Witam, witam - dziękuję, rośnie

Ale głównie dzięki japońcom - złoto mam na razie nieco na odstawce.
Nawet jeżeli skoczy w górę to niewiele to znaczy dopóki nie "odzyska" $1700.
Kłopot ze złotem jest taki, że mało jest powodów żeby spekuła go kupowała. QE jest zużyte, inflacji nie ma, Euro nie chce zniknąć z powierzchni Ziemi, Chińczycy posłuchali wezwania partii żeby ratować kraj szałem zakupów (naprawdę dostali takie wytyczne żeby napędzić popyt wewnętrzny) więc wskaźniki ruszyły żwawo w górę... nie ma strachów więc po co kupować coś co nie płaci procentu i jeszcze trzeba płacić za magazynowanie?
Ale z drugiej strony taki zwykły popyt przemysłowo-jubilersko-oszczędnościowy nie daje mu za bardzo spaść.
No i mimo wszystko nadal jest to coś się rusza więc jak bardziej spadnie to zaraz znajdzie się ktoś kto chętnie kupi żeby coś zarobić i wcale nie musi mierzyć wysoko...
Komercyjni mocno się rozładowali w ostatnich tygodniach. Trochę jeszcze brakuje do "normalnych" poziomów ale to już są grosze w porównaniu z Grudniem czy Listopadem. Znaczy się spadki nie powinny być zbyt głębokie.
Jakże często ludzie mają już gotową opinię zanim zdążą pojąć istotę rzeczy.
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)