G A N N
Czy może ktos napisac jak naprawde jest z tym kwadratem Ganna???
W Psychologii Plummera odlicza sie o srodka w prawo zgodnie ze wskaozkwami zegara;
W kalkulatorze kwadratu Ganna waluty.com.pl odlicza sie w lewo od srodka zgodnie ze z ruchem wskaozek
Na bossa.pl odlicza się od srodka w prawo, ale przeciwnie do ruchu wskazowek wbrew temu co pisza.
Poza tym procz linii 45st. siatki itp. tak naprawde niewiele informacji jest w sieci. Zreszta ta linia 45st. rownie dobrze moglaby byc 30, 35, 40 itd. czyli zadbe odkrycie.
Co do Twojego wykresu Pop, to jak to zwykle sie okazuje - na wykresie wyglada fajnie, ale zeby przewidziec to juz tak nie jest fajnie. U Ganna dokladnosc byla co do dnia.
Moje pytanie: Czytal ktos jakas ksiażke Ganna i wie moze cos o cyklach biblijnych? na necie nic nie moge znalezc (na googlach tez:D
W Psychologii Plummera odlicza sie o srodka w prawo zgodnie ze wskaozkwami zegara;
W kalkulatorze kwadratu Ganna waluty.com.pl odlicza sie w lewo od srodka zgodnie ze z ruchem wskaozek
Na bossa.pl odlicza się od srodka w prawo, ale przeciwnie do ruchu wskazowek wbrew temu co pisza.
Poza tym procz linii 45st. siatki itp. tak naprawde niewiele informacji jest w sieci. Zreszta ta linia 45st. rownie dobrze moglaby byc 30, 35, 40 itd. czyli zadbe odkrycie.
Co do Twojego wykresu Pop, to jak to zwykle sie okazuje - na wykresie wyglada fajnie, ale zeby przewidziec to juz tak nie jest fajnie. U Ganna dokladnosc byla co do dnia.
Moje pytanie: Czytal ktos jakas ksiażke Ganna i wie moze cos o cyklach biblijnych? na necie nic nie moge znalezc (na googlach tez:D
kasyno zastanow sie... czy to w ktora strone odlicza sie od srodka albo czy zaczynamy w lewo czy w prawo zmienia fakt ze inne liczby znajduja sie na "znaczacych" katach ?
“ The thing that hath been, it is that which shall be; and that which
is done is that which shall be done, and there is no new things
under the sun.” Eccl. 1:9.
is done is that which shall be done, and there is no new things
under the sun.” Eccl. 1:9.
Część IV
Ponieważ w moim odczuciu upłynął czas, który był potrzebny aby zainteresowani tematem przetrawili wstępnie obraz sytuacji mogę napisać ostatnią część tego co na temat Ganna mam do powiedzenia.
Nie mogę chyba zacząć inaczej niż zdaniem, które w moim mniemaniu opisuje odczucia jakie wywołuje cała ta teoria: "Reality is stranger than a fiction". Patrząc na moje dociekania na przestrzeni kilku lat nie ma lepszego określenia tego o czym się przekonałem i czego się dowiedziałem. Wielu rzeczy jeszcze nie pojmuję jeśli chodzi o Ganna z pewnościa ale to jaki obraz rzeczywistości maluje się w moim przekonaniu jest tak daleki od tego o czym uczyliśmy się w szkołach, że właściwie nie ma sensu nawet o tym dyskutować bo z góry będzimy skazani na pośmiewisko "współczesnego rozumu". Gdyby nie możliwość weryfikacji tej wiedzy - w tym wypadku na rynkach - śmiało mogę powiedzieć, że nigdy bym w to nie uwierzył. Może brzmi to słabo wszystko i kojarzy się z najgorszymi dziedzinami ale robię to z premedytacją aby pokazać istotną kwestię. Otóż aby dotrzeć do zakamuflowanej płaszczyzny, o której Gann pisze nie wystarczy tylko porzucić dotychczasowe pojęcie o spekulacji. Nie wystarczy tylko "wyczyścić" sobie umysł z naleciałości analizy technicznej czy fundamentalnej i spojrzeć na rynek bez uprzedzeń. Możliwe, że najtrudniejsze będzie spojrzeć na całość rzeczywistości w taki właśnie sposób - bez uprzedzeń - ponieważ coś co może się wydawać absurdem okaże się absurdalną prawdą. Jeżeli komuś kiedyś wydawało się, że ziemia jest płaska to pomyślenie o tym, że może być okrągła było nie tylko absurdem ale również powodem do pozbawienia czyjegoś życia więc chyba łatwo sobie wyobrazić jak trudno jest odebrać przyjemność bycia wiernym ogólnie akceptowanej idei.
Prawo wibracji.
Podstawą o jakiej pisał Gann jest coś co nazywał "law of vibration" czyli prawo dzięki, któremu rzeczywistość i obiekty ją wypełniające zachowują się tak a nie inaczej. W moim przekonaniu bardziej pasujące tłumaczenie "law of vibration" brzmi "prawo zmienności" i zasadza się głęboko tak w naukach współczesnych jak i starożytnej metafizyce obejmującej wiele dziedzin - szczególnie matematykę.
Uważam, że jedynym źródłem wiedzy na ten temat jakie Gann napisał jest jego powieść Tunnel through the air (TTTA). Oczywiście w różnych miejscach Gann przemycał pewne informacje, które zresztą najprawdopodobniej łączą się wprost z TTTA ale generalnie cały klucz, skąd, jak, dlaczego itd leży w powieści. Zaznaczam jednak, że w samej powieści nie ma formuł, wzorów, nic z tych rzeczy. TTTA to wstęp, który ma jak sądzę wskazać sedno problemu, teorię w jej ujęciu ogólnym, ideowym ale co najważniejsze odnosi ona do konkretnych dziedzin i autorów.
Nie znam osobiście nikogo, kto mógłby powiedzieć, że zrozumiał czy też rozszyfrował tunel w 100% dlatego też wynikają z tego dwa wnioski. Pierwszy banalny, tzn taki, że wiedza ta jest bardzo obszerna i zagmatwana w samym tunely bardzo mocno, innymi słowy trudna do rozszyfrowania. Drugi wniosek jest taki, że prawo wibracji to nie magiczna formuła matematyczna, która po zaaplikowaniu pokaże prawą stronę czasu. Prawo zmienności to bardziej ogromny zbiór relacji rzeczywistości do właśnie tej zasady, którą Gann nazywał law of vibration. Dlatego nie porównał bym tego do wzoru matematycznego ile do samej matematyki jako dziedziny. Jest to w moim przekonaniu dziedzina wiedzy. Oczywiście opiera się ona o wiele innych dziedzin ale jest to zwyczajnie połączenie relacji jednego z drugim w obrębie powiedzmy nauk.
Kilka słów na temat samego prawa w sensie koncepcji.
Należy w moim przekonaniu wyjść od iluzji, która jest wytworem naszych zmysłów i co za tym idzie sposobu postrzegania rzeczywistości. Trudno przewidywać cokolwiek jeśli obraz jaki mamy przed oczami jest iluzją. Czas, o którym Gann pisał jako najważniejszym elemencie to iluzja dlatego tak ważne jest uchwycenie tego zjawiska w postaci pełniejszej. Wchodzimy tu na terytorium fizyki teoretycznej zdaje się i teorii czasu w realcji do takich koncepcji jak Einsteina chociażby. Jedno z kluczowych pytań, dlaczego czas w ogóle może być rozpatrywany jako iluzja w rozumieniu naszego go postrzegania? Drugie zasadnicze pytanie, o jakim poziomie rzeczywistości mówimy rozpatrując iluzoryczność czasu? Trzecia sprawa, jakim cudem to ma jakikolwiek związek ze spekulacją?
Odpowiedzi na pierwsze dwa pytania można znaleźć ze względną łatwością w publikacjach naukowych, nawet tych popularnonaukowch. OCzywiście im głębiej te zagadnienia zostaną przez nas poznane tym lepiej ale szczerze mówiąc nie wydaje mi się aby było potrzebne tutaj wyższe wykształcenie z fizyki i matematyki, wręcz przeciwnie. Należy pamiętać, że są to problemy, których źródło można znaleźć już u starożytnych - czyli ludzi nie dysponującym niczym bliskim w porównaniu do współczesnej matematyki.
Odpowiedź na trzecie pytanie leży w publikacjach Ganna, czytanie ich w nowej perspektywie okaże się różne niż za pierwszym razem - to jest pewne.
Zdaję sobie sprawę, że to wszystko brzmi conajmniej dziwnie ale proszę mi wierzyć, to nawet nie jest ułamek absurdu, który za tym stoi. Z tego też względu zupełnie rozumiem każdego komu tego typu dociekania wydają się bez sensu. Faktycznie one takie są, nie mają sensu.
Nie mogę chyba zacząć inaczej niż zdaniem, które w moim mniemaniu opisuje odczucia jakie wywołuje cała ta teoria: "Reality is stranger than a fiction". Patrząc na moje dociekania na przestrzeni kilku lat nie ma lepszego określenia tego o czym się przekonałem i czego się dowiedziałem. Wielu rzeczy jeszcze nie pojmuję jeśli chodzi o Ganna z pewnościa ale to jaki obraz rzeczywistości maluje się w moim przekonaniu jest tak daleki od tego o czym uczyliśmy się w szkołach, że właściwie nie ma sensu nawet o tym dyskutować bo z góry będzimy skazani na pośmiewisko "współczesnego rozumu". Gdyby nie możliwość weryfikacji tej wiedzy - w tym wypadku na rynkach - śmiało mogę powiedzieć, że nigdy bym w to nie uwierzył. Może brzmi to słabo wszystko i kojarzy się z najgorszymi dziedzinami ale robię to z premedytacją aby pokazać istotną kwestię. Otóż aby dotrzeć do zakamuflowanej płaszczyzny, o której Gann pisze nie wystarczy tylko porzucić dotychczasowe pojęcie o spekulacji. Nie wystarczy tylko "wyczyścić" sobie umysł z naleciałości analizy technicznej czy fundamentalnej i spojrzeć na rynek bez uprzedzeń. Możliwe, że najtrudniejsze będzie spojrzeć na całość rzeczywistości w taki właśnie sposób - bez uprzedzeń - ponieważ coś co może się wydawać absurdem okaże się absurdalną prawdą. Jeżeli komuś kiedyś wydawało się, że ziemia jest płaska to pomyślenie o tym, że może być okrągła było nie tylko absurdem ale również powodem do pozbawienia czyjegoś życia więc chyba łatwo sobie wyobrazić jak trudno jest odebrać przyjemność bycia wiernym ogólnie akceptowanej idei.
Prawo wibracji.
Podstawą o jakiej pisał Gann jest coś co nazywał "law of vibration" czyli prawo dzięki, któremu rzeczywistość i obiekty ją wypełniające zachowują się tak a nie inaczej. W moim przekonaniu bardziej pasujące tłumaczenie "law of vibration" brzmi "prawo zmienności" i zasadza się głęboko tak w naukach współczesnych jak i starożytnej metafizyce obejmującej wiele dziedzin - szczególnie matematykę.
Uważam, że jedynym źródłem wiedzy na ten temat jakie Gann napisał jest jego powieść Tunnel through the air (TTTA). Oczywiście w różnych miejscach Gann przemycał pewne informacje, które zresztą najprawdopodobniej łączą się wprost z TTTA ale generalnie cały klucz, skąd, jak, dlaczego itd leży w powieści. Zaznaczam jednak, że w samej powieści nie ma formuł, wzorów, nic z tych rzeczy. TTTA to wstęp, który ma jak sądzę wskazać sedno problemu, teorię w jej ujęciu ogólnym, ideowym ale co najważniejsze odnosi ona do konkretnych dziedzin i autorów.
Nie znam osobiście nikogo, kto mógłby powiedzieć, że zrozumiał czy też rozszyfrował tunel w 100% dlatego też wynikają z tego dwa wnioski. Pierwszy banalny, tzn taki, że wiedza ta jest bardzo obszerna i zagmatwana w samym tunely bardzo mocno, innymi słowy trudna do rozszyfrowania. Drugi wniosek jest taki, że prawo wibracji to nie magiczna formuła matematyczna, która po zaaplikowaniu pokaże prawą stronę czasu. Prawo zmienności to bardziej ogromny zbiór relacji rzeczywistości do właśnie tej zasady, którą Gann nazywał law of vibration. Dlatego nie porównał bym tego do wzoru matematycznego ile do samej matematyki jako dziedziny. Jest to w moim przekonaniu dziedzina wiedzy. Oczywiście opiera się ona o wiele innych dziedzin ale jest to zwyczajnie połączenie relacji jednego z drugim w obrębie powiedzmy nauk.
Kilka słów na temat samego prawa w sensie koncepcji.
Należy w moim przekonaniu wyjść od iluzji, która jest wytworem naszych zmysłów i co za tym idzie sposobu postrzegania rzeczywistości. Trudno przewidywać cokolwiek jeśli obraz jaki mamy przed oczami jest iluzją. Czas, o którym Gann pisał jako najważniejszym elemencie to iluzja dlatego tak ważne jest uchwycenie tego zjawiska w postaci pełniejszej. Wchodzimy tu na terytorium fizyki teoretycznej zdaje się i teorii czasu w realcji do takich koncepcji jak Einsteina chociażby. Jedno z kluczowych pytań, dlaczego czas w ogóle może być rozpatrywany jako iluzja w rozumieniu naszego go postrzegania? Drugie zasadnicze pytanie, o jakim poziomie rzeczywistości mówimy rozpatrując iluzoryczność czasu? Trzecia sprawa, jakim cudem to ma jakikolwiek związek ze spekulacją?
Odpowiedzi na pierwsze dwa pytania można znaleźć ze względną łatwością w publikacjach naukowych, nawet tych popularnonaukowch. OCzywiście im głębiej te zagadnienia zostaną przez nas poznane tym lepiej ale szczerze mówiąc nie wydaje mi się aby było potrzebne tutaj wyższe wykształcenie z fizyki i matematyki, wręcz przeciwnie. Należy pamiętać, że są to problemy, których źródło można znaleźć już u starożytnych - czyli ludzi nie dysponującym niczym bliskim w porównaniu do współczesnej matematyki.
Odpowiedź na trzecie pytanie leży w publikacjach Ganna, czytanie ich w nowej perspektywie okaże się różne niż za pierwszym razem - to jest pewne.
Zdaję sobie sprawę, że to wszystko brzmi conajmniej dziwnie ale proszę mi wierzyć, to nawet nie jest ułamek absurdu, który za tym stoi. Z tego też względu zupełnie rozumiem każdego komu tego typu dociekania wydają się bez sensu. Faktycznie one takie są, nie mają sensu.
Od miesiąca stoi u mnie na półce "Droga do rzeczywistości" Rogera Penrose, czy to dobra pozycja na początek rozpoznawania zawiłości czasowych? Czytałeś może tą książkę? Jak na razie jej wielkość lekko mnie przerażaJedno z kluczowych pytań, dlaczego czas w ogóle może być rozpatrywany jako iluzja w rozumieniu naszego go postrzegania? Drugie zasadnicze pytanie, o jakim poziomie rzeczywistości mówimy rozpatrując iluzoryczność czasu? Trzecia sprawa, jakim cudem to ma jakikolwiek związek ze spekulacją?
Odpowiedzi na pierwsze dwa pytania można znaleźć ze względną łatwością w publikacjach naukowych, nawet tych popularnonaukowch. OCzywiście im głębiej te zagadnienia zostaną przez nas poznane tym lepiej ale szczerze mówiąc nie wydaje mi się aby było potrzebne tutaj wyższe wykształcenie z fizyki i matematyki, wręcz przeciwnie. Należy pamiętać, że są to problemy, których źródło można znaleźć już u starożytnych - czyli ludzi nie dysponującym niczym bliskim w porównaniu do współczesnej matematyki.

I jeszcze prywatna prośba. W imieniu swoim i paru osób z tego forum proszę Cię o podanie dalszych wskazówek, kroków bądź przykładów. Znam osobiście kilku bywalców tego forum (w realu

Pozdrawiam
Piter
Mnie też jakoś wewnętrznie łechta ten temat.
Tylko nie wiem jak mam zacząć wytyczać te twory.
Znaczy może tak - domyślam się, lecz mając na uwadze fakt, że takie dłubanie może zająć dla mnie wieki, to mnie wtedy tak przeraża, że staję się zmrożony do dalszych działań.
Dawno temu kuzyn opowiedział mi jak to było za czasów PGRów w jego stronach. Gdy inżynierowie / majstrzy / ekipa zarządzając mieli jakiś problem na tych gospodarstwach, wtedy robili zwołanie wszystkich pracowników, czyli tych prostych i niewykształconych ludzi. Przedstawiali im temat, a ci do woli się wypowiadali. Najczęściej były to nieskuteczne rozwiązania, lecz bywało że dzięki takiej burzy mózgów udało się rozwiązać problem który ciągnął się długo i nie było widać sposobów jego rozwiązania.
Może warto by było żebyś Templar podał na początek schemat budowy podstawowych konstrukcji z tych klocków?
Może właśnie dlatego wątki o Gannie są takie skromne ponieważ ludziom ciężko jest przebrnąć przez ten pierwszy etap. Później to już jest drugi proces selekcji - zostają tylko ci wytrwali, którzy pewnie zrozumieją że to nie przelewki i trzeba będzie jeszcze długo się pobawić, ale teraz przynajmniej wiedzą na czym to doświadczenie polega.
Zwłaszcza że tu jeszcze dochodzi bariera językowa, która pewnie też niezłe grono potencjalnych amatorów odsieje.
Tylko nie wiem jak mam zacząć wytyczać te twory.
Znaczy może tak - domyślam się, lecz mając na uwadze fakt, że takie dłubanie może zająć dla mnie wieki, to mnie wtedy tak przeraża, że staję się zmrożony do dalszych działań.
Dawno temu kuzyn opowiedział mi jak to było za czasów PGRów w jego stronach. Gdy inżynierowie / majstrzy / ekipa zarządzając mieli jakiś problem na tych gospodarstwach, wtedy robili zwołanie wszystkich pracowników, czyli tych prostych i niewykształconych ludzi. Przedstawiali im temat, a ci do woli się wypowiadali. Najczęściej były to nieskuteczne rozwiązania, lecz bywało że dzięki takiej burzy mózgów udało się rozwiązać problem który ciągnął się długo i nie było widać sposobów jego rozwiązania.
Może warto by było żebyś Templar podał na początek schemat budowy podstawowych konstrukcji z tych klocków?
Może właśnie dlatego wątki o Gannie są takie skromne ponieważ ludziom ciężko jest przebrnąć przez ten pierwszy etap. Później to już jest drugi proces selekcji - zostają tylko ci wytrwali, którzy pewnie zrozumieją że to nie przelewki i trzeba będzie jeszcze długo się pobawić, ale teraz przynajmniej wiedzą na czym to doświadczenie polega.
Zwłaszcza że tu jeszcze dochodzi bariera językowa, która pewnie też niezłe grono potencjalnych amatorów odsieje.
Ostatnimi czasy żywo dyskutowałem z przyjacielem na temat "Drogi do rzeczywistości" Penrosa ponieważ on twierdzi, że jest to minimum z jakim należy się zaznajomić jeśli chodzi o nauki ścisłe. Moje przekonanie w tej kwesti jest takie, że tak dogłębna analiza matematyki/fizyki nie jest w tym wypadku potrzebna. Zwłaszcza, że nauka dryfuje od pewnego momentu swojej historii w stronę, moim zdaniem, niesłuszną. Odrywa się coraz gwałtowniej od humanistycznego pierwiastka. Jak już wcześniej napisałem, lepsze i bardziej dogłębne rozumienie problemów stricte naukowych z pewnością może wiele spraw rozjaśnić i być może przyspieszyć ten cały proces ale niekoniecznie. Najwyraźniej wniosek jest taki, że moja droga docierania do prawa zmienności była inna niż wspomnianej osoby. Wspólną natomiast sprawą jest TTTA i tu nie ma dyskusji. Jest to kluczowa sprawa.
Co do jakichś dalszych wskazań i tym podobnych. Mam wrażenie, że napisałem wystarczająco dużo... przynajmniej w takim sensie, że macie już wiele tematów do przerobienia, zbadania i obmyślenia. Dalsza dyskusja ma oczywiście sens więc zobaczymy jak to się dalej potoczy.
Co do jakichś dalszych wskazań i tym podobnych. Mam wrażenie, że napisałem wystarczająco dużo... przynajmniej w takim sensie, że macie już wiele tematów do przerobienia, zbadania i obmyślenia. Dalsza dyskusja ma oczywiście sens więc zobaczymy jak to się dalej potoczy.
Ja nie żartowałem z tym ile trzeba poświęcić czasu i energii na to. Nie ma wyjścia innego więc na prawdę niech się lepiej każdy zastanowi w co się pakuje i czy warto to robić jeśli na przykład nie sprawia to komuś przyjemności. Dam sobie rękę uciąć, że dla kogoś komu będzie przyświecała w tym tylko wizja zarobienia pieniędzy skończy marnie. Trzeba do tego rozbudzić conajmniej dziką pasjęMnie też jakoś wewnętrznie łechta ten temat.
