Nicdostracenia poważny błąd w rozumowaniu. Fundusze, TFI, OFE nie sa chętne do zatrudniania traderów, którzy regularnie zarabiają. Z kilku względów. To jest niestety klika podobnie jak zawody prawnicze, lekarze, aktorzy itp. System stworzony przez niejakiego Balcerowicza z samego założenia był chory i miał dać pracę ludziom z branży. Dwukrotnie proponowano mi pracę w branży. Za każdym razem otrzymywałem ją z biura maklerskiego, w którym miałem rachunki. Widzieli stopy zwrotu, styl grania itp. Jednak gdy przychodziło do klepnięcia ostatecznego to się góra wycofywała. Czemu? Twierdzili, że nie mam wykształcenia kierunkowego i mam nikłą wiedzę fachową. Faktycznie mieli rację. Na rynku walutowym jestem bez przerwy bodajże od maja 1980 roku

a na giełdowym od 1991 r. Podobnie z rynkiem obligacyjnym. Przygoda z kontraktami terminowymi była krótka i nie zamierzam jej ponawiać. W Polsce jest za płytki rynek. Do tego nie znam angielskiego, informatyka to moja pięta achillesowa. Sporo tych argumentów.
A ten, który powinien wydawać się najważniejszy, czyli coroczna stopa zwrotu jest najmniej istotnym dla kierujących funduszami.

Taka jest smutna prawda. Im nie chodzi o zarabianie dla klienta tylko o swoje zarobki.
Skłamalem. Nawet tutaj na forum dostałem jedną bardzo poważną ofertę pracy i drugą, troche mniej konkretną. Ale jak przychodzi co do czego to j.w. Na szczęście pracy nie szukam. Spokojnie żyję z oszczędności, które zostały po cinkciarzeniu i kantorze. Na FOREX to bardziej zabawa i podtrzymanie formy, aby za jakiś czas swoim synom dać narzędzie do wolności. A co oprócz tego będą chcieli robić to inna sprawa.
Ja osobiście dzielę traderów na:
pow. 1000%
od 100 do 1000%
i tych do 100% zysku rocznie
Wszyscy z nich istnieją, działają i będą istnieć. To, że komuś nie udaje się stabilnie zarabiać nie oznacza, że komuś innemu tez nie.

Ale warto przestać traktować to jak hazard a zacząć jak piekielnie ciężką pracę.