
Liczyłem, że film pokaże go takiego jakim jest, a mam wrażenie, że mocno go wybiela. Gdy się dobrze zastanowić, złe rzeczy w filmie robią/mówią tak naprawdę inni, on słucha i otwiera sobie firmę, ale ogólnie to poczciwy z niego chłopak, kocha swój chop shop (dlatego go nie porzuca i nie odchodzi na emeryturę), nie sypie (sypie, ale dopiero jak jego wsypali, co nie jest prawdą), itp. Umieszczenie go (prawdziwego Belforta) w ostatnich scenach też mi się wydało nieco niesmaczne.
Ale ogląda się świetnie

8/10