_/_/Dariusz_/_/ pisze:A czy pamięta ktoś jak wyglądał ZUS przed 1997 r. ?
Ja nie bo wtedy jeszcze nie wyglądał , dopiero w następnym roku zaczęto budować pałace i zatrudniać kolny klonów. Chyba nikt nie ma wątpliwości że są tam jakieś nasze składki
Ja pamiętam - prowadziłem firmę i miałem taką książeczkę jakby czeków gdzie wpisywałem kwotę którą miałem zapłacić za zeszły miesiąc, reszta była wydrukowana co było o tyle ważne, że był tam najważniejszy numer na świecie - identyfikator ZUS. Jak ja się nazywałem czy co nie było ważne.
Co prawda ta kwota do zapłacenia co miesiąc się zmieniała, ale dzwoniło się pod całkowicie oficjalny numer i tam znudzonym głosem pani mówiła: 327.55. I na tym koniec. A jak wtedy wszyscy narzekali na biurokrację i zalew papieru!
Gdzie te czasy...
Ee tam, daj sobie spokój ze scyzorykiem. Myśl pozytywnie: czytaj z moich ust będzie p... będzie p...

Edit: co się po.. to się po...
daromanchester - i tutaj wychodzą właśnie różnice widzenia wynikłe z tak banalnych wydawałoby się różnic. A w efekcie jest jak z tym sytym co biednego nie zrozumie: ja marudzę na jakieś pierdoły, a Ty miałeś z tym naprawdę poważny problem tylko i wyłącznie z przyczyn tak prozaicznych jak geografia (EDIT: urzędowo-społeczna - w tamtych czasach łączenie funkcji było obowiązkowe jak np. kino-teatr, a czy kto miał przez to źle to co kogo to...)... sorki, sypię popiół na moją zarozumiałą głowę...
Jakże często ludzie mają już gotową opinię zanim zdążą pojąć istotę rzeczy.
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)