Cytat z tego tekstu :
"my uderzaliśmy z tymi cenami do wielkich banków inwestycyjnych (tzw. dostawców płynności), a potem okazało się, że oni zmieniali kwotowania."
W takiej sytuacji, to TMS powinien podać do sądu tych mitycznych dostawców płynności, skoro po czasie rekwotowali zawarte transakcje.
Trochę trudno mi uwierzyć w tych dostawców płynności w przypadku brokera MM.
"Dlaczego zatem nie skierowaliście swoich roszczeń do zagranicznych dostawców płynności, a do własnych klientów?
Bo w naszym przekonaniu główni dostawcy płynności, banki, z którym współpracujemy, dołożyły należytej staranności w rozliczeniach. Nie dopatrzyliśmy się złych intencji. W tej sytuacji trudno by nam było z nimi dyskutować, czy pójść do sądu, tym bardziej, że kontrole w tych instytucjach nie wykazały nieprawidłowości."
Taa. Jasne.
"Co nie zmienia faktu, że gdybyście skierowali swoje roszczenia pod inny adres, to pewnie mielibyście klientów po swojej stronie.
Cała sytuacja nauczyła nas jeszcze większej pokory do rynku."
W całym wywiadzie nie dostrzegłem ani grama pokory. Na pewno nie do klientów.
Kolejny cytat:
"Nasz biznes opiera się na prowizjach od transakcji zawieranych przez naszych klientów."
Akurat !!! Większość sytuacji, o których mowa zdarzyła się na platformie MT4, gdzie TMS był tylko i wyłącznie MM. Na ich platformie Ctrader (o ile dobrze pamiętam nazwę platformy) podobno byli STP czy jak to się teraz ładnie nazywa ECN.
"Mówi pan o tym, że byliście pośrednikiem w tych feralnych transakcjach - bo skoro ceny zostały zmienione przez waszych partnerów, to musieliście zmienić je również klientom.
Więc jak mają się do tego wasze umowy, w których piszecie, że w relacjach z klientem jesteście stroną transakcji?
Bo z formalnego punktu widzenia tak rzeczywiście jest, przecież drobny klient nie zawiera transakcji bezpośrednio z wielkim bankiem inwestycyjnym w Londynie. Ale jest jeszcze warstwa ponoszonego przez nas ryzyka. Część transakcji rozliczamy we własnym "worku", a część zabezpieczamy na zewnętrznym rynku, właśnie w bankach zagranicznych. "
Kłamstwo za kłamstwem. O ile pamiętam, to sytuacja najbardziej dotknęła drobnych traderów, a tych na pewno TMS rozliczał "we wlasnym worku".
"Transakcje zostały potem zweryfikowane do cen rynkowych, a nawet lepszych dla klientów, bo - jak już powiedziałem - część strat braliśmy na siebie, część korekt cen była na plus dla klienta."
Owszem, ale po jakiej batalii i ilu reklamacjach ?
Trust no bit**es.
Należy tępić ludzi o mentalności niewolników, okutych w powiciu.