http://biznes.onet.pl/pomoc-dla-irlandi ... news-detal
Pomoc Unii Europejskiej dla Irlandii może dać rynkom krótką chwilę wytchnienia, ale wbrew nadziejom krajów strefy euro, może nie zapobiec konieczności udzielenia wsparcia Portugalii. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest opracowanie bardziej ogólnego i trwałego rozwiązania.
W niedzielę Irlandia zwróciła się do Unii Europejskiej oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego o pomoc finansową na pokrycie swoich potrzeb fiskalnych oraz przyszłych potrzeb kapitałowych swojego systemu bankowego.
Ministrowie finansów UE poparli ten wniosek. Według źródeł, Unia wyłoży ok. 80-90 mld euro, aby przekonać rynki, że kryzys dłużny Irlandii nie przeleje się na inne kraje z dużymi deficytami, m.in. Hiszpanię i Portugalię, grożąc problemami natury systemowej.
- W krótkim terminie powinno się to odbić pozytywnie, jeśli chodzi o apetyt na ryzyko – mówi Peter Chatwell, strateg w londyńskim Credit Agricole CIB. – Ale nie wydaje mi się, aby umożliwiło to Hiszpanii i Portugalii zejście z linii ognia – kwituje.
Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble powiedział w niedzielę telewizji ZDF, że jego opinia jest zgoła odmienna.
- Jeśli teraz podejmiemy właściwe kroki w stosunku do problemu Irlandii, to są duże szanse na uniknięcie efektu zarazy – stwierdził.
Efekt może być jednak krótkotrwały.
- Czy uda się zapobiec zarazie? W krótkim terminie tak, ale w średnim już nie. Rynki się uspokoją i dadzą innym krajom chwilę wytchnienia. Na cenzurowanym jest zwłaszcza Portugalia – mówi Carsten Brzeski, ekonomista ING.
Źródła problemów Irlandii oraz Portugalii z poziomem zadłużenia nie są takie same. Irlandia wpadła w tarapaty, ponieważ musiała pomóc swojego sektorowi bankowemu, który został spustoszony przez kryzys na rynku nieruchomości. Portugalia cierpi z powodu braku wzrostu gospodarczego i niskiej konkurencyjności.
Ostateczny rezultat jest jednak taki sam – ciężar długu, który zdaniem rynków będzie trudno udźwignąć.
- Uważam, że następna w kolejce jest Portugalia – mówi Filipe Garcia, ekonomista w Informacao de Mercados Financeiros Consultants z siedzibą w portugalskim Porto.
- Nie wydaje mi się, aby nastąpiło to przed końcem roku albo na początku przyszłego, ale wydaje się uniknione – twierdzi. – Prawdopodobnie przekroczyliśmy już linię, za którą spłata odsetek od długu jest w dłuższym okresie niemożliwa.
Jeśli rynki uderzą w Portugalię, kolejna na liście może być Hiszpania.
- Jeśli Portugalia będzie zmuszona skorzystać z pomocy, to inwestorzy zaczną zerkać na Hiszpanię i nie mam pojęcia, co zrobi w takiej sytuacji rząd – mówi Edro Schwarz, ekonomista z madryckiego Uniwersytetu San Pablo.
Zdaniem ekonomistów, u źródeł wszystkich problemów tkwi brak zaufania do zadłużenia niektórych krajów strefy euro i kłopot ten rozwiązać można tylko poprzez zastosowanie pojedynczego i szczegółowo dopracowanego mechanizmu, a nie na zasadzie "gaszenia pożarów".
Sęk w tym, że strefa euro od samego początku źle się do tego zabrała.
Wielu ekonomistów i decydentów wierzy, że obecny kryzys wziął się ze stanowiska Niemiec, które nawoływały do stworzenia mechanizmu, który w przypadku niewypłacalności któregokolwiek z krajów strefy euro, dużą część kosztów przerzucałby na inwestorów prywatnych. Apel przestraszył inwestorów i spowodował wzrost spreadów portugalskich i hiszpańskich obligacji w relacji do papierów niemieckich do niezrównoważonych poziomów.
- Niezmiennie uważam, że główną przyczyną zarazy jest niemiecka propozycja uwzględnienia procesów zarządzania niewypłacalnością w przyszłych mechanizmach rozwiązywania kryzysów – dodaje Brzeski.
- Dopóki sprawa się ostatecznie nie wyjaśni, dopóty spekulacja i potencjalne rozszerzanie się kryzysu nie zostaną zażegnane – twierdzi. – Europejscy politycy powinni teraz szybko wykorzystać tę krótkotrwałą chwilę oddechu na wypracowanie szczegółowych i permanentnych mechanizmów rozwiązywania sytuacji kryzysowych.
W połowie grudnia unijni przywódcy mają dyskutować o potencjalnym kształcie takich mechanizmów autorstwa Komisji Europejskiej.