Po paru mc na Fx …. I radosnej kolacji wigilijnej … gdzie rodzinka się pytała co ja takiego robię … zaczyna mnie szlag trafiać..
W domu myślą że forex to taka fajna gra online a ja marnuje czas…
Nawet raz ktoś stwierdził że te wykresy są fajne ale czemu tak mało kolorowe… może powinnam dać różowe tło
Oczywiście zostałam uraczona opowieściami … a mój znajomy (ciekawe jaki!!!) to stracił majątek na giełdzie i ja nie powinnam się takimi bzdurami zajmować … tia … bo to jest złe i takie tam..
Poza tym czytam jakieś bzdurne artykuły z ekonomi i zajmuje się rysuneczkami… Batman w domu i znaleźli wydruki z formacjami świec…
Żeby tego było mało to ja radośnie próbowałam się tłumaczyć i starałam się wytłumaczyć że nie ryzykuję więcej niż mogę i mam … na nic to … do tego próbując wyjaśnić działanie Fx
dowiedziałam się że jak się kupuje chleb to się go ma… w ręku… a ja nic nie kupuje tylko bawię się na necie i nie wiem o czym mówię… wow nie ma to jak rodzinne wsparcie.
Nie wiem jak innym , ale dla mnie życie z fx nie jest łatwe. W domu nikt nie rozumie co i po co to robię. Nie oglądam seriali, nie przeglądam ploteczek, nie chodzę na kawki z koleżankami… nudzi mnie to. Na co dzień zajmuję się renowacją antyków i starych domów.
W nocy siedzę na forexie. Przez najbliższe miesiące będę miała więcej czasu na fx i mam nadzieje że uda mi się sporo nadrobić. Mało śpię 4-5 godzin ale zawsze tak miałam.
Ten journal prowadzę z przymrużeniem oka. Zaczęłam tak dla żartów…
Moja strategia to scalping….
Nie stosuje narzędzi bo mi przeszkadzają, mam wyobraźnię przestrzenna i nie lubię bazgrać sobie po wykresie … może z czasem to się zmieni. Uczę się i jeszcze raz uczę. Niestety wiedza musi się uleżeć w głowie aby umieć ją wykorzystać.
Ja jeszcze nie umiem. Wszystko przede mną.
To były takie przemyślenia po wigilijne … niezbyt radosne, ale podejrzewam że nie tylko ja takie mam.
PS
Dzieki Mihau za uwagi i za cierpliwe łopatologiczne tłumaczenie, czasami czytajac inne dzienniki zaczynam sie gubić co jest bzdurą a co ma jakiś sens.