jakiś czas temu przeglądałem sobie blog bossa.pl i natknąłem się na sprawozdanie z konkursu, gdzie napisano, że średni czas trwania transakcji "top 10" wynosił w okolicach 17 godzin (przytaczam z pamięci). no i w tym miejscu przedstawię historię prawdziwą moich poczynań: siedzę, gapię się całymi dniami w te kretyńskie wykresy i zaczynam mieć po przebudzeniu się w kolejnym dniu te same objawy, gdy niegdyś pracowałem na etacie, czyli paniczny lęk, strach, niepokój


żeby nie było: wiem jak grać, ale nie wiem dlaczego tak nie gram... z powodzeniem rozpoznaję formacje z ostatnich kilku godzin i na ich podstawie prognozuję z powodzeniem ruch ceny. pułapka się zaczyna, gdy zaczynam ze znużenia "grać na siłę", wszędzie dopatruje się: oooo wartości skrajne przybierają mniej więcej podobne wartości do formacji i zonk! im więcej przegrywasz tym bardziej chcesz zamknąć dzień przynajmniej z niewielką startą, i tak sama napędzała się never ending story do momentu dużego DD. im więcej myślisz tym więcej topisz sary. niech mi nikt nie pisze o MM, bo ja przynajmniej zanim zacząłem go stosować użyłem kalkulatora, po prostu po kilku seriach sporych % zysków, nadszedł czas "ja i inni", ja uber pro, inni noobs. mój rachunek niestety nie wytrzymał takiej samej serii tyle, że strat - ponad 30 prawie jedna za drugą na minus i hoy... zaczynam od nowa.
od przyszłego tygodnia gram z trendem, wyczekuję moment, wchodzę precyzyjnie na niewielkim SL i maksymalizuje do granic możliwości... innej możliwości nie ma


PS napisane pod wpływem przeglądania journala użytkownika guccon (sorry, ale dla mnie to jest śmiech na sali) oraz gdy przypomniałem sobie słowa Grzegorza.
pzdr JP(racę) na 100%
