Było, nie było?
Strona ogólnie o bezpieczeństwie, można się dowiedzieć np. jak rozpoznać trefny bankomat, itp. itd.. Świetna strona, naprawdę.

Musisz się bardziej postarać bo Ci nie wychodziBy_żyło_się_lepiej pisze:co ty! przeciez to wszystko dla shakiry i banderasa ...
http://pl.wikipedia.org/wiki/ErystykaOto skrót sposobów nieuczciwej dyskusji (dialektyki erystycznej):
Uogólnienie (instantia) – rozszerzając wypowiedź przeciwnika poza jej normalne granice (bardziej ogólnikowe twierdzenie łatwiej zaatakować).
Zastosowanie homonimii do jakiegoś słowa użytego przez przeciwnika, by rozszerzyć jego wypowiedź i wtedy ją obalić.
Przyjąć twierdzenie powiedziane w sensie relatywnym jako powiedziane absolutnie lub ująć je pod innym kątem i w ten sposób je obalić (relative – absolute).
Podawanie rozproszonych przesłanek (także błędnych), tak by przeciwnik nie zorientował się, do czego zmierzamy, a kiedy przeciwnik już zaakceptuje wszystko, co potrzebne, robimy z nich wniosek przez niego niespodziewany.
Ukryta petitio principii: Zakładać to, co chcemy dowieść, używając na początku zmienionych nazw lub posługując się na początku ogólnikami, które łatwiej zaakceptować.
Zadawać wiele pytań naraz i obszernie, ukrywając to, na czym zależy nam w odpowiedziach przeciwnika – trudno mu wtedy zorientować się w biegu rozumowania i przeoczy nasze ewentualne błędy i braki we wnioskowaniu.
Wyprowadzić przeciwnika dyskusji z równowagi (przez bezczelne zachowanie względem niego), gdyż zdenerwowany nie będzie w stanie wszystkiego przemyśleć i dopilnować.
Pomieszać kolejność wnioskowania (zadając pytania w niewłaściwej kolejności), tak że przeciwnik pogubi się w wywodzie.
Zadawać pytania do poszczególnych przypadków, na które przeciwnik prawidłowo odpowie i następnie, bez pytania go, założyć, że zgodził się z tezą, którą potwierdzałyby te przypadki (choć wcale nie musi ona koniecznie z nich wynikać).
Wybrać słowa/porównania, które będą nam pasowały. Np. kiedy przeciwnik proponuje jakąś zmianę, nazwać ją złośliwie "nowinką" i przeciwstawić "zastanemu porządkowi". Natomiast kiedy od nas wychodzi taka propozycja, przeciwstawiamy ją "zacofaniu". Podobnie inne rzeczy – nadając nazwy pozytywne lub negatywne w zależności od potrzeby.
Dać przeciwnikowi do wyboru między proponowaną przez nas tezą a przejaskrawioną antytezą. (Szare obok białego wydaje się czarnym, a obok czarnego wydaje się białym).
Triumfalnie ogłosić, że dowiodło się czegoś, choć wcale z dyskusji tak nie wynika (często skutkuje przy nieśmiałym przeciwniku).
Przedstawić przeciwnikowi jakiekolwiek słuszne, choć nie oczywiste, stwierdzenie. Jeśli odrzuci (przez podejrzliwość) – wykazujemy, że jest słuszne i triumfujemy; jeśli przyjmie – mamy plus, bo zgodził się z naszym twierdzeniem.
Argumentum ad hominem lub ex concessis: Szukać w tym, co przeciwnik mówi, jakiejś sprzeczności z akceptowaną przez niego szkołą, grupą, do której należy lub sposobem postępowania. Np.: "I ty, Polak, mówisz takie rzeczy!?"
Kiedy przeciwnik postawił mocny kontrargument, wykorzystać podwójne znaczenie tego, co powiedzieliśmy, mimo że początkowo nie o to znaczenie nam chodziło.
Mutatio controversiae: Widząc, że przeciwnik podąża argumentacją, którą nas pobije, wytrącić go z biegu, zmienić temat, odwrócić uwagę.
Kiedy przeciwnik żąda konkretnych argumentów przeciw jego twierdzeniu, a ich nie znajdujemy, uciec się do ogólników powiązanych z jego tezą i później je podważyć argumentując choćby omylnością ludzkiej wiedzy.
Fallacia non causae ut casae: Potraktować uzgodnione wspólnie przesłanki jako dowód naszej tezy, choć brakuje wśród nich jeszcze kilku, których nie przyjęły obydwie strony.
Kiedy przeciwnik użył argumentu tego typu, o jakich piszemy (nieuczciwych), lepiej jest nie tyle wykazać jego pozorność, ale użyć podobnego argumentu, który postawi przeciwnika w gorszej pozycji niż gdybyśmy wykazali pozorność jego argumentu.
Podać to, do czego przekonuje nas przeciwnik, za petitio principii, kiedy przekonuje nas do czegoś wątpliwego, spornego. Wydaje się to wtedy bardzo prawdopodobnym dla słuchaczy, bo widzą w tym także problem tak jak w głównym problemie dyskusji.
Opierać się tak długo argumentacji przeciwnika, nie uznając jej, aż rozszerzy je poza granice prawdy, tak że łatwo obalimy taki argument. Powstaje wtedy wrażenie, że obaliliśmy główny argument.
Argumentum ad auditorem – jeżeli ktoś dobrze zna się na rzeczy, może użyć argumentu sprzecznego z prawdą, wiedząc, że nikt ze słuchaczy nie jest na tyle zorientowany w materii, aby to zauważyć.
Dywersja: Widząc, że zaczynamy przegrywać, rozpoczynamy mówić zupełnie o czymś innym, jak gdyby to było argumentem przeciwnym (bezczelne, kiedy nie dotyczy to w ogóle tematu dyskusji).
Argumentum ad verecundiam: Używać zamiast argumentów odwołań do autorytetów, szczególnie tych, którzy są powszechnie szanowani, w razie potrzeby przekręcając lub fałszując cytaty. Słabość: Jeśli przeciwnik jest dobrze zorientowany, może to wykazać lub podać inny autorytet mający inne zdanie w tej kwestii.
Przyklejanie etykietki - Kiedy twierdzenie przeciwnika podobne jest do jakiejś herezji, błędnej nauki, ktoś może przyczepić mu etykietkę nazywając ją spirytualizmem, idealizmem itp.
Powiedzieć, że w teorii to ładnie wygląda, ale praktyka pokazuje inaczej. (Jak gdyby teoria czegoś nie uwzględniała).
Zadać pytanie związane z tematem, na które przeciwnik nie będzie w stanie odpowiedzieć i w ten sposób przekonać wszystkich, że mamy rację.
Argumentum ab utili: Zadziałać na wolę, a nie na rozum – kiedy uda nam się przekonać, że korzystniej dla wszystkich (a przynajmniej słuchaczy, zwolenników), żebyśmy przyjęli nasze rozwiązanie (choćby było ono zupełnie błędne), będą chcieli bardziej przychylić się do naszej argumentacji.
Sprawić przez potok bezsensownych słów (pozornie wyglądający dobrze, z poważną miną), że przeciwnik pogubi się, uznając je za najważniejszy argument tezy. Działa szczególnie wtedy, gdy przeciwnik udaje, że wszystko zrozumiał.
Jeśli przeciwnik ma rację, ale użył błędnej argumentacji, obalić argument, uznając, że obaliliśmy całą tezę. Jest to jedna z najpowszechniej używanych metod erystycznych.
Metoda ironicznej niekompetencji- Granie głupa: Jeśli przeciw racjom wysuniętym przez przeciwnika nic nie potrafimy znaleźć, z subtelną ironią należy ogłosić swoją niekompetencję: "To, co Pan mówi, daleko wykracza poza granice mojej ubogiej pojętności, nie wykluczam przeto, iż ma Pan rację, zrozumieć tego jednak nie potrafię". Jeśli wśród słuchaczy cieszymy się jakimś uznaniem, delikatnie dajemy im do zrozumienia, iż oponent plecie bzdury. Z chwytu tego można korzystać tylko w tych warunkach, gdy pewni jesteśmy, że słuchacze w wyższym nas mają poważaniu niż przeciwnika, np. gdy dochodzi do sporu między profesorem, a studentem. Oparcia szuka się we własnym autorytecie, nie w racjach.
Argument ostatni – ad personam: Widząc, że przeciwnik jest mocniejszy, atakować go osobiście, obrażać lub w jakikolwiek sposób porzucać prawdziwy przedmiot sporu. Rzucać inwektywami - używanie słów obraźliwych wobec przeciwnika, np:"Ty i całe Twoje stronnictwo jesteście przykładami chorej ambicji, przy maleńkich móżdżkach".
Różnica polega w stylu.By_żyło_się_lepiej pisze:Albo się mylę ... Hmmmmm
Analiza świetna, obiektywna i wydaje się że jest więcej przeciw ACTA niż za, brakuje jednak obszerniejszego poruszenia kwestii patentów.daromanchester pisze:Bardzo ciekawe opracowanie. Warto przeczytać.
http://tnij.org/pb1a
Ad1. Gratuluję znajomości Premiera, i ministrów.daromanchester pisze:Musze Ci powiedzieć że wszystkie dorosłe osoby które znam nie widzą zagrożenia ze strony ACTA.
Co to znaczy "chronienie gier"? Nie tworze gier, ale jestem za tym, aby nie można było ich sobie i kolegom kopiować, bo nikomu nic nie ubywa. Jednocześnie nie można patentować idei, i opatentować, że ktoś zrobił RTSa z połączeniem RPG i w tym momencie nikt nie może stworzyć niczego gdzie jest takie połączenie. Trzeba mieć rozsądek.Płoć pisze:Przypomnij też czy jesteś za chronieniem gier-zresztą z tego co się orientuję to nic nie ma większej ochrony jak oprogramowanie- i napisz czy ich przypadkiem nie tworzysz.
zdefiniuj algortym? Jaki to algorytm jest potrzebny aby napisać jakiś program. Wg. mnie szukasz specyficznych wyjątkowych sytuacji aby udowdnić jakąs ogólną tezę. W 99% program to zwykły produkt/usługa, i jeżeli ktoś mi ukradnie mój kod źródłowy to pewnie, ale w 99% żaden z nich nie zawiera jakiś specyficzynych cudzych wielkich algorytmów. Jestem przeciwnikiem, patentowania algorytmów typu sortowanie itp. bo stosunkowo łatwo tysiące ludzi wpada na podobne sprawy. Dlatego liczy się produkt. Potrafię sobie wyobrazić wielki algorytm a mianowicie np. silnik do gry 3d, i to powinno być chronione bo to pewien produkt, ale dalej nie powinno być zakazane tworzenie konkurencyjnego silnika, o lepszych/gorszych parametrach.Płoć pisze:Czy to nie hipokryzja, że ktoś zabrania mi korzystać ze swojego programu, jeżeli to dzięki mojej ciężkiej pracy(i takim jak ja) mógł go stworzyć, bo brutalnie rzecz mówią zerżnął ode mnie algorytm, a w jego programie nie ma nic więcej jak implementacja CUDZYCH algorytmów, za które naturalnie nie musiał zapłacić.
Z przepisem na kurczaka to jest akurat taka sprawa, że bez kłopotu setki ludzi może wpaść na ten sam pomysł kurczaka, a z książkami grami, cieżko aby ktoś napisał taki sam program/książkę. No i ochrona praw autorskich jest ogranioczna w czasie o ile się orientuję.Płoć pisze:Wkurza mnie jak ktoś jest za chronieniem twórczości i mnie przekonuje do tego, ale nie chce, żeby taką samą ochroną objęto inne dziedziny twórczości jak on ma sam na to co sam tworzy. Co to za rozróżnianie, że jednych chronimy lepiej a drugch gorzej? Twórczość to twórczośc. Pomysł jak piec kurczaka w specyficzny sposób to taki sam pomysł jak każdy inny. Może więcej trzeba było się nad nim napracować niż nad napisaniem jakiejś gry. Ktoś mógł opracowywać przepis cale życie..., i co? ktoś mu go skubnie i też będzie tak przyrządzał kurczaka w swojej restauracji/swojej domowej kuchni bo tak mu się podoba? To nie jest sprawiedliwe.
Może coś przegapiłem, ale książki nie są chronione prawami autorskimi?Płoć pisze:Zadziw mnie proszę i wykaż wyższość gry nad książkami, algorytmem, czy wzorem matematycznym ... .
No nie wątpię. Podświadomie wybieramy znajomych o podobnych nam poglądach i cechach charakteru.Płoć pisze:Swoją drogą ja Ci powiem daromanchester, że nie znam osobiście nikogo kto jest za ACTA-czy to dorosły, czy dzieciak..., czy ma wykształcenie zawodowe czy habilitację.... .