Ja miałem to szczęście, że przez bardzo dłuuugi czas nie musiałem pracować. Właściwe praca jest w mojej karierze ;-) tylko przerywnikiem między jednym nieróbstwem a drugim.
Jakoś mi się udawało dobrze inwestować.
To jest piękne. Wstajesz kiedy chcesz, robisz co chcesz i kładziesz się kiedy chcesz. Patrzysz przez okno i widzisz ludzi idących do pracy. I myślisz sobie. Biedne mrówki muszą tyrać bo im się ruszyć głową nie chce.
Jak wchodzisz do sklepu to nie zastanawiasz się nad cenami. Bierzesz bo akurat pasuje. Patrzysz na aukcje i ooo fajny motór biorę. Np. ten. Proszę zapakowaść i przywieść.
http://www.youtube.com/watch?v=AVHtL7vCUoY
Możesz wejść do knajpy i wyjść po roku. Nikt nic Ci nie powie - klyjent płaci klyjent wymaga. (oczywiście taxi zabierało mnie do domu abym się trochę ogarnął) - zresztą nigdzie nie chodziłem na piechotę.
Ja np. lubię wędkować, trochę żeglować itd. No to lazłem nad wodę. Nie przejmowałem się tym, że następnego dnia trzeba się ogarnąć i iść do pracy.
Niestety chciwość doprowadza mnie raz na jakiś czas do totalnego bankructwa. Zresztą nie tylko mnie. Wczoraj piłem piwko z koleżką który tak się zalewarował na giełdzie, że stracił równowartość średniego miasteczka.
I co jeszcze ważne. Jak już się dorobicie trochę to nie zgrywajcie bogaczy. Najlepiej palić głupa, że w sumie to bida, ale coś tam wpadło. Ja cały czas poruszałem się polonezem i tylko gadżety miałem dość dobre. No najlepsze

Łatwo stracić przyjaciół popisując się kasą. Mnie rozwalali niektórzy moi znajomi. Podjechał taki sportową bryką i pierdzielił mi jak to świetnie było na torze w Poznaniu itd. Albo że był na wycieczce tu i tam.
A ja mu na to, że wczoraj złapałem 3 sandacze.
Ale suma sumarum bardzo wygodnie być niezależnym od nikogo. Nie wiesz nawet jaki jest dzień tygodnia. Patrzysz tylko przez okno i ... ooo jesień popadało trochę to idę na grzybki.
Tak powinno wyglądać życie. Zero stresu pełny luz.
Czego wszystkim życzę.