Ja tylko pociągnął.
Wracając do kasy i grania. I może też te parę słów czegoś nauczy.
Napisałem, że tą kumulacje rozpocząłem od 400zł. Taki mój wkład własny. 400 zł to nie cała wypłata, to nie setki wyrzeczeń dla mnie, to nie kasa którą odkładałem na coś czego bardzo chce. To zwykłe 400zł które przeznaczyłem na giełdę, a dla mnie to jakaś 1/4 wypłaty, ale mam troszkę oszczędności więc ok. ( historyjka poglądowa bez faktycznych kwot). Zaczynam więc grę od 400zł, gram lekko, dosyć bezpiecznie. Dogrywam 1000zł, myślę sobie niech stracę 500 max zł. I gram dalej trochę mocniej. Plan awaryjny, stracę do 400zł to znowu będzie ostrożna gra. Ale okazuje się że mi to idzie i mam już 2000zł... na na na ...3000zł....ostrzej, strata połowy do 1500zł ... nananana 6000zł.. analogicznie połowa przeznaczona na stratę połowa na grę mocniejszą a kapitał włożony 400zł. Czasowo sprawa rozwija się szybko.
Psychologicznie czuje to tak. Mam na koncie oszczędności, a gram bo to fajna i ciekawa forma zarobku i ćwiczenia umysłu. Stracić tego na co pracowałem mogę 400zł. Wszystko powyżej to mój zysk z dość szybkiej gry. Nie jest to dla mnie wielka kwota i świat się dla mnie nie zrobi szary jeśli stracę. NiE MA TEJ CAŁEJ PRESJI PSYCHICZNEJ. Później, gdy kasy jest 4-5 czy więcej razy niż było depo wybieram sobie 1/2 czyli jakieś 2-3 razy tego co włożyłem. I grając myślę, mogę grać mocniej nie muszę ale jak widzę coś wartego ryzyka to czemu nie. BO MAM OSZCZĘDNOŚCI, WKŁAD JUŻ SIĘ POMNOŻYŁ, ZAROBIŁEM DUŻO, A stracić mogę tylko malutką część którą już pokryłem więc nic nie tracę. Gram dla zabawy ale sam decyduje ile z tego jestem gotów stracić np by się sprawdzić lub sprawdzić na żywo jakiś styl gry, lub zaryzykować kontre o tego co podają media. Napisał mi ktoś żałosne dobra mina do złej gry. Ok gra nie była najlepsza, ale nie ściemniam że ta strata mi wisi na czubku małego jak kropla moczu do strząśnięcia.
A jeśli jestem taki narwany, nieokrzesany i nie wiem co robie, a gram tylko na fart i piszę dyrdymały. To dlaczego nie wrzuciłem po stracie depo 20tyś albo 40tyś, żeby pokazać jaki kozak ze mnie? Skoro to zarobek rzędu 1 miesiąca?
Tylko wrzucam jak jakaś ciota 2tyś niecałe? A dlatego, że zdaje sobie sprawę z tego co potrafię, z tego co praktykuje już wiele lat, z tego na co pracowałem całymi dniami i z tego ile mnie to kosztowało wyrzeczeń i nerwów.
Zaczynam zawsze małą kwotą, robię z nią cuda. A skoro ja jestem do przodu o tyle, że ten "fart" robi wrażenie. To kto tak na prawdę ma problem z grą ?
Po co trząść się przy komputerze. Stforex widział kiedyś rysunek 1000zł nie wiem chyba z 30zł albo mnie zrobione w jeden dzień. Jakie jest ratio i gdzie tu ryzyko olbrzymie? Znam się z nim lata i wie, że mi życie dało po dupie a o giełdzie wtedy nawet nie myślałem. Czasem ważniejsze od tego co Cie wgniotło w ziemie jest pytanie co z tym zrobisz, gdy wstaniesz.
Napisałem, że tą kumulacje rozpocząłem od 400zł. Taki mój wkład własny. 400 zł to nie cała wypłata, to nie setki wyrzeczeń dla mnie, to nie kasa którą odkładałem na coś czego bardzo chce. To zwykłe 400zł które przeznaczyłem na giełdę, a dla mnie to jakaś 1/4 wypłaty, ale mam troszkę oszczędności więc ok. ( historyjka poglądowa bez faktycznych kwot). Zaczynam więc grę od 400zł, gram lekko, dosyć bezpiecznie. Dogrywam 1000zł, myślę sobie niech stracę 500 max zł. I gram dalej trochę mocniej. Plan awaryjny, stracę do 400zł to znowu będzie ostrożna gra. Ale okazuje się że mi to idzie i mam już 2000zł... na na na ...3000zł....ostrzej, strata połowy do 1500zł ... nananana 6000zł.. analogicznie połowa przeznaczona na stratę połowa na grę mocniejszą a kapitał włożony 400zł. Czasowo sprawa rozwija się szybko.
Psychologicznie czuje to tak. Mam na koncie oszczędności, a gram bo to fajna i ciekawa forma zarobku i ćwiczenia umysłu. Stracić tego na co pracowałem mogę 400zł. Wszystko powyżej to mój zysk z dość szybkiej gry. Nie jest to dla mnie wielka kwota i świat się dla mnie nie zrobi szary jeśli stracę. NiE MA TEJ CAŁEJ PRESJI PSYCHICZNEJ. Później, gdy kasy jest 4-5 czy więcej razy niż było depo wybieram sobie 1/2 czyli jakieś 2-3 razy tego co włożyłem. I grając myślę, mogę grać mocniej nie muszę ale jak widzę coś wartego ryzyka to czemu nie. BO MAM OSZCZĘDNOŚCI, WKŁAD JUŻ SIĘ POMNOŻYŁ, ZAROBIŁEM DUŻO, A stracić mogę tylko malutką część którą już pokryłem więc nic nie tracę. Gram dla zabawy ale sam decyduje ile z tego jestem gotów stracić np by się sprawdzić lub sprawdzić na żywo jakiś styl gry, lub zaryzykować kontre o tego co podają media. Napisał mi ktoś żałosne dobra mina do złej gry. Ok gra nie była najlepsza, ale nie ściemniam że ta strata mi wisi na czubku małego jak kropla moczu do strząśnięcia.
A jeśli jestem taki narwany, nieokrzesany i nie wiem co robie, a gram tylko na fart i piszę dyrdymały. To dlaczego nie wrzuciłem po stracie depo 20tyś albo 40tyś, żeby pokazać jaki kozak ze mnie? Skoro to zarobek rzędu 1 miesiąca?
Tylko wrzucam jak jakaś ciota 2tyś niecałe? A dlatego, że zdaje sobie sprawę z tego co potrafię, z tego co praktykuje już wiele lat, z tego na co pracowałem całymi dniami i z tego ile mnie to kosztowało wyrzeczeń i nerwów.
Zaczynam zawsze małą kwotą, robię z nią cuda. A skoro ja jestem do przodu o tyle, że ten "fart" robi wrażenie. To kto tak na prawdę ma problem z grą ?
Po co trząść się przy komputerze. Stforex widział kiedyś rysunek 1000zł nie wiem chyba z 30zł albo mnie zrobione w jeden dzień. Jakie jest ratio i gdzie tu ryzyko olbrzymie? Znam się z nim lata i wie, że mi życie dało po dupie a o giełdzie wtedy nawet nie myślałem. Czasem ważniejsze od tego co Cie wgniotło w ziemie jest pytanie co z tym zrobisz, gdy wstaniesz.