jak się nie ma pojęcia o tym biznesie to trzeba czymś się usprawiedliwić .Stforex pisze:Nie oszukujmy się. Forex, lewar i to całe trejdowanie, to jest gra w hazard i tak należy do niego podchodzić. Zbyt długo wierzyłem, że jest inaczej
Kącik Forex Casino
Plan jest taki, żeby grać kontrę wczorajszych ruchów. Jako, że jest piątek, to będzie dużo weekendowego zamykania tego, co zostało pootwierane.
Grunt to dobrze wbić się w pozycję przed 14 i zostawić na BE. A potem niech się dzieje co chce
.
PS. Fibo bardzo ładnie sprawdza się na historii... liczę, że tak pozostanie i dzisiaj
Grunt to dobrze wbić się w pozycję przed 14 i zostawić na BE. A potem niech się dzieje co chce

PS. Fibo bardzo ładnie sprawdza się na historii... liczę, że tak pozostanie i dzisiaj

Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Witaj,Microbi pisze:jak się nie ma pojęcia o tym biznesie to trzeba czymś się usprawiedliwić .Stforex pisze:Nie oszukujmy się. Forex, lewar i to całe trejdowanie, to jest gra w hazard i tak należy do niego podchodzić. Zbyt długo wierzyłem, że jest inaczej
Dziękuję za komentarz. Już się zacząłem martwić, że się tak cicho zrobiło

Po 5 miesiącach intensywnego poszukiwania odpowiedzi na pytanie "o co chodzi w tym biznesie" właśnie takie usprawiedliwienie znalazłem. Być może wielu ludzi w ten sposób się usprawiedliwia, bo natknąłem się na mnóstwo opinii - "Retail forex to dostarczanie bankom płynności", "To jest dla dawców kapitału", "Broker MM jest twoim przeciwnikiem i zrobi wszystko, żeby wyssać z ciebie pieniądze", "Grube ryby połykają leszcze", itp. I dodam tylko, że na opinie sfrustrowanych "nołnejmów" nawet nie zwracałem uwagi.
Jeśli wiesz coś więcej na ten temat, proszę podziel się. Chętnie się dokształcę. Zdanie mogę zawsze zmienić

PS. Dodam tylko, że na początku mojej przygody z Forex wychodziłem z założenia, że tutaj jest logika. To na pewno jest wszystko poukładane. Po którymś z kolei MC stukniętym z tym przeświadczeniem, zmieniłem zdanie.

Uff...
Czas zrobić małe podsumowanie tygodnia.
Wydaje mi się, że formuła dziennika zaczęła się krystalizować. To dobrze, bo muszę sobie wszystko poukładać w swojej głowie.
Od wtorku... a dokładniej od poniedziałkowego wieczoru gram w duchu tego dziennika i pojawiły się rezultaty, które nawet mnie zaskoczyły.
Poza zbyt ciasnym SL w jednej transakcji (powyżej) popełniłem dwa poważne błędy. Obydwa były wynikiem pazerności i zbytniej pewności siebie, ale chyba obydwa były mi potrzebne. Co mi nie wyczyści konta to mnie wzmocni.
Oczywiście na weekend musiałem spieprzyć ostatnią transakcję.
- Zawiodła analiza multi TF - analizowałem na M5 wykres tak, jakbym analizował na M30, a to zupełnie inna bajka jest.
- Wszedłem za wcześnie.
- Miałem nie grać, zagrałem.
- Miałem niejasną sytuację, ale zaryzykowałem.
- Byłem zajęty czymś innym, ale koniecznie chciałem jeszcze złapać pipsy.
- Źle dobrałem rozmiar pozycji do SL i sytuacji.
Kardynalne błędy!
A szkoda, bo już było 503%
. Ale nie, po co odpuszczać, no po co?!
Najważniejsze, że sobie poćwiczyłem, oswajam się trochę z grą bardziej hazardową. Dzięki większym lotom stałem się mniej pazerny na pipsy, dzięki czemu nie przetrzymuję nadmiernie transakcji. Poza tym uczę się, nabieram pewności siebie. Czuję, że jest jeszcze potencjał w moim stylu gry, dlatego od poniedziałku cisnę dalej
W załączniku screen procentów i transakcji z tego tygodnia.
Proszę nie pytać o uzasadnienie wejść, bo nie pamiętam. To co najistotniejsze wypunktowałem tu w dzienniku od razu. Nad resztą nie było sensu się rozwodzić i pewnie dalej nie ma.
PS. Statement w następnym poście, ponieważ się nie zmieścił
Czas zrobić małe podsumowanie tygodnia.
Wydaje mi się, że formuła dziennika zaczęła się krystalizować. To dobrze, bo muszę sobie wszystko poukładać w swojej głowie.
Od wtorku... a dokładniej od poniedziałkowego wieczoru gram w duchu tego dziennika i pojawiły się rezultaty, które nawet mnie zaskoczyły.
Poza zbyt ciasnym SL w jednej transakcji (powyżej) popełniłem dwa poważne błędy. Obydwa były wynikiem pazerności i zbytniej pewności siebie, ale chyba obydwa były mi potrzebne. Co mi nie wyczyści konta to mnie wzmocni.

Oczywiście na weekend musiałem spieprzyć ostatnią transakcję.
- Zawiodła analiza multi TF - analizowałem na M5 wykres tak, jakbym analizował na M30, a to zupełnie inna bajka jest.
- Wszedłem za wcześnie.
- Miałem nie grać, zagrałem.
- Miałem niejasną sytuację, ale zaryzykowałem.
- Byłem zajęty czymś innym, ale koniecznie chciałem jeszcze złapać pipsy.
- Źle dobrałem rozmiar pozycji do SL i sytuacji.
Kardynalne błędy!
A szkoda, bo już było 503%


Najważniejsze, że sobie poćwiczyłem, oswajam się trochę z grą bardziej hazardową. Dzięki większym lotom stałem się mniej pazerny na pipsy, dzięki czemu nie przetrzymuję nadmiernie transakcji. Poza tym uczę się, nabieram pewności siebie. Czuję, że jest jeszcze potencjał w moim stylu gry, dlatego od poniedziałku cisnę dalej

W załączniku screen procentów i transakcji z tego tygodnia.
Proszę nie pytać o uzasadnienie wejść, bo nie pamiętam. To co najistotniejsze wypunktowałem tu w dzienniku od razu. Nad resztą nie było sensu się rozwodzić i pewnie dalej nie ma.

PS. Statement w następnym poście, ponieważ się nie zmieścił

Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony 09 gru 2011, 21:29 przez Stforex, łącznie zmieniany 3 razy.
Gratulacje.
Ciekawe przy jakiej kwocie zaczniesz sie wahac. Juz tlumacze co mam na mysli - poki gra sie malymi sumami - konto rozrywkowo akrobatyczne - to wszystko sie zdaje byc proste i lekka reka sie wygrywa i przegrywa. Ja osobiscie mam pewiem poziom przy ktorym, "wlacza mi sie kontrolka" i zadne logiczne argumenty do mnie nie docieraja. Przyznam sie, ze ciekawoscia bede sledzil Twoj dziennik i prosilbym abys powiedzial kiedy przyjdzie ten moment, gdy powiesz - wystarczy, nie ma sensu wiecej tak ryzykowac.
Pozdrawiam
Ciekawe przy jakiej kwocie zaczniesz sie wahac. Juz tlumacze co mam na mysli - poki gra sie malymi sumami - konto rozrywkowo akrobatyczne - to wszystko sie zdaje byc proste i lekka reka sie wygrywa i przegrywa. Ja osobiscie mam pewiem poziom przy ktorym, "wlacza mi sie kontrolka" i zadne logiczne argumenty do mnie nie docieraja. Przyznam sie, ze ciekawoscia bede sledzil Twoj dziennik i prosilbym abys powiedzial kiedy przyjdzie ten moment, gdy powiesz - wystarczy, nie ma sensu wiecej tak ryzykowac.
Pozdrawiam
"jutro to dziś - tyle że jutro" - S. Mrożek
Witaj Robercie.
Dziękuję za celną uwagę. Poruszyłeś bardzo istotną kwestię.
Nie podaję kwot ponieważ mają one tendencję do odwracania uwagi i tak na prawdę są czynnikiem emocjonalnym. Niemniej emocje z tym związane nie pozostają bez znaczenia.
W kasynie przeważnie z łatwością przychodzi mi obstawianie nawet dużymi stawkami, ponieważ używa się żetonów. Nie ma fizycznego kontaktu z pieniędzmi, żetony natomiast symbolizują ładne, kolorowe punkty - "jednostki". Na Forex natomiast, staram się skupić na pipsach.
Takie myśli - "kontrolka" - jak to obrazowo ująłeś, owszem zapala mi się czasem i na Forex i w kasynie. Niestety uniemożliwia ona sensowną grę praktycznie tak samo, jak nadmierna ekscytacja. Na szczęście łatwiej jest dostrzec ten moment zawahania, bo ekscytację zauważasz na ogół dopiero, gdy przemija
.
Wg. mnie w takiej chwili, gdy przychodzą ostrzegawcze myśli, należy zrobić sobie przerwę i przemyśleć sytuację. Jeśli nie jesteś w stanie odżałować kwoty, którą zamierzasz postawić - zakończ sesję, zrób sobie przerwę.
Miałem już taki moment w trakcie prowadzenia tego dziennika, że pomyślałem - "a może zmniejszę trochę ciśnienie, może tempo obniżę, już mam dużo na koncie". Rzecz w tym, że środki na koncie są odżałowane, reszta ryzykowanej kwoty, to tylko wygrana. Dopóki jestem w stanie utrzymywać się w tym przeświadczeniu, dopóty będę w stanie napierać. Dlatego uważam, że najlepsze co mogę zrobić dla swojej psychiki, to zbudować depo z niedużej kwoty.
Dobrym pomysłem są też regularne wypłaty. Np. wypłacam połowę zysku, a drugą połowę odżałowuję - bardzo dobrze się to sprawdza. Masz już coś w kieszeni, jakiś efekt swojej pracy i łatwiej Ci się pogodzić z możliwością utraty reszty.
Inna sprawa, to pochodzenie pieniędzy przeznaczonych na przegranie. Jeśli odkładasz z ciężko zarobionej wypłaty i potem próbujesz grać tym na Forex, to Twój związek emocjonalny z tymi pieniędzmi jest bardzo silny - jest to całkowicie zrozumiałe. Ale jeśli pieniądze pochodzą z nieoczekiwanej premii, prezentu, sprzedaży jakichś niepotrzebnych rzeczy zalegających na strychu/w garażu, to łatwo przybrać postawę - "łatwo przyszło, łatwo pójdzie". Oczywiście dobrze by było, żebyś w tym czasie nie miał jakichś ważnych wydatków, bo wtedy wpadasz w pułapkę myślenia - "A mogło być na prezent gwiazdkowy dla synka", "A przecież żona potrzebuje nowych butów", "No ale trzeba wreszcie jechać z samochodem do mechanika.". Wtedy sprawa jest trudna.
To wszystko jest kwestia psychiki - coś co działa dla mnie, nie koniecznie musi służyć Tobie. Ja w życiu staram się wyrobić sobie podejście do pieniędzy, jak do narzędzia, do punktów, które się zdobywa. Jeśli widzę cel i uważam go za wart starań, to poświęcone pieniądze są dla mnie tylko instrumentem, kosztem osiągnięcia tego celu. Liczę je, ale nie żałuję ich. A gdy pojawia się żal, to znaczy, że czas by zrewidować dotychczasowe podejście.
. Staram się nie żałować postawionych pieniędzy, czy przegapionych wejść, choć to paskudne uczucie, natomiast bardzo żałuję trywialnych błędów, które wciąż popełniam i długo nie dają mi spokoju
. Jestem prawie pewien, że przyjdzie taki moment i powiem - "Stop, ryzyko jest już za duże", ale co wtedy zrobię? Wypłacę kasę, zostawię trochę i zacznę od nowa tak, żeby zachować spokój ducha
.
Uff, strasznie się rozpisałem. Mam nadzieję, że nie przynudzam.
Teraz planuję popracować jeszcze trochę nad trafnością pozycji (win-lose ratio). Jestem teraz w okolicach 2/3, czyli teoretycznie mógłbym zaryzykować w każdej transakcji 1/3 depozytu. To jest kolejne usprawiedliwienie, jakim próbuję okiełznać obawę przed dużą stratą
Jest jeszcze inny problem. Mianowicie zbyt lekkie podejście do odżałowanych pieniędzy i szastanie nimi. To jest trochę jak balansowanie na linie, między obawą i wahaniem, a zbyt luźnym podejściem.
Bo kiedy mówią, że największym moim wrogiem jestem ja sam, to chyba mają rację
Dobrej nocy życzę!
Dziękuję za celną uwagę. Poruszyłeś bardzo istotną kwestię.
Nie podaję kwot ponieważ mają one tendencję do odwracania uwagi i tak na prawdę są czynnikiem emocjonalnym. Niemniej emocje z tym związane nie pozostają bez znaczenia.
W kasynie przeważnie z łatwością przychodzi mi obstawianie nawet dużymi stawkami, ponieważ używa się żetonów. Nie ma fizycznego kontaktu z pieniędzmi, żetony natomiast symbolizują ładne, kolorowe punkty - "jednostki". Na Forex natomiast, staram się skupić na pipsach.
Takie myśli - "kontrolka" - jak to obrazowo ująłeś, owszem zapala mi się czasem i na Forex i w kasynie. Niestety uniemożliwia ona sensowną grę praktycznie tak samo, jak nadmierna ekscytacja. Na szczęście łatwiej jest dostrzec ten moment zawahania, bo ekscytację zauważasz na ogół dopiero, gdy przemija

Wg. mnie w takiej chwili, gdy przychodzą ostrzegawcze myśli, należy zrobić sobie przerwę i przemyśleć sytuację. Jeśli nie jesteś w stanie odżałować kwoty, którą zamierzasz postawić - zakończ sesję, zrób sobie przerwę.
Miałem już taki moment w trakcie prowadzenia tego dziennika, że pomyślałem - "a może zmniejszę trochę ciśnienie, może tempo obniżę, już mam dużo na koncie". Rzecz w tym, że środki na koncie są odżałowane, reszta ryzykowanej kwoty, to tylko wygrana. Dopóki jestem w stanie utrzymywać się w tym przeświadczeniu, dopóty będę w stanie napierać. Dlatego uważam, że najlepsze co mogę zrobić dla swojej psychiki, to zbudować depo z niedużej kwoty.
Dobrym pomysłem są też regularne wypłaty. Np. wypłacam połowę zysku, a drugą połowę odżałowuję - bardzo dobrze się to sprawdza. Masz już coś w kieszeni, jakiś efekt swojej pracy i łatwiej Ci się pogodzić z możliwością utraty reszty.
Inna sprawa, to pochodzenie pieniędzy przeznaczonych na przegranie. Jeśli odkładasz z ciężko zarobionej wypłaty i potem próbujesz grać tym na Forex, to Twój związek emocjonalny z tymi pieniędzmi jest bardzo silny - jest to całkowicie zrozumiałe. Ale jeśli pieniądze pochodzą z nieoczekiwanej premii, prezentu, sprzedaży jakichś niepotrzebnych rzeczy zalegających na strychu/w garażu, to łatwo przybrać postawę - "łatwo przyszło, łatwo pójdzie". Oczywiście dobrze by było, żebyś w tym czasie nie miał jakichś ważnych wydatków, bo wtedy wpadasz w pułapkę myślenia - "A mogło być na prezent gwiazdkowy dla synka", "A przecież żona potrzebuje nowych butów", "No ale trzeba wreszcie jechać z samochodem do mechanika.". Wtedy sprawa jest trudna.
To wszystko jest kwestia psychiki - coś co działa dla mnie, nie koniecznie musi służyć Tobie. Ja w życiu staram się wyrobić sobie podejście do pieniędzy, jak do narzędzia, do punktów, które się zdobywa. Jeśli widzę cel i uważam go za wart starań, to poświęcone pieniądze są dla mnie tylko instrumentem, kosztem osiągnięcia tego celu. Liczę je, ale nie żałuję ich. A gdy pojawia się żal, to znaczy, że czas by zrewidować dotychczasowe podejście.
Ach dziękuję i życzę miłej lektury.Przyznam sie, ze ciekawoscia bede sledzil Twoj dziennik

Oczywiście. Postaram się o tym pamiętać, kiedy znów przyjdzie ten moment. Jakoś ostatnio tak miałem, ale sądzę, że poradziłem sobie z tym dobrze, co widać po ostatniej czerwonej transakcji za 19% depoprosilbym abys powiedzial kiedy przyjdzie ten moment, gdy powiesz - wystarczy, nie ma sensu wiecej tak ryzykowac.



Uff, strasznie się rozpisałem. Mam nadzieję, że nie przynudzam.
Teraz planuję popracować jeszcze trochę nad trafnością pozycji (win-lose ratio). Jestem teraz w okolicach 2/3, czyli teoretycznie mógłbym zaryzykować w każdej transakcji 1/3 depozytu. To jest kolejne usprawiedliwienie, jakim próbuję okiełznać obawę przed dużą stratą

Jest jeszcze inny problem. Mianowicie zbyt lekkie podejście do odżałowanych pieniędzy i szastanie nimi. To jest trochę jak balansowanie na linie, między obawą i wahaniem, a zbyt luźnym podejściem.
Bo kiedy mówią, że największym moim wrogiem jestem ja sam, to chyba mają rację

Dobrej nocy życzę!