy, odpali pewnie jakąś rakietę, no i oczywiście kolejną głowicę jądrową, żeby potencjalni kupcy z Iranu mogli zapoznać się z oferowanym towarem, potem ogłosi zwycięstwo nad imperialistami i wszystko wróci do normy. A parę miesięcy później próbny wybuch przeprowadzi też Iran. I tyle."
irfy
Jak na razie nie widzę, żeby rynki specjalnie przejmowały się Koreą. I dopóki nie zaobserwujemy bardziej zdecydowanych ruchów ze strony większych graczy, tak pozostanie.
"Również uważam, że żadnej wojny nie będzie. Dodatkowo sądzę, że za całym zamieszaniem na półwyspie koreańskim stoi... Iran. Czemu tak? Ano dlatego, że państwo to już od dawna jest na celowniku zarówno Stanów Zjednoczonych jak i Izraela. Już w zeszłym roku zachodnie think-tanki wróżyły wojnę z Iranem, która miała się rozpocząć między marcem a czerwcem 2012, w tym tez czasie Izrael "rozważał" (publicznie, więc wiadomo było, że nic z tego nie będzie) prewencyjne bombardowanie irańskich ośrodków jądrowych, zaś Iran (również publicznie) groził blokadą cieśniny Ormuz. Taki stan rzeczy trwał mniej więcej do końca ubiegłego roku.
Gdybym na miejscu rządzących w Teheranie siedział ja, usiłowałbym za wszelką cenę odwrócić od siebie uwagę przynajmniej do czasu, kiedy faktycznie nie wyprodukuję chociaż jednej bomby atomowej. Miałbym do tego kilka możliwości. Mógłbym spróbować zorganizować gdzieś na zachodzie zamach terrorystyczny albo jakieś zamieszki, to jednak byłoby nieskuteczne a nade wszystko łatwe do wykrycia. Mógłbym też spróbować wywołać jakąś większą burdę z Izraelem, robiąc to rękoma Hezbollahu, którego obecność w sąsiadującym z tym państwem Libanie jest silna, trwała i ugruntowana. Hezbollah, wzmocniony teraz siłami syryjskimi mógłby wprawdzie spowodować ładne zamieszanie, znów jednak cały świat patrzyłby na Iran, jako pośredniego sprawcę zadymy.
Pozostają więc opcje bardziej odległe. Kuszące byłoby sprawienie, żeby za łby wzięły się Indie i Pakistan. W takim wypadku pies z kulawą nogą nie patrzyłby już na mnie, bo w wypadku konfliktu dwóch wyżej wymienionych państw w powietrzu zaczęłyby latać nie potencjalne (tak jak moje), ale całkiem realne atomówki. Problem polega jednak na tym, jak ich zmusić do walki i to tak, żeby nie zostawić odcisków palców? Skomplikowana sprawa. Tymczasem jak na zawołanie w Korei Północnej pojawia się nowy satrapa, młody, groteskowy grubas Kim Dzong Un! Poszedłbym więc do niego i zaproponował interes. On zacznie się ciskać, grozić, wypowiadać wojny, straszyć tchórzliwych imperialistów i ich sługusów bojowym atomem i gniewem socjalistycznego ludu, ja zaś w zamian za to dam mu trochę pieniędzy i kupię za jeszcze większą kasą każdą technologię, jaką ten zechce mi sprzedać.
W ten prosty sposób miałbym święty spokój dopóty, dopóki młody Kim pobrzękiwałby swoimi zardzewiałymi katiuszami. A nadaje się do tego wręcz idealnie, bo nie dość że ma opinię nieobliczalnego maniaka, to jeszcze nikt, ze Stanami Zjednoczonymi na czele nie chce jego obalenia.
Tak jest. Dopóki władzę w Korei Północnej utrzymuje dynastia Kimów, można śmiało wieszać na niej psy, jednocześnie jednak wzruszać ramionami ze słowami "no przecież to wariaci!" i utrzymywać wygodne status quo. Po ewentualnym obaleniu Kimów "wypadałoby" obie Koree zjedoczyć, co spowodowałoby jeszcze gorszą i długotrwałą światową recesję, bo Korea Południowa należy do jednych z czołowych potęg gospodarczych świata, zaś północ pod względem gospodarczym tkwi gdzieś w latach pięćdzisiątych i przepaść ta jest nie do zasypania nawet dla takiego krezusa jak Południe.
Tak więc spokojnie. Jeszcze "Kimdzong" jeszcze trochę pokrzyczy, odpali pewnie jakąś rakietę, no i oczywiście kolejną głowicę jądrową, żeby potencjalni kupcy z Iranu mogli zapoznać się z oferowanym towarem, potem ogłosi zwycięstwo nad imperialistami i wszystko wróci do normy. A parę miesięcy później próbny wybuch przeprowadzi też Iran. I tyle."
irfy
Jak na razie nie widzę, żeby rynki specjalnie przejmowały się Koreą. I dopóki nie zaobserwujemy bardziej zdecydowanych ruchów ze strony większych graczy, tak pozostanie.
Re: Pogaduchy przy porannej kawie
Dzięki kingsize4
Rzeczywiście zgrabnie to ujęte choć jeszcze bardziej złowieszcze niż uspokajające: jeżeli to prawda to Iran zdecydowanie dąży do zadymy znacznie większej niż implozja Korei
Rynki nie są jednak aż tak obojętne. Na FX tego nie widać, ale w Korei Pd już tak. I nie tylko.
Tutaj jest taki nie najgorszy kawałek na ten temat:
http://www.ekonomia24.pl/artykul/706205 ... erpi-.html
Rzeczywiście zgrabnie to ujęte choć jeszcze bardziej złowieszcze niż uspokajające: jeżeli to prawda to Iran zdecydowanie dąży do zadymy znacznie większej niż implozja Korei

Rynki nie są jednak aż tak obojętne. Na FX tego nie widać, ale w Korei Pd już tak. I nie tylko.
Tutaj jest taki nie najgorszy kawałek na ten temat:
http://www.ekonomia24.pl/artykul/706205 ... erpi-.html
Jakże często ludzie mają już gotową opinię zanim zdążą pojąć istotę rzeczy.
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)