Forex i życie za granicą.
Re: Forex i życie za granicą.
Ogolnie moim zdaniem temat jest nie co sprzeczny, przecież większość wyjazdów z polski jest za pieniędzmi, skoro zyjemy z FX czyli zarabiamy teoretycznie nie minimum krajowe jaki jest sens wyjazdu do kraju w tej samej strefie klimatycznej tudzież gorszej? brak jakiejkolwiek logiki, na miejscu osoby wyjeżdżającej zastanawiał bym sie nad czymś bardziej egzotycznym i ciekawym, hiszpania, wlochy itp itd ewentualnie coś bardziej egzotycznego jak np yogi czyli tajlandia,
Ja osobiscie uważam polske jako jeden z ciekawszych krajow dla osoby zarabiającej na fx, dlaczego?
niskie koszty życia, w zimie mamy snieg, w lato upal, zarabiająć xx tyś zł tu jesteś już burżujem, szczegolnie w mniejszych miastach, natomiast e EU jesteś przecietniakiem itp itd
reasumując gdy zarabiamy nie male pieniądze zamożność kraju, odgrywa role drugorzędną
Ja osobiscie uważam polske jako jeden z ciekawszych krajow dla osoby zarabiającej na fx, dlaczego?
niskie koszty życia, w zimie mamy snieg, w lato upal, zarabiająć xx tyś zł tu jesteś już burżujem, szczegolnie w mniejszych miastach, natomiast e EU jesteś przecietniakiem itp itd
reasumując gdy zarabiamy nie male pieniądze zamożność kraju, odgrywa role drugorzędną
- daromanchester
- Przyjaciel Forum
- Posty: 2301
- Rejestracja: 02 maja 2009, 12:48
Re: Forex i życie za granicą.
Dlatego właśnie staram się go skierować na jakość życia a nie pieniądze.
Bo się zaraz zrobi z tematu gdzie można zarobić najwięcej.
Ja też jestem za tym że jak wyjeżdżać szukając nowych doznań i kontaktów z nowymi kulturami to proponuję inne kontynenty.
Tam gdzie się żyje i mimo biedy ludzie są szczęśliwi.
10k$ miesięcznie w krajach europy zachodniej nie zrobi na nikim większego wrażenia a zaś w Polsce jesteś kim chcesz.
Bo się zaraz zrobi z tematu gdzie można zarobić najwięcej.
Ja też jestem za tym że jak wyjeżdżać szukając nowych doznań i kontaktów z nowymi kulturami to proponuję inne kontynenty.
Tam gdzie się żyje i mimo biedy ludzie są szczęśliwi.
10k$ miesięcznie w krajach europy zachodniej nie zrobi na nikim większego wrażenia a zaś w Polsce jesteś kim chcesz.
"Ekspert to taki człowiek, który popełnił wszystkie możliwe błędy w bardzo wąskiej dziedzinie" - Niels Bohr
"Każdy głupi może wiedzieć. Sedno to zrozumieć" - Albert Einstein
"Każdy głupi może wiedzieć. Sedno to zrozumieć" - Albert Einstein
Re: Forex i życie za granicą.
Temat co jakis czas wraca i nie ma się co dziwić, bo dojscie do regularnych duzych zyskow to ciezka praca i kazdy sobie wyobraza co zrobi kupi itd gdy to juz osiagnie. Tymczasem trzeba na sprawe spojrzec realnie. Wyobrazenia o mieszkaniu za granica to jedno a mieszkanie tam to inna bajka. Dam siebie jako przyklad gdyz jeszcze kilka lat temu tez chcialem sie przeprowadzic za granice. I gdy mialem ku temu mozliwosc posluchalem pewnej rady
Zamiast przeprowadzki na stale 2tygodniowe wakacje na probe i to w pelni wystarczylo aby mi uswiadomic jaki to glupi pomysl
Oczywiscie kazdy jest inny i woli co innego, ale tak jak napisal daro wszedzie dobrze gdzie nas nie ma.
Zgadzam sie z Inkiem ze sens przeprowadzki w gorszy klimat jest raczej niewielki, ale jak juz wspomnialem kazdy lubi co innego, sa ludzie ktorzy lubia jak pada.


Zgadzam sie z Inkiem ze sens przeprowadzki w gorszy klimat jest raczej niewielki, ale jak juz wspomnialem kazdy lubi co innego, sa ludzie ktorzy lubia jak pada.
Re: Forex i życie za granicą.
Ale przecież w Europie zachodniej możesz być kim chcesz, wystarczy że nie będziesz czuł potrzeby robienia wrażenia zarabiając 10 tys. euro czy dolarów miesięcznie. Zresztą jest to kwota, za którą spokojnie można żyć we Francji czy Niemczech, no chyba że ktoś chce koniecznie robić wrażenie za granicą.daromanchester pisze: 10k$ miesięcznie w krajach europy zachodniej nie zrobi na nikim większego wrażenia a zaś w Polsce jesteś kim chcesz.
Ja zastanawiam się jak to jest ze znajomością języka. Przykładowo dla mnie ciekawym krajem zawsze wydawała się Francja. Mają wszystko, góry, morze, zabytki jak zamki nad Loarą, Carcassone, bogatą kulturę ale co z tego jak nie znam francuskiego a ciężko jest poznawać w sposób bardziej dogłębny kulturę danego kraju, jego literaturę, filmy nie znając języka. Turyście nie zależy na tym, gorzej jak ktoś naprawdę interesuje się danym krajem. Wygląda na to, że trzeba uczyć się nowego języka.
Co do podatków, w Polsce nie ma co narzekać. Wielu cudzoziemców marzyłoby o płaskim, względnie niskim bo 19% podatku od zysków kapitałowych.
Re: Forex i życie za granicą.
dokladnie to chcialem napisacdaromanchester pisze:Temat jest - forex i życie za granicą.

i nie tyle ze temat jest o forexie to jeszcze cale forum jest o forexie...
a tu widze rozmowy o pracy, etatach, korporacjach i teksty typu "za granica moge zarobic wiecej pracujac w wyuczonym zawodzie, a jak zrobie kursy i dostane 3 certyfikaty to jzu wogole full wypas"
a moze takie rozwiazanie: pol roku w jakims cieplym klimacie, a pol roku w polsce
przykladowo bulgaria...tam jest tanio wiec nie musisz zarabiac na FX milionow szczegolnie na poczatku...dodatkowo jak sie zabunkrujesz na jakims "SUNNY BEACH" to masz slonce, baseny, plaze, drinki, imprezy itp...zyc nie umierac - marzenia kazdego poczatkujace tradera hehe rano klikasz 3 razy na kompie a potem na plaze

apartamenty w hotelu (i to calkiem fajne) do kupienia w cenie dwu pokojowego w wiezowcu w srednim miescie w PL
http://www.ilspoland.pl/pl/nieruchomosci-bulgaria
albo np krym na ukrainie: ZDJECIA
a co do drugiego pol roku to w zime wszedzie jest slabo...zimno, ciemno, sniegi, zaspy, chlapa, nie ma dnia, nie ma nic do roboty, nic sie nie dzieje, nic sie nie chce itp...wiec wracasz sobie do polski. masz polskie swieta z rodzina, polskiego sylwestra, polska wielkanoc moze nawet, mozesz pojechac na anrty w polskie gory itp...
ewentualnie w tym czasie jedziesz na druga polkule gdzie jest jasno i cieplo

tak ale raczej wszyscy mieszkaja w afrycexpep pisze:jak juz wspomnialem kazdy lubi co innego, sa ludzie ktorzy lubia jak pada.

PS. kto zauwazyl nowa reklame?
Ruch zwrotny skończy się dokładnie w miejscu ustawienia SL
Re: Forex i życie za granicą.
Przede wszystkim zgadzam się z Esco i Darem - Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma.
Wracając do głównego wątku to, myślę, że Xepe ma świętą rację odnośnie wyjazdu na dłuższe wakacje w miejsce, w które się planujemy przenieść. Wydaje mi się, że minimalnie miesiąc do trzech pozwala się rozeznać, czy jest nam tam dobrze czy nie? Oczywiście zależy czy w tym czasie poznamy mniej więcej zwyczaje, stosunki międzyludzkie itp.czy będziemy siedzieć cały czas w hamaku i pić driny co pozwoli nam poznać tylko turystyczną stronę danego miejsca. Piszę o tym bo chcę nawiązać do tak ważnej (dla jednych bardziej, drugich mniej) psychologi (psychice) spekulacji na FX. Temat przeprowadzki za granice powraca co jakiś czas, często mam wrażenie, że jak ktoś jest na plusie parę miesięcy to zaczyna myśleć, że teraz świat jest jego, bo wystarczy internet i można robić to samo gdziekolwiek na świecie, bo przecież tu wojna polsko-polska, wieczne narzekania, cwaniactwo, stress a nawet strach.
Tylko myślę, że co by tu się nie działo to jesteśmy z tym w jakimś sensie pogodzeni, przyzwyczajeni i ktoś potrafiący tu być na plusie z FX niekoniecznie będzie potrafił to robić w innym klimacie, w innej mentalności, innej rutynie,z innym obciążeniu psychicznym. Dążę do tego, że to wszystko jest bardzo indywidualne w zależności od charakteru, podejścia do życia i wychowania, dorastania danej osoby, oraz tego gdzie się trafi i nie mam tu na myśli do jakiego kraju, tylko między jakich ludzi, jaką kulturę itp. To trochę jak z zarabianiem na FX, jeden ma daną wiedzę i zarabia ale przekazuje ją innemu i....klops,lipa. Tak samo jeden wyjedzie do Szwajcarii i będzie super, inny powie, że to policyjny, rasistowski kraj.
Pamiętajmy, że przy przeprowadzce wszystko zaczynamy od nowa. Budujemy swoje gniazdko, swoje relacje społeczne, zaczynamy funkcjonować w danym społeczeństwie, płacić tam podatki, poznawać prawo, mentalność, język (nawet jeśli się danego uczyliśmy) itp., a to wszystko wiąże się zaskoczeniem czy to pozytywnym czy negatywnym, w każdym razie nie jest to takie proste, oczywiste jak się wcześniej wydaje.Jeśli mamy rodzinę ze sobą to oni też przez to przechodzą. Nie mówię, że to jest złe i że nie warto nic zmieniać. Zawsze to rozwój i poznawanie czegoś nowego. Tylko czy to wszystko nie zachwieje naszego podejścia do FX. Nie mówię, że tak, ale myślmy też pod tym kontem.
Nie ma co się rozpisywać, że tu jest tak a tam tak, my tacy a oni tacy itp. to wszystko bardzo względne i indywidualne.
Chociaż bardzo mnie korci do poruszania tematów naszej/ichniej mentalności. Sam mieszkałem 2 lata w UK, potem 5 w Szwecji, teraz myślę o powrocie na stałe do SWE i nie dlatego, że tu jest tak czy owak. Jakby mnie ktoś zapytał: czy żałuje, że tyle czasu spędziłem za granicą? to będąc tam bym powiedział, że NIE, przejeżdżając tutaj w odwiedziny ,też NIE, ale będąc tutaj z założenia na stałe, zdecydowanie TAK. tak to z mojej str wygląda.
pozdro.
Wracając do głównego wątku to, myślę, że Xepe ma świętą rację odnośnie wyjazdu na dłuższe wakacje w miejsce, w które się planujemy przenieść. Wydaje mi się, że minimalnie miesiąc do trzech pozwala się rozeznać, czy jest nam tam dobrze czy nie? Oczywiście zależy czy w tym czasie poznamy mniej więcej zwyczaje, stosunki międzyludzkie itp.czy będziemy siedzieć cały czas w hamaku i pić driny co pozwoli nam poznać tylko turystyczną stronę danego miejsca. Piszę o tym bo chcę nawiązać do tak ważnej (dla jednych bardziej, drugich mniej) psychologi (psychice) spekulacji na FX. Temat przeprowadzki za granice powraca co jakiś czas, często mam wrażenie, że jak ktoś jest na plusie parę miesięcy to zaczyna myśleć, że teraz świat jest jego, bo wystarczy internet i można robić to samo gdziekolwiek na świecie, bo przecież tu wojna polsko-polska, wieczne narzekania, cwaniactwo, stress a nawet strach.
Tylko myślę, że co by tu się nie działo to jesteśmy z tym w jakimś sensie pogodzeni, przyzwyczajeni i ktoś potrafiący tu być na plusie z FX niekoniecznie będzie potrafił to robić w innym klimacie, w innej mentalności, innej rutynie,z innym obciążeniu psychicznym. Dążę do tego, że to wszystko jest bardzo indywidualne w zależności od charakteru, podejścia do życia i wychowania, dorastania danej osoby, oraz tego gdzie się trafi i nie mam tu na myśli do jakiego kraju, tylko między jakich ludzi, jaką kulturę itp. To trochę jak z zarabianiem na FX, jeden ma daną wiedzę i zarabia ale przekazuje ją innemu i....klops,lipa. Tak samo jeden wyjedzie do Szwajcarii i będzie super, inny powie, że to policyjny, rasistowski kraj.
Pamiętajmy, że przy przeprowadzce wszystko zaczynamy od nowa. Budujemy swoje gniazdko, swoje relacje społeczne, zaczynamy funkcjonować w danym społeczeństwie, płacić tam podatki, poznawać prawo, mentalność, język (nawet jeśli się danego uczyliśmy) itp., a to wszystko wiąże się zaskoczeniem czy to pozytywnym czy negatywnym, w każdym razie nie jest to takie proste, oczywiste jak się wcześniej wydaje.Jeśli mamy rodzinę ze sobą to oni też przez to przechodzą. Nie mówię, że to jest złe i że nie warto nic zmieniać. Zawsze to rozwój i poznawanie czegoś nowego. Tylko czy to wszystko nie zachwieje naszego podejścia do FX. Nie mówię, że tak, ale myślmy też pod tym kontem.
Nie ma co się rozpisywać, że tu jest tak a tam tak, my tacy a oni tacy itp. to wszystko bardzo względne i indywidualne.
Chociaż bardzo mnie korci do poruszania tematów naszej/ichniej mentalności. Sam mieszkałem 2 lata w UK, potem 5 w Szwecji, teraz myślę o powrocie na stałe do SWE i nie dlatego, że tu jest tak czy owak. Jakby mnie ktoś zapytał: czy żałuje, że tyle czasu spędziłem za granicą? to będąc tam bym powiedział, że NIE, przejeżdżając tutaj w odwiedziny ,też NIE, ale będąc tutaj z założenia na stałe, zdecydowanie TAK. tak to z mojej str wygląda.
pozdro.
Re: Forex i życie za granicą.
Ja też słyszałem bardzo pozytywne opinie o Tajlandii - ludzi mili, klimat, roślinność, widoki, jedzenie.
A niedaleko Tajlandii - Filipiny - ten blog już pojawiał się tutaj na forum, ale może nie wszyscy znają.
http://breakdacycle.com/beta/blog2.php
(To nie reklama - a blog fajnie kompleksowo opisuje realia życia)
Choćby ten post
http://breakdacycle.com/beta/blog1.php/ ... 1-u-piotra
Z europejskich klimatów bardzo ciekawa wydaje mi się Malta - fajna pogoda, ciekawa architektura, niskie koszty życia.
Tutaj fajna galeria z Malty
http://tropikey.com/Jalbum/Malta%202009/
Pozostaje jeszcze opcja z Ameryką Południową (kiedyś jeden z użytkowników sporo napisał o tych rejonach, ale chyba post zostały usunięte bo założycielem wątku był Cadermo).
A Portugalia?
A niedaleko Tajlandii - Filipiny - ten blog już pojawiał się tutaj na forum, ale może nie wszyscy znają.
http://breakdacycle.com/beta/blog2.php
(To nie reklama - a blog fajnie kompleksowo opisuje realia życia)
Choćby ten post
http://breakdacycle.com/beta/blog1.php/ ... 1-u-piotra
Z europejskich klimatów bardzo ciekawa wydaje mi się Malta - fajna pogoda, ciekawa architektura, niskie koszty życia.
Tutaj fajna galeria z Malty
http://tropikey.com/Jalbum/Malta%202009/
Pozostaje jeszcze opcja z Ameryką Południową (kiedyś jeden z użytkowników sporo napisał o tych rejonach, ale chyba post zostały usunięte bo założycielem wątku był Cadermo).
A Portugalia?
Re: Forex i życie za granicą.
Daro krótka piłka, dlaczego siedzisz w Anglii a nie w PL? skoro wszędzie jest tak samo a w PL nawet lepiej?
Re: Forex i życie za granicą.
Świeżutki wpis, w którym autor ma mniej pozytywną opinię o Tajlandii (jeżeli komuś klimat nie wystarcza).leszczu pisze:Ja też słyszałem bardzo pozytywne opinie o Tajlandii - ludzi mili, klimat, roślinność, widoki, jedzenie.
http://skokwbokblog.com/nie-raj/ (kopia, jeśli strona się nie wczytuje)Od prawie 2 lat mieszkam w Tajlandii. Czy mieszkam w raju? Nie do konca. Oto elementy tajskiej kultury, ktore najbardziej wytracaja mnie z rownowagi.
Re: Forex i życie za granicą.
Przeczytałem ten opis Tajlandii i w większości się zgadza, choć osobiście przez prawie te 3 lata co tu mieszkam ani razu nie miałem innego zamówienia aniżeli to co chciałem.santer pisze:Świeżutki wpis, w którym autor ma mniej pozytywną opinię o Tajlandii (jeżeli komuś klimat nie wystarcza).leszczu pisze:Ja też słyszałem bardzo pozytywne opinie o Tajlandii - ludzi mili, klimat, roślinność, widoki, jedzenie.http://skokwbokblog.com/nie-raj/ (kopia, jeśli strona się nie wczytuje)Od prawie 2 lat mieszkam w Tajlandii. Czy mieszkam w raju? Nie do konca. Oto elementy tajskiej kultury, ktore najbardziej wytracaja mnie z rownowagi.
Mentalność poziom edukacji itp itd, się zgadza, przy czym mam to gdzieś :] bo żyje bez zbędnego strasu a nie że się będę przejmował pierdołami.
Bardziej to jest szukanie dziury w całym, jeśli chodzi o ten artykuł, pozatmy jest z pryzmatu osoby pracującej w Tajskiej szkole/uczelni ( to się nie dziwie że się wkurzył ), a nie osoby żyjącej z FX co nie ma z tym nic wspólnego.
Ale żeby nie było że tacy debile, byłem na 2 dniowej przejażdżce motocyklem i jak to w trasie bywa zgłodniałem, podjechałem pod knajpkę która tam była i kobieta miała perfekcyjny angielski choć to było totalne zadupie co turystów nie ma. Tak wiec wszystko zależy jak się trafi ( z angole to przeważnie tragedia )
Rzeczą, którą najtrudniej w świecie zrozumieć, jest podatek dochodowy.
Albert Einstein
Albert Einstein