freakout pisze: ↑17 cze 2019, 23:44
fx-technik pisze: ↑17 cze 2019, 21:26
freakout pisze: ↑17 cze 2019, 21:25
bo wiara jest wynikiem braku wiedzy - co innego posiadać wiedzę która się rozumie, a co innego ślepo wierzyć w coś czego się nie rozumie
Bo, do wiedzy nie jest potrzebna wiara - wystarczy wiedza.
no a głównym problemem wierzących jest to, że o swojej religii nie wiedzą zupełnie nic
jak ich zapytasz o szczegóły to albo stają się agresywni, albo jakiś bełkot o manipulacji i szerzeniu nieprawdy, albo straszenie że "bozia się obrazi" i że "nie tacy się nawracali"
to wszystko bazuje tylko i wyłącznie na niewiedzy oraz strachu - emocje tutaj są tak silne, że przejmują władzę nad zdrowym rozsądkiem i jest to co jest
Ja byłem i chrzczony, i chodziłem na religię, i co niedziela do kościoła, i do komunii, i nawet byłem bierzmowany, i ślub kościeny mam. Jednak, na tych mszach widziałem dokładnie nic. Smutny tłum ludzi klepiących coś pod nosem. Szczególnie zawiodło mnie "świętowanie" zmartwychwstania. Zawsze miałem nieodparte wrażenie, że kościół celebruje ukrzyżowanie, a gdy Jezus miał zmartwychwstać, to nic, cisza, pustka, żadnego święta, żadnej radości. No i nijak nie mogłem zrozumieć o co chodzi, skoro Jezus niby wyraźnie mówi, że jego śmierć odkupiła nasze grzechy, to czemu mi jacyś księża wciskają, że jestem grzeszny i winny, i muszę im się spowiadać??? Im starszy byłem, tym bardziej mi coś w tym wszystkim nie pasowało. W końcu wziąłem i przeczytałem Stary Testament i Nowy Testament.
No i, tak dalej, im człowiek starszy, tym więcej rozumie i myśli. Ostatecznie uwolniłem się, kiedy zrozumiałem, że te teksty, to nie są jakieś historyczne prawdy, tylko nieprawdziwe bzdury pisane po prostu przez ludzi, którzy mieli taką, a nie inną wiedzę. Jakoś, ten wszechwiedzący Bóg wiedział mniej, niż ja wiem, i niż większość ludzi z wykształceniem podstawowym dzisiaj wie. Jakoś, ten wszechwiedzący Bóg miał moralność i nakazywał ludziom czyny, za które w dzisiejszych czasach zamyka się ludzi w więzieniach. Czyli, że moja moralność jest znacznie wyższa, niż tego Boga. Jakoś, ten wszechmogący Bóg nigdy niczego sam nie potrafił zrobić, tylko potrzebował zawsze ludzi, żeby za niego coś zrobili. Jakoś, ten miłujący Bóg stworzył ludzi chorych i cierpiących, umierających, zabijających się nawzajem, chociaż mógł to zupełnie inaczej skonstruować. Jakoś, ten Bóg musi się ukrywać przed ludźmi, i dawać im sprzeczne informacje w jakiejś niejednoznacznej książce, którą każdy sobie interpretuje jak jemu wygodnie. Jakoś, ten Bóg nijak nie potrafi się komunikować ze swoimi wiernymi, skoro istnieje na świecie ok. 3000 różnych denominacji chrześcijańskich, i one się nie umieją ze sobą dogadać. Jakiś słaby jest ten Bóg. Dopuszcza do śmierci niewinnych dzieci, dopuszcza do chorób, gwałtów, ludobójstw, nie słucha niczyich modlitw, niczego nikomu nie spełnia. Zdaje się, że to ludzie wymyślili sobie Boga na swój wzór i podobieństwo. Nie mam innego wyjścia, jak tylko być uczciwym przed samym sobą i przestać wierzyć w Boga, i przestać się bać piekła, czy nieba, czy czegokolwiek. Dopóki nie zostaną mi przedstawione dowody, prawdziwe, realne, rzeczywiste i materialne dowody na istnienie jakiegoś Boga, Stwórcy Wszechrzeczy, to nie mam żadnego powodu, żeby wierzyć w jakiekolwiek bajki.