Coś za kulisami musiało być, a media piszą swoje.
Mało prawdopodobne, aby rząd Cypryjski tak sam z siebie na to poszedł, jak większość kapitału w tamtej gospodarce pochodzi z Rosji jak i dzięki swojemu prawu podatkowemu.
Może chciał p=doprowadzić do spięcia z Rosją, bo temat kryzysu w Cyprze chodzi już dość długo, wcześniej już spodziewano się jakiejś pomocy dla Cypru z Rosjii, ale chyba się nie doczekali, chyba o to chodzi
To Cypr Rosji daje szklanką po łapkach
DayTrading: Poniedziałek 18.03.2013
- ForexTig3r
- Maniak
- Posty: 2462
- Rejestracja: 15 maja 2012, 13:47
Re: DayTrading: Poniedziałek 18.03.2013
Przedstawione, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autora i nie mają charakteru rekomendacji. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte i z wykorzystaniem wniosków w nich zawartych, ponosi inwestor.
subsilver2 趋势线
subsilver2 趋势线
Re: DayTrading: Poniedziałek 18.03.2013
"Popatrzmy, na przykład, jak Francuzi chcąc do końca zniszczyć pokonanego rywala, po niezliczonych konferencjach aliantów (jak nie przymierzając szczytach strefy euro), narzucają Niemcom nawet nie upokarzające, lecz absurdalne warunki spłaty gigantycznych reparacji wojennych (miały wynieść bodaj czterokrotność produktu krajowego Niemiec w złocie).
Potem zajmują Nadrenię i okupują Zagłębie Ruhry, by wydrenować co można z gospodarki, przede wszystkim węgiel. Czyż nie ma tu podobieństwa do drastycznych oszczędności narzucanych przez Francję, tym razem wspólnie z Niemcami – Grecji, Irlandii, czy Portugalii? Czyż niezliczone w początku lat 20-tych zamieszki w Niemczech, bunty, pucze i gwałtowne demonstracje nacjonalistów i komunistów nie podsuwają obrazów płonących Aten i grabionych sklepów na Placu Syntagma? Czy 20-30 procentowe bezrobocie w końcowej fazie hiperinflacji nie jest dziś takie, jak w Grecji i Hiszpanii?
Idźmy dalej. Jedną z przyczyn, dla których wielka inflacja trwała tak długo, był stały nacisk wielkiego niemieckiego biznesu na druk pieniądza i nielimitowany kredyt z Banku Rzeszy. Znakomicie on służył powstawaniu fortun, przejmowaniu za grosze majątku, podtrzymywaniu istnienia fabryk. A czyż dziś uległość banków centralnych i rządów sparaliżowanych czarnymi wizjami wielkich bankierów i ich organizacji typu IIF, co stanie się gdy too big fail albo Grecja zbankrutuje, nie sprawił, że najpierw Federalna Rezerwa, a teraz Europejski Bank Centralny, łamiąc wszelkie reguły odpowiedzialnej polityki monetarnej, rozdęły swoje bilanse do monstrualnych rozmiarów? I zasilają banki setkami miliardów, kupują obligacje rządowe finansując zakupy emisją pustego pieniądza.
A czyż nie widzimy pewnego podobieństwa, gdy czytamy, jak w Niemczech tłumaczono inflację i jak tłumaczy się ją dziś w Polsce. Tam wzrostem wartości funta i dolara, spekulacją, działalnością Żydów, ale nigdy oszalałym drukiem pieniądza mimo, że lud nazywał go konfetti. W Polsce inflacja, od wielu miesięcy uporczywie przekraczająca już nie cel inflacyjny, lecz górne ograniczenia pasma dopuszczalnych wahań, usprawiedliwiana jest też czynnikami zewnętrznymi – awersją do ryzyka na świecie, albo wzrostem cen surowców.
Dobrze, to są tylko skojarzenia, na dodatek oczywiście całkowicie niepoprawne. Owszem, ktoś kto nie miał podwyżki od 6 lat dziś zarabia 20 procent mniej. A za złotego można kupić mniej niż połowę tego, co 12 lat wcześniej. Ale to drobiazg, przecież inflacja 4- czy 5-procentowa to nie 450-procentowa, ani tym bardziej 450 000-procentowa…
Wyobraźnia podsuwa jednak też, że przyjdzie dzień prawdy. Dziś masa wolnego pieniądza przewala się po świecie nadmuchując bańki takich aktywów jak akcje Apple (i nie tylko) czy surowce, złoto i srebro. Albo siedzi zamrożona na overnightach w bankach centralnych, depozytach bankowych, obligacjach niemieckich i nawet amerykańskich, nadal jeszcze uważanych za bezpieczne (choć już nie przez Chińczyków, którzy wyprzedają je coraz szybciej).
Szybkość obiegu pieniądza jest dostatecznie mała, by inflacja nadal pozostawała na poziomie do strawienia. Ale kiedyś, może już za dwa lub trzy lata, zacznie przyspieszać. I co wówczas? Czy ci, którzy wierzą, że bezkarnie można drukować pieniądze papierowe i elektroniczne, będą mieli w sobie dość odwagi, by drastycznie podnieść stopy procentowe i zdusić ogień inflacji w zarodku? Po to aby wyrwać się za cenę nowej fali recesji z chorej symbiozy rządowo-bankowej, która dziś służy ratowaniu instytucji finansowych kosztem ciułaczy; rządowych dłużników kosztem wierzycieli; bankrutów kosztem podatników. Przecież to powtórzenie – w innej skali rzecz jasna – doświadczenia niemieckiej hiperinflacji, która wyzerowała majątki oszczędnych i nagrodziła dłużników z rządem na czele.
Właściwie jedyny optymistyczny w miarę akcent w opowieści Fergussona to epilog hiperinflacji – po 5 latach jej rozkręcania Niemcy doszły do ściany. I wtedy Hjalmar Schacht, w przyszłości gospodarczy cudotwórca w rządzie Hitlera, ale i więzień kacetu w Sachsenhausen, zdusił ją w kilka tygodni wprowadzając rentenmarkę i przywracając zaufanie do pieniądza.
Fergusson wydał „Kiedy pieniądz umiera” w czasie, gdy inflacja w tak wydawałoby się konserwatywnych monetarnie krajach jak USA i Wielka Brytania była dwucyfrowa, w Anglii sięgając w 1975 roku nawet 25 procent. A u nas mieliśmy zaledwie 23 lata temu roczny wskaźnik inflacji 639 procent. To tak niedawno."
http://www.obserwatorfinansowy.pl/forma ... -tam-byly/
Potem zajmują Nadrenię i okupują Zagłębie Ruhry, by wydrenować co można z gospodarki, przede wszystkim węgiel. Czyż nie ma tu podobieństwa do drastycznych oszczędności narzucanych przez Francję, tym razem wspólnie z Niemcami – Grecji, Irlandii, czy Portugalii? Czyż niezliczone w początku lat 20-tych zamieszki w Niemczech, bunty, pucze i gwałtowne demonstracje nacjonalistów i komunistów nie podsuwają obrazów płonących Aten i grabionych sklepów na Placu Syntagma? Czy 20-30 procentowe bezrobocie w końcowej fazie hiperinflacji nie jest dziś takie, jak w Grecji i Hiszpanii?
Idźmy dalej. Jedną z przyczyn, dla których wielka inflacja trwała tak długo, był stały nacisk wielkiego niemieckiego biznesu na druk pieniądza i nielimitowany kredyt z Banku Rzeszy. Znakomicie on służył powstawaniu fortun, przejmowaniu za grosze majątku, podtrzymywaniu istnienia fabryk. A czyż dziś uległość banków centralnych i rządów sparaliżowanych czarnymi wizjami wielkich bankierów i ich organizacji typu IIF, co stanie się gdy too big fail albo Grecja zbankrutuje, nie sprawił, że najpierw Federalna Rezerwa, a teraz Europejski Bank Centralny, łamiąc wszelkie reguły odpowiedzialnej polityki monetarnej, rozdęły swoje bilanse do monstrualnych rozmiarów? I zasilają banki setkami miliardów, kupują obligacje rządowe finansując zakupy emisją pustego pieniądza.
A czyż nie widzimy pewnego podobieństwa, gdy czytamy, jak w Niemczech tłumaczono inflację i jak tłumaczy się ją dziś w Polsce. Tam wzrostem wartości funta i dolara, spekulacją, działalnością Żydów, ale nigdy oszalałym drukiem pieniądza mimo, że lud nazywał go konfetti. W Polsce inflacja, od wielu miesięcy uporczywie przekraczająca już nie cel inflacyjny, lecz górne ograniczenia pasma dopuszczalnych wahań, usprawiedliwiana jest też czynnikami zewnętrznymi – awersją do ryzyka na świecie, albo wzrostem cen surowców.
Dobrze, to są tylko skojarzenia, na dodatek oczywiście całkowicie niepoprawne. Owszem, ktoś kto nie miał podwyżki od 6 lat dziś zarabia 20 procent mniej. A za złotego można kupić mniej niż połowę tego, co 12 lat wcześniej. Ale to drobiazg, przecież inflacja 4- czy 5-procentowa to nie 450-procentowa, ani tym bardziej 450 000-procentowa…
Wyobraźnia podsuwa jednak też, że przyjdzie dzień prawdy. Dziś masa wolnego pieniądza przewala się po świecie nadmuchując bańki takich aktywów jak akcje Apple (i nie tylko) czy surowce, złoto i srebro. Albo siedzi zamrożona na overnightach w bankach centralnych, depozytach bankowych, obligacjach niemieckich i nawet amerykańskich, nadal jeszcze uważanych za bezpieczne (choć już nie przez Chińczyków, którzy wyprzedają je coraz szybciej).
Szybkość obiegu pieniądza jest dostatecznie mała, by inflacja nadal pozostawała na poziomie do strawienia. Ale kiedyś, może już za dwa lub trzy lata, zacznie przyspieszać. I co wówczas? Czy ci, którzy wierzą, że bezkarnie można drukować pieniądze papierowe i elektroniczne, będą mieli w sobie dość odwagi, by drastycznie podnieść stopy procentowe i zdusić ogień inflacji w zarodku? Po to aby wyrwać się za cenę nowej fali recesji z chorej symbiozy rządowo-bankowej, która dziś służy ratowaniu instytucji finansowych kosztem ciułaczy; rządowych dłużników kosztem wierzycieli; bankrutów kosztem podatników. Przecież to powtórzenie – w innej skali rzecz jasna – doświadczenia niemieckiej hiperinflacji, która wyzerowała majątki oszczędnych i nagrodziła dłużników z rządem na czele.
Właściwie jedyny optymistyczny w miarę akcent w opowieści Fergussona to epilog hiperinflacji – po 5 latach jej rozkręcania Niemcy doszły do ściany. I wtedy Hjalmar Schacht, w przyszłości gospodarczy cudotwórca w rządzie Hitlera, ale i więzień kacetu w Sachsenhausen, zdusił ją w kilka tygodni wprowadzając rentenmarkę i przywracając zaufanie do pieniądza.
Fergusson wydał „Kiedy pieniądz umiera” w czasie, gdy inflacja w tak wydawałoby się konserwatywnych monetarnie krajach jak USA i Wielka Brytania była dwucyfrowa, w Anglii sięgając w 1975 roku nawet 25 procent. A u nas mieliśmy zaledwie 23 lata temu roczny wskaźnik inflacji 639 procent. To tak niedawno."
http://www.obserwatorfinansowy.pl/forma ... -tam-byly/
-
- Gaduła
- Posty: 330
- Rejestracja: 11 lut 2013, 00:54
Re: DayTrading: Poniedziałek 18.03.2013
Czy to co dzisiaj nastąpiło, nie było klasyczną luką wyczerpania?
Re: DayTrading: Poniedziałek 18.03.2013
@slo, znalazłem wpis Kuczyńskiego odnośnie książki zawartej w twoim poście http://kuczynski.blogbank.pl/2012/10/08 ... ca-swiata/