
Otwarty
Tak jak w opisie rysunku.
Zwracajcie na to uwagę od czasu do czasu, albo się zgodzicie albo nie. Pasuje też dołożyć BE po 10pkt zysku, szczyt każdy ma konsole lub korektę prawie zawsze. Duże prawdopodobieństwo dużą szansą na zysk. Ja wchodzę na pierwszy etap całością, zwykle dziele na 3 ale gram luźno teraz. Dam sobie radę
Nie chcę dawać na tacy wszystkiego, więc czekam aż czytający sami wnioski swoje wrzucą.
Zwracajcie na to uwagę od czasu do czasu, albo się zgodzicie albo nie. Pasuje też dołożyć BE po 10pkt zysku, szczyt każdy ma konsole lub korektę prawie zawsze. Duże prawdopodobieństwo dużą szansą na zysk. Ja wchodzę na pierwszy etap całością, zwykle dziele na 3 ale gram luźno teraz. Dam sobie radę

Nie chcę dawać na tacy wszystkiego, więc czekam aż czytający sami wnioski swoje wrzucą.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Yigrashill
- Stały bywalec
- Posty: 86
- Rejestracja: 30 maja 2008, 11:18
Hej, chętnie poczytam jeszcze coś o biznesie
więc proponuję zmniejszyć loty ;D. Sclapowanie ciekawe, ale takie duże loty, powodują, że 40 pipsowe cofnięcie i masz margin call, więc to trzeba jakoś zmienić.
Wiem, że zabawa przednia całym rachunkiem, ale tak 50 %
to by mogło pociągnąć dłużej. Zapewne możesz sobie pozwolić na dodatkowe wpłaty, ale i tak każdy tysiąc, będzie podobnie odstrzelony margin calem 
Proponuję: jednego dnia 30 % drugiego następne 30% i jakoś to ciągnąć
500*1000=500 000 zł czyli jakieś 1,5 lota
Czyli pierwszego dnia zaangażowanie do 0,45 lota i jest jakiś próg przejścia.
Pozdrawiam.

Wiem, że zabawa przednia całym rachunkiem, ale tak 50 %


Proponuję: jednego dnia 30 % drugiego następne 30% i jakoś to ciągnąć
500*1000=500 000 zł czyli jakieś 1,5 lota

Czyli pierwszego dnia zaangażowanie do 0,45 lota i jest jakiś próg przejścia.
Pozdrawiam.
- DonForex:-)
- Gaduła
- Posty: 254
- Rejestracja: 29 kwie 2010, 16:25
Bardzo fajne i cekawe wpisy na temat biznesu Tekron. Nie tylko w stalówce są takie problemy. Pracujew faktoringu więc relacje między dostawcami i odbiorcami są mi również znane w innych branżach. A firmy wszędzie tak jak mówisz... padają jak muchy. I czasami jak się słucha odbiorców to nie wiem czy śmiać się czy płakać. Rozumienie niektórych jest idiotyczne.
Już nie zaśmiecam
Pozdrawiam.
Już nie zaśmiecam

Pozdrawiam.
"Someday - and that day may never come - I'll call upon you to give my pips back to me. But until that day, accept this justice as gift on my off day" - The Foreign Exchange Market in my f... nightmare.
Nie zaśmiecasz, wręcz liczyłem na jakieś odzewy i relacje innych apropo idiokracji społecznej i patosowych przemów polityków i ludzi jak to jest ciężko bez podejmowania jakichkolwiek działań lub nawet przemyślenia co zrobić by było lepiej.
Faktoring, miałem pewnego czasu Raiffeisenowski, to zalążki były tej branży teraz już jest trochę lepiej, ja zrezygnowałem po roku. Ponieważ:
a) podgląd sytuacji i rozliczeń był bardzo nieczytelny i prowadzony z 2-3dniowym opóźnieniem.
b) multum małych opłat składało się na niezłą sumkę dodatkowego obciążenia przyjemności faktoringu
c) procent za tę przyjemność był nieciekawy
d) był to faktoring z regresem, czyli kończy się termin oczekiwania banku i ich niesamowitej windykacji w postaci telefonu do firmy przez panią o głosie nadającym się do "rozmów nocą" i jakże niesamowicie przerażających wezwań do zapłaty do których wszyscy już się tak przyzwyczaili, że zbierają je zaraz obok klopa i jest oszczędność. Dług później wracał do nas, bank oczywiście nie patyczkuje się w takiej sytuacji, blokada kont i zaraz komorniczek, a wartość takiej faktury spada przez wszystkie koszty tak że nie ma już mowy o marży i jeszcze jest dokładanie do biznesu. Pełny faktoring wprowadzono już chyba ale wiadomo, że jak ktoś nie ma tylko kilku odbiorców a kilkadziesiąt to mu wszystkich nie przyjmą. Czyli można tak dostać rykoszetem że się nie pozbiera człowiek.
e) zamysł faktoringu jest fajny, gdyby było to ubezpieczone. Normalna sytuacja - firma nie płaci, ścigamy ją do skutku miesiącami i latami. Faktoringowa sytuacja - firma nie płaci, dostajemy pieniądze należne, spłacamy materiał, wydajemy marże, bank bierze część więc tej marży jest mało, dług wraca do nas, my nie chcemy upadać ani oszukiwać i mamy normalną działalność więc bank bez problemu nas szabruje ze wszystkiego wyceniając za grosze.
Przykład komorniczego nonsensu. Komornik siada nam na koncie firmowym na którym nie mamy tyle środków by spłacić zajęcie. Dostajemy pismo od komornika z jego numerem konta na który mamy spłacić dług. I tutaj coś fajnego następuje. Mamy na prywatnym koncie brakujące środki:
- przesyłamy te środki na konto komornika bezpośrednio, czyli szybciej je dostają i szybciej sprawa jest rozstrzygnięta, konto odblokowane.
- lub przesyłamy pieniądze z prywatnego konta na konto firmowe z którego dopiero idzie dyspozycja że środki mają trafić do komornika więc schodzi dłużej i wtedy odblokowanie.
Co jest w tym nienormalnego?
Jeden z komorników chciał udzielać rad jak firma ma postępować w razie zajęcia żeby nie paść, tłumaczył gość tylko prawo nie robił nic złego, a mu tego zakazano. Dlaczego?
No przykład tych przelewów. Mogło by się wydawać, że najlepiej przelać od razu pieniądze komornikowi bezpośrednio by było mniej formalności i krótszy czas. OTÓŻ NIE! Jeśli przelejemy na konto komornika to koszty komornicze wzrastają o kilka procent chyba więcej niż 5% nawet. Co jest zupełnym nonsensem. Mniej zapłacimy przelewając do siebie i czekając na zajęcie. Pomyślicie że może to formalności między komornikiem a bankiem tyle kosztują? Bzdura to sumy rzędu 150-500zł a nie % liczonych w firmach większych po kilkadziesiąt tysięcy. Oczywiście, gdzie to jest napisane? Żeby biedny spokojny przedsiębiorca, który pierwszy raz się zetnie z taką sytuacją nie został skrojony na dodatkowe koszta. No tak przecież każdy obywatel powinien mieć studia prawnicze i wszystkie kodeksy w jednym palcu.
Faktoring, miałem pewnego czasu Raiffeisenowski, to zalążki były tej branży teraz już jest trochę lepiej, ja zrezygnowałem po roku. Ponieważ:
a) podgląd sytuacji i rozliczeń był bardzo nieczytelny i prowadzony z 2-3dniowym opóźnieniem.
b) multum małych opłat składało się na niezłą sumkę dodatkowego obciążenia przyjemności faktoringu
c) procent za tę przyjemność był nieciekawy
d) był to faktoring z regresem, czyli kończy się termin oczekiwania banku i ich niesamowitej windykacji w postaci telefonu do firmy przez panią o głosie nadającym się do "rozmów nocą" i jakże niesamowicie przerażających wezwań do zapłaty do których wszyscy już się tak przyzwyczaili, że zbierają je zaraz obok klopa i jest oszczędność. Dług później wracał do nas, bank oczywiście nie patyczkuje się w takiej sytuacji, blokada kont i zaraz komorniczek, a wartość takiej faktury spada przez wszystkie koszty tak że nie ma już mowy o marży i jeszcze jest dokładanie do biznesu. Pełny faktoring wprowadzono już chyba ale wiadomo, że jak ktoś nie ma tylko kilku odbiorców a kilkadziesiąt to mu wszystkich nie przyjmą. Czyli można tak dostać rykoszetem że się nie pozbiera człowiek.
e) zamysł faktoringu jest fajny, gdyby było to ubezpieczone. Normalna sytuacja - firma nie płaci, ścigamy ją do skutku miesiącami i latami. Faktoringowa sytuacja - firma nie płaci, dostajemy pieniądze należne, spłacamy materiał, wydajemy marże, bank bierze część więc tej marży jest mało, dług wraca do nas, my nie chcemy upadać ani oszukiwać i mamy normalną działalność więc bank bez problemu nas szabruje ze wszystkiego wyceniając za grosze.
Przykład komorniczego nonsensu. Komornik siada nam na koncie firmowym na którym nie mamy tyle środków by spłacić zajęcie. Dostajemy pismo od komornika z jego numerem konta na który mamy spłacić dług. I tutaj coś fajnego następuje. Mamy na prywatnym koncie brakujące środki:
- przesyłamy te środki na konto komornika bezpośrednio, czyli szybciej je dostają i szybciej sprawa jest rozstrzygnięta, konto odblokowane.
- lub przesyłamy pieniądze z prywatnego konta na konto firmowe z którego dopiero idzie dyspozycja że środki mają trafić do komornika więc schodzi dłużej i wtedy odblokowanie.
Co jest w tym nienormalnego?
Jeden z komorników chciał udzielać rad jak firma ma postępować w razie zajęcia żeby nie paść, tłumaczył gość tylko prawo nie robił nic złego, a mu tego zakazano. Dlaczego?
No przykład tych przelewów. Mogło by się wydawać, że najlepiej przelać od razu pieniądze komornikowi bezpośrednio by było mniej formalności i krótszy czas. OTÓŻ NIE! Jeśli przelejemy na konto komornika to koszty komornicze wzrastają o kilka procent chyba więcej niż 5% nawet. Co jest zupełnym nonsensem. Mniej zapłacimy przelewając do siebie i czekając na zajęcie. Pomyślicie że może to formalności między komornikiem a bankiem tyle kosztują? Bzdura to sumy rzędu 150-500zł a nie % liczonych w firmach większych po kilkadziesiąt tysięcy. Oczywiście, gdzie to jest napisane? Żeby biedny spokojny przedsiębiorca, który pierwszy raz się zetnie z taką sytuacją nie został skrojony na dodatkowe koszta. No tak przecież każdy obywatel powinien mieć studia prawnicze i wszystkie kodeksy w jednym palcu.
Dotacje unijne, kolejna ciekawostka. Zamęt skupili opinii publicznej na tym, że kończą się i trzeba brać, że ciężko dostać itd. Znamy to z targów i rynków maślanych " panie bierz pan bo psepyszne a łostatnie już i nie bedzie zaro". Czyli nagonka, takie działanie mediów kwalifikuje się pod jakiś podprogowy marketing.
O czym chce napisać? o kilku sytuacjach z życia.
UE a ich fundusze.
Dostajemy dotacje, mamy świetną punktację, wszystko dograne, wszystko zrealizowane idziemy po pieniążki i... słyszymy, że aktualnie pieniędzy nie ma, pytamy kiedy będą, odpowiedź : jak będą. Terminy lecą, dostawcy, usługodawcy itd chcą nam zrobić kuku za olbrzymi dług, odsetki i sprawy sądowe zjadają dziesiątki tysięcy, wszystkie marże przyszłe i całe plany. A my modlimy się by nasz piękny rząd uratował nas przed utratą hipotek i dał pieniądze jakiekolwiek zanim stracimy nie tylko inwestycje a wszystko. Jednak nikomu się nie śpieeeszy, mają czaaas. Takich dramatów nasłuchałem się już wiele i mam ochotę stać się baardzo złym człowiekiem wtedy.
Sprawa druga, na początkach dotacji wszyscy mówią o zwrocie, tyle procent że ło ho ho ho ho ho ho i jeszcze ho ho ho i jeszcze troche. Interes życia.
Rzeczywistość.
Robimy planik, nie dostajemy wtedy jeszcze żadnych zwrotów, musimy brać kredyt na całość. Przyjmijmy kwote 1mln złotych. Ile miesięcznie kosztuje taki drobniutki kredycik? A no dla olbrzymich optymistów i na baaardzo długi okres minimalnie 15tyś miesięcznie jeśli firma wykazuje bardzo wysokie obroty, jeśli szaraczek to oczywiście kwota większa. Pytanie brzmi, kto dostał w ciągu miesiąca od zakończenia inwestycji zwrot z dotacji ? ekhm nooo..
Słyszałem o przypadkach 6miesięcznych i więcej. Więc jeśli ktoś obliczył że ma 600 000 na inwestycje uciułane z czego większość to kredyt nowiutko brany, reszta musi być pokryta przez dotacje, a firma zarabia w sam raz tylko na ratę kredytu to zadajmy sobie pytanie - kredytu po zwrocie środków czy kredytu przed zwrotem. Czy stać nas na wyłożenie z własnej kieszeni różnicy pomiędzy tymi ratami do momentu otrzymania zwrotu. Jak udowodnić, że to śmierdząca sprawa związana z bankami? Przykład kolektory słoneczne, inwestycja na mniejsze pieniądze kilkanaście do kilkadziesiąt tysięcy, ludzie są w stanie zapłacić z kotna całość, ale nie, by dostać dotacje muszą wziąść te kolektory na kredyt w jakimś banku. If You know what I mean. I tak zżerają ludzi.
Dobra wracam do pracy. Tyle z obserwacji idiotyzmów i matactwa biurokracji.
O czym chce napisać? o kilku sytuacjach z życia.
UE a ich fundusze.
Dostajemy dotacje, mamy świetną punktację, wszystko dograne, wszystko zrealizowane idziemy po pieniążki i... słyszymy, że aktualnie pieniędzy nie ma, pytamy kiedy będą, odpowiedź : jak będą. Terminy lecą, dostawcy, usługodawcy itd chcą nam zrobić kuku za olbrzymi dług, odsetki i sprawy sądowe zjadają dziesiątki tysięcy, wszystkie marże przyszłe i całe plany. A my modlimy się by nasz piękny rząd uratował nas przed utratą hipotek i dał pieniądze jakiekolwiek zanim stracimy nie tylko inwestycje a wszystko. Jednak nikomu się nie śpieeeszy, mają czaaas. Takich dramatów nasłuchałem się już wiele i mam ochotę stać się baardzo złym człowiekiem wtedy.
Sprawa druga, na początkach dotacji wszyscy mówią o zwrocie, tyle procent że ło ho ho ho ho ho ho i jeszcze ho ho ho i jeszcze troche. Interes życia.
Rzeczywistość.
Robimy planik, nie dostajemy wtedy jeszcze żadnych zwrotów, musimy brać kredyt na całość. Przyjmijmy kwote 1mln złotych. Ile miesięcznie kosztuje taki drobniutki kredycik? A no dla olbrzymich optymistów i na baaardzo długi okres minimalnie 15tyś miesięcznie jeśli firma wykazuje bardzo wysokie obroty, jeśli szaraczek to oczywiście kwota większa. Pytanie brzmi, kto dostał w ciągu miesiąca od zakończenia inwestycji zwrot z dotacji ? ekhm nooo..
Słyszałem o przypadkach 6miesięcznych i więcej. Więc jeśli ktoś obliczył że ma 600 000 na inwestycje uciułane z czego większość to kredyt nowiutko brany, reszta musi być pokryta przez dotacje, a firma zarabia w sam raz tylko na ratę kredytu to zadajmy sobie pytanie - kredytu po zwrocie środków czy kredytu przed zwrotem. Czy stać nas na wyłożenie z własnej kieszeni różnicy pomiędzy tymi ratami do momentu otrzymania zwrotu. Jak udowodnić, że to śmierdząca sprawa związana z bankami? Przykład kolektory słoneczne, inwestycja na mniejsze pieniądze kilkanaście do kilkadziesiąt tysięcy, ludzie są w stanie zapłacić z kotna całość, ale nie, by dostać dotacje muszą wziąść te kolektory na kredyt w jakimś banku. If You know what I mean. I tak zżerają ludzi.
Dobra wracam do pracy. Tyle z obserwacji idiotyzmów i matactwa biurokracji.
Dotacje są spoko jak kupuje się jakieś maszyny, masz fakturę i wsio załatwione, nie ma do czego się przyje.... Ale już przy budowie, przyjdzie Pani i stwierdzi, że miała byś śrubka c110002, a jest c110002/3 i po dotacji. Tak podałem dla przykładu, ale niestety często urzędnicy szukają na siłę błędu byle dotacji nie przyznać. Pomijam ludzi, którzy dotację dostają i są lepiej poinformowani niż inni na co dostać itd, chora polska rzeczywistość.Tekron pisze:Dotacje unijne, kolejna ciekawostka. Zamęt skupili opinii publicznej na tym, że kończą się i trzeba brać, że ciężko dostać itd. Znamy to z targów i rynków maślanych " panie bierz pan bo psepyszne a łostatnie już i nie bedzie zaro". Czyli nagonka, takie działanie mediów kwalifikuje się pod jakiś podprogowy marketing.
O czym chce napisać? o kilku sytuacjach z życia.
UE a ich fundusze.
Dostajemy dotacje, mamy świetną punktację, wszystko dograne, wszystko zrealizowane idziemy po pieniążki i... słyszymy, że aktualnie pieniędzy nie ma, pytamy kiedy będą, odpowiedź : jak będą. Terminy lecą, dostawcy, usługodawcy itd chcą nam zrobić kuku za olbrzymi dług, odsetki i sprawy sądowe zjadają dziesiątki tysięcy, wszystkie marże przyszłe i całe plany. A my modlimy się by nasz piękny rząd uratował nas przed utratą hipotek i dał pieniądze jakiekolwiek zanim stracimy nie tylko inwestycje a wszystko. Jednak nikomu się nie śpieeeszy, mają czaaas. Takich dramatów nasłuchałem się już wiele i mam ochotę stać się baardzo złym człowiekiem wtedy.
Sprawa druga, na początkach dotacji wszyscy mówią o zwrocie, tyle procent że ło ho ho ho ho ho ho i jeszcze ho ho ho i jeszcze troche. Interes życia.
Rzeczywistość.
Robimy planik, nie dostajemy wtedy jeszcze żadnych zwrotów, musimy brać kredyt na całość. Przyjmijmy kwote 1mln złotych. Ile miesięcznie kosztuje taki drobniutki kredycik? A no dla olbrzymich optymistów i na baaardzo długi okres minimalnie 15tyś miesięcznie jeśli firma wykazuje bardzo wysokie obroty, jeśli szaraczek to oczywiście kwota większa. Pytanie brzmi, kto dostał w ciągu miesiąca od zakończenia inwestycji zwrot z dotacji ? ekhm nooo..
Słyszałem o przypadkach 6miesięcznych i więcej. Więc jeśli ktoś obliczył że ma 600 000 na inwestycje uciułane z czego większość to kredyt nowiutko brany, reszta musi być pokryta przez dotacje, a firma zarabia w sam raz tylko na ratę kredytu to zadajmy sobie pytanie - kredytu po zwrocie środków czy kredytu przed zwrotem. Czy stać nas na wyłożenie z własnej kieszeni różnicy pomiędzy tymi ratami do momentu otrzymania zwrotu. Jak udowodnić, że to śmierdząca sprawa związana z bankami? Przykład kolektory słoneczne, inwestycja na mniejsze pieniądze kilkanaście do kilkadziesiąt tysięcy, ludzie są w stanie zapłacić z kotna całość, ale nie, by dostać dotacje muszą wziąść te kolektory na kredyt w jakimś banku. If You know what I mean. I tak zżerają ludzi.
Dobra wracam do pracy. Tyle z obserwacji idiotyzmów i matactwa biurokracji.
Certyfikaty i Zaświadczenia Potwierdzam rzetelność szkolenia każdy poziom. Dołącz do nas zostań autoryzowanym szkoleniowcem na terenie EU szczegóły na stronie http://piv.pivpiv.dk/