Dzisiaj pasmo niepowodzeń. Możliwe że przejadło mi się, dlatego postanowiłem zrezygnować już z handlu na dzisiaj i zamknąć tydzień.
Jakie popełniłem błędy ?
Po pierwsze. Nie uszanowałem linii hagopiana. Który zasygnalizował mi wyjście z wideł. Gdzie błąd ? Ustawiłem SL na - 15 pkt. Pomimo że wejście było relatywnie dobre, SL leżał 12 pkt poniżej lini wyznaczonej przez hagopiana - co spodowodowało niepotrzebną stratę.
Po drugie. Cena doleciała do kolejnej linii oporu. Idalne miejsce do rysowania wideł. Narysowałem - te czarne. Jaki błąd ? Pozycję zająłem troszkę późno. Niemniej jednak, zamiast grać to co widziałem, zagrałem to co mówili. Dokładnie wypowiedź jakiegoś Czecha o wyjściu Grecji z UE utwierdziła mnie w przekonaniu że się mylę i runie w dół.
Oczywiście stało się wręcz przeciwnie. Cena doleciała i do mediany i tam zaczeła zawracać.
Wynik ? po trzech SL i wczorajszym wieczornym wejściu - 55 pipsów.
Wnioski :
1) Jedno mnie cieszy. Chyba w końcu zapanowałem nad stratami i przyznam, że bez emocji je przyjąłem. Wynika to pewnie z tego że od 3 dni gram stałym SL i czuję się bezpieczniej. Kolejna sprawa, trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść. Są też inne dni na grę, a dawcą kapitału już nie mam zamiaru być.
2) Od dziś nie zwracam uwagi na opinię analityków. To była główna rzecz, przez którą dziś poniosłem stratę. Skoro analitycy są tacy dobrzy, to dlaczego analizują a nie robią milionów ?
3) Wstrzymam się z grą w momencie podawania ważnych danych ekonomicznych. Tych w kalendarzu oznaczonych 3 byczkami. Dlaczego ?
Za duże zawirowania są... Przychodzą dobre dane ekonomiczne, cena wali do góry, żeby wpaść w porozstawiane zlecenia [S] oczekujące i leci w dół.
No po prostu chaos.
Wynik:
Czyli pewnie to co ciekawi najbardziej:
Wynik tygodniowy :
+66 pips. Wzrost kapitału: +30,6 %
Szału nie ma. Jednak to jest pierwszy tydzień grania wg. planu i to są skutki jego nie przestrzegania. Niemniej jednak cieszę się że jestem na plus. 30 % drogą nie chodzi

.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.