Miłego wieczoru
W międzyczasie naskrobałem całkiem sporo linijek:
Spróbuję wyjaśnić paradoks "im gorzej tym lepiej".
Zacznę od tego, że to wszystko oparte jest na tej nieszczęsnej QE manii.
Na czym polega QE mania:
1) FED ogłosił w zeszłym roku całkiem wyraźnie, że nie podniesie stóp procentowych wcześniej niż w połowie 2014 roku co by się nie działo. Co w praktyce oznacza darmowy kredyt i (teoretycznie) słabego dolara przez następne dwa lata. Jakiekolwiek gadki czy projekcje poszczególnych członków FED nie mają na to wpływu - to oświadczenie jest podwaliną strategii wyjścia z kryzysu i jakakolwiek zmiana spowodowałaby załamanie jej fundamentów i powrót niepewności do USA. A po 2008 roku, a potem tej całej greckiej tragedii, niepewność to jest ostatnia rzecz jaką chcą widzieć.
Lepiej wyrzucić trochę pieniędzy niż żyć w nędzy - to jest podstawa polityki USA. Jak to się ma do QE mani? Zakłada słabego dolara jako fundamentu odbicia z dołka. A co się dzieje jak idzie on w górę, a odbicie nie za bardzo? Coś trzeba zrobić. Ale co, jak i kiedy? Może trzeba osłabić dolara przez "dodrukowanie" pieniędzy - to się tak pięknie nazywa "zwiększenie płynności"
2) FED dał bardzo wyraźnie do zrozumienia, że jakakolwiek nowa forma drukowania pieniędzy, dla ułatwienia nazywana QE (choć na pewno nie będzie to nic takiego jak w 2009 i 2010 roku) jest kwestią otwartą i zależeć będzie od rozwoju sytuacji. Co oznacza, że jeżeli się poprawia to szanse na QE maleją i odwrotnie. FED na razie nie zamierza robić nic - obserwuje co się dzieje i jest gotowy na wszystko,
3) Rynkom, a właściwie Wall St, bardzo podoba się QE bo daje zupełnie darmową kasę na zakupy (w odróżnieniu od darmowego kredytu który kiedyś trzeba jednak zwrócić), chcieliby więcej, ale nie wiadomo co zrobi FED (bo on czeka na bardziej klarowną sytuację - czy gospodarka USA się odbija czy nie),
4) Zwykłym ludziom, firmom, kredytodawcom USA (np Chiny), itp, bardzo nie podoba się QE bo obniża wartość dolara czyli formy w jakiej zgromadzili swój majątek (za co właśnie Bernanke był najbardziej krytykowany po QE1 i 2), wolą jak idzie on w górę, a nie w dół ruinując ich dorobek, ale znów nie wiadomo co zrobi FED,
5) Gdy "drukowane" są pieniądze i rozdawane grubym rybom (zwykli śmiertelnicy nawet w postaci szeregowych pracowników GS nie mają na co liczyć) dzieją się dwie rzeczy:
- grube ryby biorą darmową kasę i kupują za to co popadnie: akcje, metale szlachetne, materiały - na czym tylko da się zarobić i pompują bańki - kosztuje ich to $0

- zwykli ludzie szukają ucieczki przed spadającą wartością dolara i kupują… w zasadzie to samo co grube ryby pompując te bańki jeszcze bardziej lecz tym razem kosztuje ich to 100% wartości inwestycji,
A potem wszystko zależy od tego kto pierwszy wyciągnie korek

Ostatnio był to Paulson wraz z JP Morgan (marzec i sierpień 2011)
Jesteśmy teraz w okresie oczekiwania na jakiś ruch FED. I w związku z powyższym obserwowane są wskaźniki makroekonomiczne aby odgadnąć jaki będzie ten ruch. Jeżeli będzie się poprawiać, nie będzie QE i wszystkiego co z tym związane (wypasionych zysków za kasę podatników). A jeżeli będzie gorzej to szanse na nabicie kabzy rosną.
I teraz najważniejsze są (mniej więcej w tej kolejności):
- raporty dotyczące bezrobocia (FED w odróżnieniu od innych ma obowiązek dbać i o stabilność cen i o rozwój gospodarczy (dual mandate), a duże bezrobocie podważa ten ostatni),
- raporty PMI dotyczące produkcji i usług,
- raporty konsumpcyjne takie jak Retail Sales czy popytu na kredyty konsumpcyjne pokazujące jak zmienia się popyt (Ameryka to kraj oparty na konsumpcji),
- GDP choć słabo bo to są tak naprawdę projekcje - jedyne dwa które się liczą to ostatni w roku (Q3) i końcowy za poprzedni rok. Ten ostatnio słabiej, bo wychodzi z dużym opóźnieniem, ma wpływ na rynek tylko jeżeli znacznie różni się od ostatniej projekcji.
A najmniej ważne są jakiekolwiek raporty z budownictwa bo to zostało rozwalone bańką mieszkaniową na najbliższe przynajmniej 10 lat i nawet jeżeli coś tam drgnie to nie ma większego wpływu.
I z tego właśnie wynika, że im gorzej tym lepiej ;-)
PS: zapomniałem dodać: przed wyborami prezydenckimi szanse na to, że FED zrobi cokolwiek są praktycznie zerowe. Wszystko to jest tylko i wyłącznie krótkoterminowa spekulacja "pod QE". Dlatego też to wygląda to tak paranoicznie
Jakże często ludzie mają już gotową opinię zanim zdążą pojąć istotę rzeczy.
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)