Mighty Baz pisze:
na złocie kluczowy poziom sie nie zmienił 1740

niemniej mocno prawdopodobny ponowy atak na 1685, wszystko zalezy gdzie nam sie kruszec odbije tym razem.
Już to ćwiczyliśmy nie tak dawno temu

Ktoś się pytał co musiałoby się stać żeby złoto spadło do 1684 - napisałem że Hiszpania musiałaby zbankrutować. Hiszpania nadal się trzyma, a złoto zaliczyło dołek ciut powyżej.
Zapominałem, że Bernanke potrafi równie skutecznie kopnąć w stolik. Chyba wszyscy zapomnieli - uśpił nas swoją kilkuletnią przewidywalnością "biada, biada, wszystko tonie, drukować, drukować kasę i zalewać nią dziury..."
Teraz jest mnóstwo drapania się w głowę: jak to przełożyć na rynki. Bo z jednej strony FOMC "zamurował" stopy na dwa lata. I dług USA rośnie praktycznie bez ograniczeń. Z drugiej strony coraz lepsze są te dane z USA i Bernanke mówi, że bezrobocie spada szybciej (ciekawe jak to tak naprawdę wygląda - w USA bezrobotny po 12 miesiącach wypada ze statystyk…) i że FOMC jest elastyczny w swoich działaniach. QE wreszcie idzie do lamusa - nie będzie kasy za darmo. Choć kasa za 0.25% to jak za darmo

Dolar dostał skrzydeł - niby że przestali drukować więc jego wartość przestaje spadać. Owszem drukują, ale w nieco bardziej zawoalowanej formie. Choćby poprzez systematyczne zwiększanie deficytu poprzez emisję długu=>zwiększanie bazy monetarnej=zmniejszanie wartości pojedynczej jednostki monetarnej.
Zobaczymy. Jak nie wiadomo co się dzieje to zawsze chodzi o kasę więc wygra ten kierunek gdzie można zarobić najwięcej
PS: Bernanke przyćmił wczoraj poprawkę GDP do 3% za 2011 rok - nieźle, nieźle. Do tego Biege Book też pokazuje coraz lepsze dane. Dzisiaj Bernanke będzie grillowany w Senacie. W zasadzie nie ma już nic nowego do powiedzenia.
Co daje podwaliny na risk on. Zobaczymy.
Jakże często ludzie mają już gotową opinię zanim zdążą pojąć istotę rzeczy.
A gdy już ta istota w pełni do nich dotrze, jakże często muszą zmagać się z konsekwencjami swojej opinii ;-)