Rejs.

Miejsce, gdzie każdy może prowadzić swój własny dziennik gry na FX.
Awatar użytkownika
Anomalia
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 1197
Rejestracja: 17 paź 2016, 20:15

Re: Rejs.

Nieprzeczytany post autor: Anomalia »

krab29 pisze:
18 sty 2020, 22:43
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2011/ ... -pancerny/
Ja osobiście wolałbym siedzieć w takim Tygrysie niż w T-34. Armata Tygrysa rozbijała pancerze przeciwników z odległości takiej, że czołgi przeciwników jedynie obijały im pancerz. Ratunkiem na nich był strzał z bliskiej odległości i nie z frontu. Ta metoda ma jedną wadę. Trzeba podjechać do takiego Tygrysa. Wszystkim się nie udawało.
Sądzę, że się mylisz: np. IS-2 i Shermany Firefly dawały radę :idea: Zwłaszcza szermany bo miały podobno doskonałe, precyzyjne działo.
I moim zdaniem gubisz jeden element - bo szczerze powiedziawszy kogo obchodzi gdzie wolałby siedzieć zwykły żołnierz, skoro zasoby ludzkie były nieograniczone, tanie a ich dobrostan pomijalny zupełnie w tym równaniu? Vide - choćby operacja Mars, "rżewska maszynka do mięsa".
"Zostawiam też nowe pozycje na jutro.. tak nie za dużo, 60 lotów" (Ś44)
"Ciężko się gra 10 pozycji po 250 lotów- niewygodnie." (Ś44)

Awatar użytkownika
ninjaproject
Maniak
Maniak
Posty: 4944
Rejestracja: 30 lip 2019, 13:15

Re: Rejs.

Nieprzeczytany post autor: ninjaproject »

Dokładnie. To była wojna, a nie wożenie dupy!
Trejder, Mentor/trener, aka. Dadas, fx-technik, obecnie ninjaproject.
Programuję wskaźniki i EA do MetaTrader 4/5.

krab29
Maniak
Maniak
Posty: 2349
Rejestracja: 22 cze 2011, 19:56

Re: Rejs.

Nieprzeczytany post autor: krab29 »

Anomalia napisałem we wcześniejszym poście, że liczyła się ilość a nie jakość. Szerman - czołg seryjny produkowany w dużych ilościach. Może i trafiał w Tygrysa, ale co z tego jak pocisk odbijał się od pancerza. Nie wiem czy z T-34 miałby szansę. Niemcy mieli najlepszą armatę i najlepsze czołgi Tygrysy i małej ilości Pantery. Mieli rakiety balistyczne V-2 i samoloty odrzutowe Me 262. Wadą Me 262 było to że nie mógł zwolnić na tyle by trafić alianckie samoloty. Technologia Niemiec wyprzedzała aliantów o epokę. Penemunde na wyspe Uznam mieli ośrodek badawczy którym dowodził Werner von Braun. Pytanie za 100 pkt. Kto dowodził amerykańskim programem Apollo? Jeden krok dla człowieka, wielki skok dla ludzkości - Sieg Heil, sieg heil.
Podejmowanie decyzji inwestycyjnych na podstawie mojej subiektywnej oceny rynku , odbywa się na własną odpowiedzialność inwestora.
Osoby, którym nie podoba się moja metoda tradingowa informuję, że wiem jak się korzysta z funkcji zasil rachunek!

Awatar użytkownika
Anomalia
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 1197
Rejestracja: 17 paź 2016, 20:15

Re: Rejs.

Nieprzeczytany post autor: Anomalia »

krab29 pisze:
18 sty 2020, 23:26
Anomalia napisałem we wcześniejszym poście, że liczyła się ilość a nie jakość. Szerman - czołg seryjny produkowany w dużych ilościach. Może i trafiał w Tygrysa, ale co z tego jak pocisk odbijał się od pancerza. Nie wiem czy z T-34 miałby szansę. Niemcy mieli najlepszą armatę i najlepsze czołgi Tygrysy i małej ilości Pantery. Mieli rakiety balistyczne V-2 i samoloty odrzutowe Me 262. Wadą Me 262 było to że nie mógł zwolnić na tyle by trafić alianckie samoloty. Technologia Niemiec wyprzedzała aliantów o epokę. Penemunde na wyspe Uznam mieli ośrodek badawczy którym dowodził Werner von Braun. Pytanie za 100 pkt. Kto dowodził amerykańskim programem Apollo? Jeden krok dla człowieka, wielki skok dla ludzkości - Sieg Heil, sieg heil.
Odbijał się aż przestał, kiedy Niemcy zastąpili molibden wanadem :idea:
Nie przekonasz mnie, że tygrysy były najlepszymi czołgami :564:

Swoją drogą - zagadka specjalnie dla Ciebie - co to za pomnik?
(ułatwienie - upamiętnia prawdopodobnie największą i najkrwawszą polską bitwę górską, oczywiście z udziałem czołgów).
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
"Zostawiam też nowe pozycje na jutro.. tak nie za dużo, 60 lotów" (Ś44)
"Ciężko się gra 10 pozycji po 250 lotów- niewygodnie." (Ś44)

krab29
Maniak
Maniak
Posty: 2349
Rejestracja: 22 cze 2011, 19:56

Re: Rejs.

Nieprzeczytany post autor: krab29 »

https://pl.wikipedia.org/wiki/Operacja_ ... preszowska
No proszę cię. Proponuję zmianę na problem który mnie nurtuje. To takie rzeczy czy zjawiska których nie rozumiem.
Podejmowanie decyzji inwestycyjnych na podstawie mojej subiektywnej oceny rynku , odbywa się na własną odpowiedzialność inwestora.
Osoby, którym nie podoba się moja metoda tradingowa informuję, że wiem jak się korzysta z funkcji zasil rachunek!

Awatar użytkownika
Anomalia
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 1197
Rejestracja: 17 paź 2016, 20:15

Re: Rejs.

Nieprzeczytany post autor: Anomalia »

krab29 pisze:
19 sty 2020, 00:09
https://pl.wikipedia.org/wiki/Operacja_ ... preszowska
No proszę cię. Proponuję zmianę na problem który mnie nurtuje. To takie rzeczy czy zjawiska których nie rozumiem.
Brawo :564:
Dajesz zatem te zjawiska :564:
Spać iść muszę, najmłodsza już nie jestem :idea:
edit: Na gwiazdach się nie znam :idea:
Nie wiem, czemu się jen rozkorelował z frankiem i o ile frank się umocni :idea:
Na metalu się znam :idea:
"Zostawiam też nowe pozycje na jutro.. tak nie za dużo, 60 lotów" (Ś44)
"Ciężko się gra 10 pozycji po 250 lotów- niewygodnie." (Ś44)

krab29
Maniak
Maniak
Posty: 2349
Rejestracja: 22 cze 2011, 19:56

Re: Rejs.

Nieprzeczytany post autor: krab29 »

Otóż nasz wszechświat przyjmuje się, że powstał 13,8 mld lat temu. W czasie pierwszych sekund czasu Plancka miał rozmiar układu słonecznego - czyli mniej więcej 1 dzień. Tempo ekspansji wszechświata zwolniło być może, że przez grawitację, ale zwolnić musiało - czyli prędkość malała. Dopiero jak zwolniło do prędkości światła to narodził się czas - tak to widzę. Jak u ssaków. Nie liczy się czas od zapłodnienia, tylko od narodzin. Teraz słyszę, że ekspansja przyspiesza. Pytanie:
1. Co spowodowało, że ekspansja przyspiesza?
Problem drugi. Wszechświat rozszerza się jak balon. W tej chwili to 25000km/sek na 1mld lat świetlnych. To powoduje, że coś odległe od nas o 12mld lat świetlnych oddala się od nas o 300 000 km/sek. Czyli nie widzimy światła z tych obiektów. Czyli jeśli przyjmiemy dla przybliżenia, co nie jest prawdą, ale żeby zrozumieć, coś co jest odległe ponad 12mld lat świetlnych nie zobaczymy. I teraz dylemat. Czy wszechświat rozszerza się tylko jako powłoka takiego balonu? Czyli w jego środku nie ma nic, a cała materia jest skupiona w grubości balonu? Czy w środku balonu jest materia? Jeśli cała materia jest w grubości balonu to czy my jesteśmy na skraju tego balonu? W sensie czy możemy zerknąć ponad te 12mld i możemy zobaczyć koniec wszechświata? Dla uproszczenia rozumowania. Jesteśmy w środku grubości balonu i czy grubość balonu wynosi mniej czy więcej niż 2x12? Czy możemy zobaczyć coś co jest poza naszym domem? I wiem, że wszechświat ma budowę gąbki do mycia.
Podejmowanie decyzji inwestycyjnych na podstawie mojej subiektywnej oceny rynku , odbywa się na własną odpowiedzialność inwestora.
Osoby, którym nie podoba się moja metoda tradingowa informuję, że wiem jak się korzysta z funkcji zasil rachunek!

Awatar użytkownika
Anomalia
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 1197
Rejestracja: 17 paź 2016, 20:15

Re: Rejs.

Nieprzeczytany post autor: Anomalia »

Wiedziałamsporo jak zdawałam egzamin, ale już nie pamiętam :oops: i nic mądrego nie powiem :oops:
Ale wiem, kto na forum to wie i mam nadzieję, że tu zaglądnie (choć bywa rzadko) i coś podpowie :idea:
"Zostawiam też nowe pozycje na jutro.. tak nie za dużo, 60 lotów" (Ś44)
"Ciężko się gra 10 pozycji po 250 lotów- niewygodnie." (Ś44)

Awatar użytkownika
ninjaproject
Maniak
Maniak
Posty: 4944
Rejestracja: 30 lip 2019, 13:15

Re: Rejs.

Nieprzeczytany post autor: ninjaproject »

krab29 pisze:
19 sty 2020, 00:24
Otóż nasz wszechświat przyjmuje się, że powstał 13,8 mld lat temu. W czasie pierwszych sekund czasu Plancka miał rozmiar układu słonecznego - czyli mniej więcej 1 dzień. Tempo ekspansji wszechświata zwolniło być może, że przez grawitację, ale zwolnić musiało - czyli prędkość malała. Dopiero jak zwolniło do prędkości światła to narodził się czas - tak to widzę. Jak u ssaków. Nie liczy się czas od zapłodnienia, tylko od narodzin. Teraz słyszę, że ekspansja przyspiesza. Pytanie:
1. Co spowodowało, że ekspansja przyspiesza?
Problem drugi. Wszechświat rozszerza się jak balon. W tej chwili to 25000km/sek na 1mld lat świetlnych. To powoduje, że coś odległe od nas o 12mld lat świetlnych oddala się od nas o 300 000 km/sek. Czyli nie widzimy światła z tych obiektów. Czyli jeśli przyjmiemy dla przybliżenia, co nie jest prawdą, ale żeby zrozumieć, coś co jest odległe ponad 12mld lat świetlnych nie zobaczymy. I teraz dylemat. Czy wszechświat rozszerza się tylko jako powłoka takiego balonu? Czyli w jego środku nie ma nic, a cała materia jest skupiona w grubości balonu? Czy w środku balonu jest materia? Jeśli cała materia jest w grubości balonu to czy my jesteśmy na skraju tego balonu? W sensie czy możemy zerknąć ponad te 12mld i możemy zobaczyć koniec wszechświata? Dla uproszczenia rozumowania. Jesteśmy w środku grubości balonu i czy grubość balonu wynosi mniej czy więcej niż 2x12? Czy możemy zobaczyć coś co jest poza naszym domem? I wiem, że wszechświat ma budowę gąbki do mycia.
Oj, Oj, proponuje jednak lepsze zaznajomienie się z tym, co rzeczywiście mówi nauka nowoczesna, i raczej nie radzę w tym temacie filozofować...
Trejder, Mentor/trener, aka. Dadas, fx-technik, obecnie ninjaproject.
Programuję wskaźniki i EA do MetaTrader 4/5.

Awatar użytkownika
Anomalia
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 1197
Rejestracja: 17 paź 2016, 20:15

Re: Rejs.

Nieprzeczytany post autor: Anomalia »

Drodzy współrejsowicze, mój własny statek po długim postoju podnosi kotwice, i jedna z opcji planowanej podróży może prowadzić do zakończenia mojej przygody z fx i forum. Chciałabym jeszcze na spokojnie napisać otwarcie i szczerze o czymś, co może i przewijało się w Rejsie ale słabo. O dwóch sprawach właściwie, choć w tym pw więcej będzie cytatów niż moich słów.

Pierwsza to hazard, post pisany w zasadzie dla nowych adeptów fx sztuki, choć starym też może da do myślenia.
Wg mnie fx jest hazardem, z maleńką różnicą że próbujemy statystyką czy wiedzą oszukać kasyno.
Czy moje zdanie jest słuszne czy nie, bez znaczenia - spierać definicyjnie można się do uśmiechniętej śmierci - ale zgodzimy się chyba, że dla niektórych ludzi to prosta droga do kłopotów i uzależnienia.

Przykład z forum, i mam szczerą nadzieję że chłopu ułożyło się życie :roll:
Andrzejlodz pisze:
28 gru 2014, 01:46
Kiedy jest to prawdziwe dno? kiedy się przyznasz do nałogu przed rodziną, kiedy przegrasz ostatnie grosze, kiedy nie bedziesz w stanie dostać od banku oraz parabanków pożyczki.
Chciałbym się cofnąć do roku 2006, kiedy to zacząłem przygodę z giełdą, potem kontrakty, potem forex. Może nie zrujnowałbym sobie i mojej rodzinie życia.
Moja ostatnia deska ratunku to wzięcie dużej pożyczki od instytucji, która nie sprawdza historii kredytowej i wejście raz jeszcze na forex i odegranie się.
pozdrawiam
Andrzej
Andrzejlodz pisze:
30 gru 2014, 22:04
Dzięki kuzynom (dostałem ponad 10000zł) dzisiaj spłaciłem chwilówki, oto one:Wonga – 1500zł
Filarum – 1925zł
Pożyczka Plus – 2280zł
Mam jeszcze Netcredit – 1800zł (2.01.2015), Vivus – 3990zł (16.01.2015), ekspreskasa- 1950zł (9.01.2015), sms365 – 750zł (10.01.2015). Do tego dochodzi rata kredytu hipotecznego w wysokości 1600zł (11.01.2015), kredyt firmowy rata 500zł (12.01.2015), rata kredytu gotówkowego 1400zł (15.01.2014), rata w firmie zaimo – 600zł (26.01.2015), rata w firmie zaplo – 545zł (11.01.2014). Do tego tygodniówki providenta w wysokości 68zł/tydzień.
Dzisiaj spłaciłem część podatków za 2014 rok – jeszcze mi zostało 8000zł.
W pierwszej kolejności bardzo bym chciał spłacić chwilówki, ona najbardziej pogrązają człowieka, potem może podatki.
pozdrawiam.
To bardzo jaskrawy przykład, innych jest masa, mniej lub bardziej smutnych...
I nie, nie będę filozofowała i pisała esejów na temat, każdy kto się zastanowi sam znajdzie co trzeba. Nie znam się na hazardzie i uzależnieniach, nie będę tu pisała żadnej szarlatanerii w tej dziedzinie, tylko najnormalniej w świecie zacytuję pierwszy z brzegu wywiad znaleziony w googlach, z chłopakiem uzależnionym od zakładów. Ale co za różnica co jest przedmiotem uzależnienia? Pewnie żadna. Wygrane momentalnie uderzyły mi do głowy

"Są osoby, które postawią sobie 2 zł na weekend, ale są też tacy, którym zniszczy to życie. Tak i pewnie wiele osób twierdzi (być może słusznie, nie wiem), że większość osób traktuje obstawianie meczów jako zabawę. Ja tego nie podważam. Dla mnie też na początku była to zabawa. Chodzi o to, by ludzie mieli świadomość, że ta zabawa może być niebezpieczna. Że może stać się uzależnieniem, które może przewrócić ich życie do góry nogami. Że może zabić."

"Długo broniłem się przed grą online, bo byłem świadomy, że wtedy już całkiem stracę kontrolę. Nawet w luźnych gadkach ze znajomymi na temat obstawiania, gdy zachęcali mnie bym zalogował się do sieci, odmawiałem tłumacząc, że nie mogę, bo wtedy popłynę. W końcu uległem. Na początku też wygrywałem, ale później oczywiście popłynąłem. Pod koniec byłem tak zafiksowany, że obstawiałem jakieś totalnie egzotyczne ligi. Nie wiedziałem nawet w jakim kraju odbywają się dane mecze, a ładowałem w nie po kilka tysięcy. Wszystko dlatego, że w sobotę wtopiłem. Zwykle czekałbym z kolejnym kuponem do niedzieli, lecz w tamtym momencie już nie potrafiłem czekać. Musiałem się odegrać. Natychmiast!"

"A propos jeszcze pierwszych oznak, że dzieje się coś złego. Kiedyś wracaliśmy z kolegami z piłki i oni zaproponowali, żebyśmy zaszli do „buka” i obstawili mecze. Ja nie miałem kasy, ale właściciel tego punktu powiedział mi, żebym i tak puścił kupon, a pieniądze za obstawienie oddam mu z wygranej. Zrobiłem tak. Wygrałem i oddałem mu, co trzeba. Później, gdy nie miałem kasy poszedłem do niego, by znów zagrać „na kreskę”. Przegrałem. Potem znowu, znowu i znowu. W kilka tygodni zrobiło się około 10 tysięcy długu. To była kolejna oznaka, że dzieje się coś złego. Przestałem grać, ale gdy kurz opadł, wstałem, otrzepałem się i grałem dalej."

"O motywacji, o emocjach i radzeniu sobie z nimi, o codziennych trudnościach, o nowych wartościach… W pewnym momencie terapii uświadomiłem sobie, że pieniądze to nie był największy problem. Hazard najbardziej zniszczył mi głowę, czego do dziś ponoszę konsekwencje. Niedawno miałem taki zjazd emocjonalny, że nie dawałem rady. Czułem strach i lęk, a nie potrafiłem go zdiagnozować. Byłem wręcz roztrzęsiony, nie mogłem spać, mimo że wszystko było ok. Przerażało mnie to, a moja chora głowa podbijała to jeszcze budując wokół wszystkich historii dramatyczną otoczkę."

"Będąc w czynnym uzależnieniu funkcjonowałem po skrajnościach emocjonalnych. Był dół i myśli samobójcze, a po chwili się z podnosiłem, odlatywałem w kosmos i czułem się jak Bruce Wszechmogący."

"Śmieszyli mnie ci starsi panowie, którzy godzinami kreślili kupony, które później puszczali za jakieś drobne. Ja grałem za konkretne pieniądze i o konkretne wygrane. Czułem się graczem. Poważnym klientem, a nie jak tamci…
Czułeś się ekskluzywnie.
Bardzo. Wchodzisz i czujesz szacunek tych osób. O tak, król życia i okolic. Czułem zazdrość ich wszystkich, a raczej chciałem ją czuć. Byłem łasy na nią. Tak naprawdę nie było pewnie ani szacunku, ani zazdrości. Wszystko to było wytworem mojej chorej głowy."
(to jedno wytłuszczam bo to druga odnoga problemu, nie wiem czy mniej czy bardziej groźna: moim zdaniem to zwerbalizowana motywacja i powód kreowania się różnych mistrzów-teoretyków na guru fx....)

Moim zdaniem, zbyt mało się mówi o tym aspekcie fx. Zresztą, komu to na rękę? Brokerom?:roll: Szarlatanom netowym oferującym bełkot quasi naukowy za ciężką kasę lub prymitywne rady ubrane w górnolotne słowa, sprzedawcom cudownych strategii i sygnałów? A może tym, którzy szukają poklasku i fejmu w necie, by - jak w wywiadzie - poczuć się KIMŚ, kimś lepszym, szanowanym, kimś ważnym, mądrym, whatever? Komu zależy, by powiedzieć otwartym tekstem - uważaj człowieku, bo to niebezpieczna gra? Komu by się to opłacało? :roll:
Nie mówi się o tym, bo nikomu się to nie opłaca, NIKOMU :idea: A zaczynając z fx mało kto myśli o złym scenariuszu, nieprawdaż? Każdy myśli i głęboko wierzy, że "mnie to nie dotyczy"... A prawda jest taka że tyle o sobie wiemy, na ile się sprawdzimy. Jak raz zacznie się gonić króliczka to ciężko przestać to robić....
Tym bardziej, że główne grzechy, także fx:
robs pisze:
31 gru 2014, 01:21
Czyli 4/7 grzechów głównych: pycha, chciwość, gniew, lenistwo :)
nie są rzadkie jak biały kruk, a wprost przeciwnie.

Kończąc, zacytuję dwie mądre osoby, dwie wypowiedzi które gdzieś tam w głowie mi siedzą:
Paulo Coelho pisze: "Przegrać i być pokonanym to nie to samo. Przegrywają ci, którzy nawet nie próbowali walczyć, a pokonani są ci, którzy byli zdolni do walki. I taka porażka nie przynosi wstydu. Może być trampoliną do nowych zwycięstw. *(...) nigdy nie ma porażek ani zwycięstw ostatecznych, bo dzisiejsza porażka może być jutrzejszym zwycięstwem."
cajto pisze:
21 maja 2013, 19:06
Nie jest wstydem się potknąć, nie jest wstydem upaść na kolana - wstydem jest na nich pozostać.
Dobrego weekendu, współrejsowicze :564:
"Zostawiam też nowe pozycje na jutro.. tak nie za dużo, 60 lotów" (Ś44)
"Ciężko się gra 10 pozycji po 250 lotów- niewygodnie." (Ś44)

ODPOWIEDZ