Chciałem porozmawiać o tym jakie są najlepsze lokaty. Te „bezpieczne”.
Temat nie do końca forex-owy, ale ważny. Przecież nie trzymamy całej kasy na kontach w bucket shopach, czy u renomowanych brokerów, tylko część która jest potrzeba na utrzymanie pozycji, z zapasem.
A więc co robimy w resztą kasy aby też choć trochę pracowała?
Szukam opcji bezpiecznej (wiadomo że nigdy nie ma stu procent pewności, ale instrumenty typu Polskie obligacje skarbowe lub lokaty bankowe w Polskich bankach z gwarancją BFG dla mnie spełniają kryteria).
To powiedzcie, jakie mamy rozwiązania? Co jest wg was najlepsze? (pytanie jest też bardziej ogólne, bo nie chodzi o mi najlepszą lokatę w danym momencie, to mogę sobie poszukać na jakiś porównywarkach).
Rozwiązania które znam:
1. Rachunek IKE akcyjny w biurze maklerskim.
Ma to zaletę że nie ma Belki (póki nie wyciągasz kasy). W koncie IKE akcyjnym nie ma zbyt wiele możliwości na „bezpieczne” inwestycje, wiec kupuję obligacje skarbowe na rynku wtórnym, wybieram sobie z tej strony http://bossa.pl/notowania/stopy/rentownoscobligacji/ te o najwyższej rocznej rentowności netto. Ma to sens? Wada jest taka że płynnośc tych obligacji jest słaba i są tam oferty, zdaje się animatora, ze spreadem kilkadziesiąt groszy per 100 zł nominał, więc w plecy na dzień dobry około 0.4% A jeszcze prowizja biura maklerskiego. A przy rentowanściach typu 4%, to każde 0.4% robi różnicę.
2. Obligacje skarbowe na rynku pierwotnym.
Zdaje się trzeba pójśc do PKP BP założyć konto, a potem można już przez Internet kupować. Tu jest czysta sprawa jeśli chodzi o koszty i prowizje (nie ma), ale płacimy Belkę. No i rentowności słabe (w sumie dobra nasza że niższe niż Hiszpańskie, he he he)
3. Lokaty bankowe.
Wiadomo. Instytucje które mają słowo „bank” w nazwie. Jak ktoś ma dużo kasy to pewnie można coś negocjować. Belka jest. No i trochę czasu wymaga ciągłe poszukiwanie najlepszych i przenoszenie kasy. Trochę szkoda się w to bawić dla ułamków procenta róznicy.
4. Waluty.
To jest jakaś opcja jeśli chcemy zabezpieczyć się przed osłabieniem złotego, a dochody i wydatki mamy w PLN, a za wakacje płacimy w EUR. Można w kantorze online zamienić PLN na EUR ze spreadem 250 pips, przelać na konto walutowe w banku a tam zamówić kartę debetową podłączoną do tego konta i wydawać to na wakacjach, bez przewalutowywania. Jak mamy konta u brokerów zagranicznych to też część kapitału mamy tam w walucie, tak czy inaczej.
5. Polisolokaty.
Nie ma Belki, ale oprocentowanie i tak słabe (patrzyłem mBank i Getin) no i gwarancje mniejsze.
6. Fundusze inwestycyjne pieniężne lub obligacji.
Generalnie jestem przeciwnikiem funduszy inwestycyjnych z powodu ich kosztów i kiepskich wyników. Ale fundusze obligacji to ewentualnie jest jakaś opcja moim zdaniem. Taki gdzie koszty zarządzania są minimalne. Zaleta taka że Belkę się płaci raz, przy umorzeniu jednostek, a nie co miesiąc przy kapitalizacji. Wada że nie ma gwarancji (bo to nie bank tylko TFI, ale ryzyko małe).
7. Rozwiązania typu polisa i wiele funduszy do wyboru i możliwośc zmiany alokacji.
Jestem przeciwnikiem ze względu na koszty. Zwłaszcza jeśli mówimy o bezpiecznej inwestycji. No ale są zalety podatkowo-spadkowe.
8. Złoto.
Certyfikaty RCGLDAOPEN na GPW przez biuro maklerskie (to też ekspozycja long USDPLN, i ryzyko kontrahenta), bullionvault.com (fizyczne złoto).
Oczywiście złoto nie jest „bezpieczne” w sensie takim że wartość zmienia się znacznie, ale pewnie jako jakiś bardzo niewielki procent portfela można mieć, na wypadek jakiejś katastrofy.
9. Obligacje korporacyjne. Na catalyst albo w emisji pierwotnej.
Niby fajne, bo rentowności w okolicach 9-11%, ale nie podoba mi się. Bo jednak ryzyko jest, a co gorsza, już jak ryzyko się zmaterializuje, to jest wszystko albo nic. Nie ma stop lossa ;-) Jak się okaże że emitent nie płaci, to mocno w plecy. Chyba że by się bawić w dywersyfikację, ale wtedy to sporo czasu i wysiłku i nie wiem czy tego warte. No i płynnośc nie za bardzo.
10. Gotówka w skarpecie.
Nie widzę żadnych zalet chyba że ktoś się boi załamania systemu bankowego lub ukrywa dochody przed skarbowym. Wadą jest oczywiście kwestia bezpieczeństwa i utrata wartości realnej z powodu inflacji.
11. Akcje które płacą dywidendę.
Nie jest to bezpieczne wg kryteriów lokaty, bo wysoka zmienność ceny i wypłata dywidendy w przyszłości niepewna. Ale dodaję dla kompletności. Pewnie można jako jakąś część portfela.
12. Produkty strukturyzowane wszelkiego typu , z ochroną kapitału.
Moim zdaniem kiepske, bo drogie i mogę sobie sam zrobić taki produkt wpłacając 96% kasy na lokatę która daje 4%, a pozostałe 4% wrzucić w jakieś CFD na cokolwiek i czekać na margin call lub jakiś plus.
13. Parabanki.
Instytucje podobne do banków, nie podlegające gwarancjom lub nadzorowi, oferujące „gwarantowane” lokaty typu 16%. Uważam że to bardzo ryzykowne, bo na rynku moim zdaniem nie istnieje coś takiego jak „gwarantowane 16%”. Co gorsza, podobnie jak z obligacjami korporacyjnymi, tu jest wszystko albo nic.
Co jeszcze znacie? Co polecacie?
I jeszcze kwestia ogólna – ile kasy chcemy mieć w instrumentach o zmiennej stopie procentowej (co powinno chyba dawać lepszą ochronę przed inflacją w przyszłości) a ile o stałej (wiemy co dostaniemy, tylko jest ryzyko że jak inflacja lub stopy wzrosną to będziemy w plecy).
Szukam raczej rozwiązań prostych, ale jak ktoś zna jakiś patent łączony, typu kredyt na inwestycje, plus stałe oprowantowanie gdzieś tam, plus pozycja na kontraktach na stopę procentową, albo zarobienie na punktach swapowych (carrytrade) i hedge pozycji u innego brokera który nie nalicza punktów, etc. to też może zapodać

Dzięki,
Pozdrawiam.