Jak się na to patrzy to nie można uwierzyć, że za mówią że cztery dni metro znów będzie działać - u nas nie udałoby się tego opanować w trzy miesiące, a naprawy potrwałyby następny rok... co ja mówię? Kilka lat: szacunki, ekspertyzy kłótnie, obrzucanie się błotem dosłownie i w przenośni wreszcie przetargi... może za dwa lata...
Ciekawe co by się stało, gdyby w którymś z naszych miast spłonęły ze cztery kwartały - gdzie by się ci ludzie podziali, kto i jak by im to odbudował?
Pamiętam, że po powodzi 2007 odszkodowania (jeżeli kto miał) były wręcz bezczelną kpiną z poszkodowanych, a jeszcze urzędnicy żądali od powodzian… dokumentów potwierdzających utracony majątek. Tych dokumentów które popłynęły z tym majątkiem… no bo jak wiadomo, każdy który musi uciekać od powodzi na pewno zabiera ze sobą wszystkie segregatory, a nawet wskoczy jeszcze do urzędu gminnego po odpowiednie odpisy zanim wsiądzie do amfibii ratować życie…
Nie wspominając już o ściemie pod tytułem "domy dla powodzian" czyli jak się szybko nachapać na rządowym "projekcie"…
EDIT: nieładnie jest mówić źle o zmarłych, szczególnie w tak tragicznych okolicznościach więc powstrzymam się od (werbalnego) komentarza i po prostu sami to przeczytajcie:
Lauren Abraham, 23, caught fire and burned to death after a live wire touched her as she tried to take pictures of a damaged power line outside her house in Queens
