Robiwan pisze:[...] ogólnie wejścia powinny być wg jakiejś strategii, a nie gdziekolwiek jak do tej pory robię.
Ponoć nie ważne jest wejście, tylko prowadzenie pozycji i wyjście.
Opiszę Tobie kilka "strategii", które działają i można by je jeszcze przybrać jak choinkę na święta, jeździć po kraiku i sprzedawać jak świeże bułeczki.
Jedną z nich jest pewne moje spostrzeżenie: jeśli decyduję się na scalping to timeframe musi być być tak dobrany, aby spread był co najmniej dwukrotnie mniejszy od średniego atr, przykładowo spread na edku 1.8 a atr(14) ok. 4.0 dla tf-5 min. Gram wtedy na jedną świecę, czyli zadowalają mnie 4 pipsy netto (netto, bo ruch musi mieć ok. 6 pipsów).
Odnośnie wskaźników - jakiś czas temu wyrzuciłem wszystkie i uparłem się, że w zupełności są wystarczające te wbudowane w MT4. Niestety, nie potrafię grać tzw. "naked tradingu". Stąd podjąłem się pełnego zrozumienia tego, co te podstawowe wskaźniki do mnie mówią, czyli każdy z nich trzeba po prostu rozumieć, znać jego matematyczne formuły przeniesione do excela, itd. Taka praca popłaca gdyż unikamy później "wiary" w coraz to nowsze nowinki, które pracują na fundamentalnych zasadach czy też algorytmach.
Kolejne podejście to wykorzystanie książkowej zasady, że przewagę daje nam wykorzystanie kilka tzw. stopni swobody. Ich mnożenie tylko zaciemnia obraz i sprawia, że mamy problemy z podjęciem decyzji.
Sam wykres świecowy jest już jednym z takich stopni - to w końcu cztery informacje (otwarcie, zamknięcie, max. i min.) oraz wiedza płynąca z układów, formacji, samego wyglądu pojedynczej świecy (prajs akszion

.
Do tego jakaś średnia - średnie działają najszybciej i są najstarszym wskaźnikiem. Opinie, że pokazują historię a nie przepowiadają przyszłości, że trend following to be itd. rozsiewają tylko ci, którzy po prostu zasilają tą większą grupę rozkładu Pareto. Wykorzystanie średniej opiera się w większości na naszej wierze w jej działanie, stąd proponuję zawsze nie kombinować z szukaniem złotych okresów i wykorzystywać te klasyczne - wynikające z ciągu Fibo, tzw. okrągłe lub po prosu własne. Sam preferuję prostą sma i tyle.
Kolejny wskaźnik powinien być oscylatorem, który daje dodatkowe informacje o wykupieniu bądź wyprzedaniu (nie zawsze działa ale lepszy rydz niż nic) lub też dywergencji. Te najprostrze wskaźniki to rsi, momentum, itd.
Ostatni składnik takiego systemu to tzw. trigger, czyli wskaźnik inicjujący. Jego zaistnienie jest impulsem, aby dokonać oceny w jakim miejscu jest cena wg średniej i oscylatora i podjęcie decyzji. To komplet informacji. Rzecz jasna taki system wymaga ciągłej analizy, MM i takich tam. Gry w godzinach największej płynności i zmienności jak również uważania na godziny publikacji makro. Z wbudowanych "triggerów" można wykorzystać np. Parabolic SAR.
Na koniec podejście, które o dziwo działa. Otóż załóżmy, że zaczynamy nasze codzienne zmagania z rynkiem, próbkujemy go kilkoma transakcjami. I w końcu jest ruch, łapiemy się na coś większego. Udaje nam się wejść prawie na początku ruchu, bierzemy z niego tłuste. Intuicyjnie czujemy, że wzięliśmy cały impuls, odwracamy pozycję i gramy korektę, następnie znów odwracamy. Trzy razy powinno wystarczyć. To trudne, mniej więcej tak samo trudne jak wyjście na małej stracie i przyznanie się przed samym sobą do nietrafionej transakcji. To taki rodzaj synchronizacji z rynkiem, nie wolno go tylko nadużywać, to rodzaj naciągania gumy ze świadomością, że nie pokonamy jej energii wewnętrznej. Bardzo często zdarza się nam, że na początku dnia mamy już nasz urobek, nawet większy niż zakładaliśmy i zamiast odejść wtedy od stołu, gramy dalej. To z reguły nie kończy się dobrze. Alternatywą jest gra w takich sytuacjach pozycjami znacznie, znacznie mniejszymi.
Polecam prosty zabieg psychologiczny - po każdej udanej bądź nie transakcji, zamknąć platformę, przejść się parę metrów (krążenie, uwolnienie od wykresów).
Zadziwiające, ale pomaga.
Trochę się rozpisałem, więc dołożę jeszcze taką stosowaną przeze mnie metodę: gra na podwojenie konta. Od stanu początkowego liczymy pozycję na np. 1% ryzyka. Wygraliśmy. Kolejne wejście też wg tej pozycji. Trzecie wejście - tutaj już ryzykujemy cały zysk, czyli gramy tzw. pieniędzmi z cassina. Itd. do podwojenia kapitału początkowego. Bardzo trudne, ale dochodowe. Nie raz kilka razy trzeba się liczyć z tym, że wrócimy do punktu wyjścia.
Wszystkie opisane powyżej "metody" wymagają pewnego triku: najlepiej mieć do nich osobne rachunki. Przykładowo, gramy wg jakieś metody, zbliża się publikacja makro, przechodzimy na dedykowany rachunek, itd.
Może się nawet zdarzyć tak, że na jednym z rachunków trzymamy longa na jakieś parze (bo gramy na d1) a w ciągu sesji gramy przeciwnie na innym rachunku. Chodzi o to, aby każdy rachunek wymuszał na nas odrębne spojrzenie na rynek wg zasad gry na tym rachunku (długa bądź krótka ekspozycja, małe bądź duże pozycje, wielkości stopów).
Nie trzeba do tego wcale dużych pieniędzy, wystarczy kilka stów, tylko odpowiednio zdywersyfikowane.
Najgorsze, co może nas spotkać to zaburzenie osądu spowodowane otwartą pozycją. Pewnym ratunkiem jest właśnie kilka systemów gry na odrębnych rachunkach. No i niestety, do każdego z nich należy podchodzić z max. zaangażowaniem i uwagą...
Pozdr. R.[/quote]
zgłosiłem ten post do "pochwały" dla Ciebie
