
Zachorowałem ostatnio na ETF, ale nie potrafię sobie odpowiedzieć na jedno zasadnicze (i zapewne jednak bardzo proste) pytanie:
jaka jest różnica między:
1) zainwestowaniem w ETF, który odwzorowuje zachowanie, powiedzmy, indeksu WIG, czy cenę złota, czy cukru
2) zakupieniem na rynku forex odpowiednio jednostek indeksu WIG albo złota, albo cukru
Rozumiem, że ETF może proponować jakiś koszyk i strategię inwestycyjną, ale są też takie, powiedziałbym, "niezłożone" - właśnie jakiegoś indeksu czy surowca, jak te wyżej wspomniane.
Prócz tego zapewne ETF-ach ponosi się jakąś opłatę za wejście, zarządzanie itd., na forexie jest swap bądź rolowanie, powiedzmy, swap może zjeść zyski na forexie, a ETF się tu obroni, ale chyba nie to jest istotą sprawy. Forex ma dźwignię, więc kapitał może być mniejszy, ryzyko przy tym większe, wiadomo. Forex jest szybszy i łatwiej dostępny, też jasna sprawa, na ETF nie poskalpuje. Ale co do istoty: jeśli coś ma iść w górę, to zysk będzie tu i tu. Gdyby odpowiednio skalkulować wielkość pozycji, włożony kapitał i procentowe zmiany cen to może wyjdzie na to samo? Czy jednak nie? Czy ETF-y to tylko bardziej "profesjonalne" opakowanie tych samych transakcji na rynku, przeznaczone dla ludzi, którzy nie chcą inwestować samemu, bo się boją albo wolą posłużyć się metodą "wpłać [na lata] i zapomnij"?