Dariusz14 pisze: ↑19 cze 2019, 12:37
Po prostu, może Wszeświat jest wieczny, a twój mózg nie ogarnia pojęcia wieczności i nieskończoności?
Być może energia jest wieczna, wszak nie może być ani stworzona, ani zniszczona, tylko możemy
energię przekształcać z jednej formy w drugą?
No nie bo nauka na którą tak lubisz się powoływać udowodniła, że wszechświat miał swój początek.
Pomyłka, tego nauka nie udowodniła.
Najlepszy obecnie dostępny model powstania obserwowalnego Wszechświata sugeruje, że
idąc do tyłu dochodzimy do jakiegoś niesamowicie małego punktu, w którym pojęcie czasu przestaje istnieć.
Natomiast, nie posiadamy wszystkich danych, więc nie możemy powiedzieć, że jest to model kompletny, ani że jest to model ostateczny. Model ten powstał na bazie obserwacji widzialnego Wszechświata, z których wynika że czasoptrzestrzeń się rozszerza, i do tego to rozszerzanie się przyspiesza. Stąd logiczny wniosek matematycznych kalkulacji tego ruchu w drugą stronę. Na tym polega różnica pomiędzy nauką, a wiarą.
Dariusz14 pisze: ↑19 cze 2019, 12:37
Po co Bogu pieniądze?
Po co Wszechmocnemu potrzebna jest wiara ludzi w niego?
Po co Wszechmocnemu potrzebne jest cokolwiek od jakiegoś, nic nieznaczącego człowieka?
zauważyłem, że wielu ateistów ma ten problem i mylą kościoły, księży itp z wiarą Boga. Sam jako osoba wierząca nie byłem w kościele już ładnych parę lat.
W związku z tym, nie jesteś wierzący i tylko oszukujesz samego siebie.
Tak jak napisałem wcześniej, wierzysz w stworzoną przez siebie wersję.
Nie możesz się uznawać ani za Chrześcijanina, ani za Katolika.
To nie jest problemem ateistów, ponieważ oni wiedzą w co nie wierzą.
To jest problemem zakłamania takich pseudo-wierzących.
Dariusz14 pisze: ↑19 cze 2019, 12:37
Dlaczego jest Wam tak trudno zrozumieć, że fakt, że czegoś nie wiecie, nie ogarniacie rozumem, albo się Wam wydaje, że to niemożliwe, nie oznacza, że musi to być wynikiem interwencji Boga???
a ty nie wiesz nic, ale WIESZ jedynie to, że to wszystko nie Bóg tak? Nie wiem jak powstał świat, ale to na pewno nie Bóg. Nie wiem jak powstały pierwsze organizmy, ale to na pewno nie Bóg itp.
Znam obecnie najlepsze funkcjonujące modele naukowe tego, co opisujesz i nie ma w tych modelach niczego, co by wskazywało na interwencję Boga, ani co by w ogóle wymagało jakiejś interwencji jakiegoś Boga.
Poza tym, nie znam niczego, czego nie jestem w stanie poznać, a więc nie znam żadnych dowodów naukowych na istnienie czegoś, co nie istnieje, więc nierozsądnym by było, gdybym opierał się tylko i wyłącznie na wierze!
Jeżeli ktokolwiek przedstawi niezbite, materialne dowody na istnienie jakiegokolwiek Boga, to nie będę musiał wierzyć, tylko będę wtedy wiedział. Skoro nie mogę wiedzieć, to nie mam podstaw, żeby się opierać na wierze, bo to jest głupi pomysł, który historycznie dowodzi, że przynosi w zdecydowanej większości szkody, a pożytki są wątpliwe i tylko oparte na niczym nieudokumentowanej wierze.
Dariusz14 pisze: ↑19 cze 2019, 12:37
Zresztą wiesz co jest najlepsze w tych wszystkich dyskusjach nauka vs wiara itp.? To, że ateiści zawsze będą na przegranej pozycji stali dlatego, że jeśli np naukowcy za 3 dni by nagle udowodnili jak powstał świat i wszystkie rzeczy, których ludzie nie rozumieją to i tak można powiedzieć, że Bóg stworzył świat w ten sposób. Przecież Bóg mógł stworzyć świat razem z dowodami potwierdzającymi, że został stworzony przez coś tam innego. Nie ma nawet dowodu, że świat nie powstał np 15 minut temu a wszystko co znasz z przeszłości jest zapiskiem w twojej głowie stworzonym przez Boga. Przecież jest wszechmocny i mógł to zrobić tak?
I dlaczego by ateiści mieli być wtedy na przegranej pozycji???
Jeżeli by zaistniało takie zdarzenie, że naukowcy by odkryli Boga i go materialnie udowodnili, to nadal niczego nie zmienia. Wtedy wszyscy by po prostu wiedzieli, że była taka istota materialna, która stworzyła Wszechświat.
Co to zmienia dla ateistów?
Każdy ateista w takiej sytuacji staje się teistą, i wiara nadal nie jest potrzebna.
Wtedy wierzący także nie potrzebują wierzyć, bo nie ma wtedy w co wierzyć, nie ma potrzeby wierzyć.
Natomiast, naukowcy niczego nie udowadniają!
Ty masz braki w podstawowych pojęciach.
Konieczność dowodu jest domeną wyłącznie matematyki.
Naukowcy badają zjawiska, obserwują, tworzą modele tych zjawisk (hipotezy), i wtedy sprawdzają
te hipotezy startając się je zanegować. Jeżeli dana hipoteza potwierdza się wielokrotnie doświadczalnie
i wyeliminowane zostały czynniki mogące wprowadzić błędne wyniki, i wtedy wielu starszych, uznanych już
naukowców zrewidowało taką hipotezę, to ona się staje obowiązującą teorią (modelem) natenczas.
Nikt nie twierdzi, że taki model musi być ostateczny.
Jednakże, wiele takich modeli już się potwierdziło tyle razy w historii, że raczej nikt nie ma wątpliwości, że
w tych warunkach fizycznego świata, w jakim żyjemy, te modele doskonale się sprawdzają do
przewidywania wyniku naszego działania.
Natomiast "extraordinary claims require extraordinary evidence", czyli "nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnych dowodów". Nie można wszystkiego traktować identycznie.
Jak ci sąsiadka powie, że ma nowego kota, a ty wiesz tyle, że jej ostatnio kot zdechł, to
nie musisz koniecznie od razu biec oglądać tego nowego kota, żeby przyjąć, że ona mówi ci prawdę.
Jeżeli ci ktoś mówi, że go kosmici porwali i mu cośtam we wnętrznościach grzebali, to rozsądny
człowiek raczej popuka się w czoło, i takie twierdzenie wymaga już mocniejszych dowodów.
W jaki sposób ludzie przyjmują na wiarę tak niedorzeczne twierdzenia, że jakaś niematerialna postać
podobna do człowieka stworzyła Wszechświat i opierają tę wiarę na zbiorze pism napisanych przez ludzi
tysiące lat temu, to jest dopiero zagadka!