Nim zgaszą światło...
- zastapmnie
- Pasjonat
- Posty: 1195
- Rejestracja: 04 cze 2012, 23:17
Re: Nim zgaszą światło...
Teoria gry bez strat jest z gruntu szalona. W większości wypadków skończy się też wyzerowaniem rachunku.
Jej podstawowym minusem jest coraz większe obciążanie depozyt, co z kolei uniemożliwia korzystanie z okazji inwestycyjnych, o ile nie prowadzi do całkowitego wyeliminowania gracza . Tracimy więc czas i nic tego nie mamy. A nawet mamy coraz mniej.
W krótkim, bo ledwie rocznym epizodzie inwestycyjnym, nasz bohater stosował przede wszystkim strategię uśredniania pozycji stratnych. Czynił to jednak nieudolnie, bez uprzednio przygotowanego scenariusza na okoliczność zaistnienia wypadków niekorzystnych, a więc jego reakcje były odpowiedzią na bieżącą sytuację. Zwykle przy takich okazjach stres towarzyszący przeciwnym do naszych założeń ruchom cen przyczynia się do decyzji niezbyt korzystnych. W jego wypadku mieliśmy do czynienia z uśrednianiem zbyt wczesnym lub otwieraniem zbyt dużych pozycji. Aby zupełnie skompromitować bohatera dodajmy, że na dokładkę otwierał też pozycje na innych parach, nie bacząc, że nadwyręża kapitał niezbędny mu do udźwignięcia ewentualnych strat...
Jej podstawowym minusem jest coraz większe obciążanie depozyt, co z kolei uniemożliwia korzystanie z okazji inwestycyjnych, o ile nie prowadzi do całkowitego wyeliminowania gracza . Tracimy więc czas i nic tego nie mamy. A nawet mamy coraz mniej.
W krótkim, bo ledwie rocznym epizodzie inwestycyjnym, nasz bohater stosował przede wszystkim strategię uśredniania pozycji stratnych. Czynił to jednak nieudolnie, bez uprzednio przygotowanego scenariusza na okoliczność zaistnienia wypadków niekorzystnych, a więc jego reakcje były odpowiedzią na bieżącą sytuację. Zwykle przy takich okazjach stres towarzyszący przeciwnym do naszych założeń ruchom cen przyczynia się do decyzji niezbyt korzystnych. W jego wypadku mieliśmy do czynienia z uśrednianiem zbyt wczesnym lub otwieraniem zbyt dużych pozycji. Aby zupełnie skompromitować bohatera dodajmy, że na dokładkę otwierał też pozycje na innych parach, nie bacząc, że nadwyręża kapitał niezbędny mu do udźwignięcia ewentualnych strat...
Staram się przetrzymywać straty i ciąć zyski, bo tak podobno robi większość, która przecież nie może się mylić...
- niemiaszek
- Przyjaciel Forum
- Posty: 5097
- Rejestracja: 08 lis 2010, 15:02
Re: Nim zgaszą światło...
jak narazie to opisujesz najczarniejszy schemat działania jaki może zafunkcjonować na ekg
do tej pory to tylko same negatywy i szczere a zarazem bardzo osobiste spostrzeżenia, doświadczenia, przeżycia... za to ogromny plus dla Ciebie, bo kubeł zimnej wody każdemu jest potrzebny co jakiś czas
cały czas będzie w tym jurnalu wiało grozą na przestrogę dla innych jako ostrzeżenie czy będzie też coś w wątku bardziej humorystycznie
może jakaś nutka optymizmu
ciekawie piszesz, akcja się rozwija i naprawdę wciąga czytelnika...


do tej pory to tylko same negatywy i szczere a zarazem bardzo osobiste spostrzeżenia, doświadczenia, przeżycia... za to ogromny plus dla Ciebie, bo kubeł zimnej wody każdemu jest potrzebny co jakiś czas

cały czas będzie w tym jurnalu wiało grozą na przestrogę dla innych jako ostrzeżenie czy będzie też coś w wątku bardziej humorystycznie

może jakaś nutka optymizmu

ciekawie piszesz, akcja się rozwija i naprawdę wciąga czytelnika...

... zbieraj pips do pipa bo jak nie to z depo będzie lipa... G."niemiaszek"
- zastapmnie
- Pasjonat
- Posty: 1195
- Rejestracja: 04 cze 2012, 23:17
Re: Nim zgaszą światło...
Ewoluując ku stanowi obecnemu, poczynił pewną korektę swojej strategii. Mianowicie zaczął otwierać pozycje przeciwstawne. Na nieszczęście, to również czynił w odpowiedzi na bieżącą sytuacje, zazwyczaj otwierając pozycje, gdy kurs był w miejscu najmniej do tego odpowiednim - shorty na wsparciach, longi na oporach. W konsekwencji, albo pozostawał z pozycjami stratnymi w obu kierunkach albo zamykał hedge ze stratą, by z rozpaczą stwierdzić, że po lekkiej korekcie w przeciwnym kierunku, kurs znowu zaczynał opadać (lub wznosić się), poniżej niedawno zamkniętego ze stratą hedge-a.
Zbyt szybkie zamykanie pozycji przeciwstawnych następowało również wtedy, gdy te pozycje zaczynały zarabiać - a bohater dochodził do wniosku, że kurs więcej nie wyciśnie w tym kierunku i zaraz zawróci. Czasem rzeczywiście zawracał - ale częściej tylko symulował odwrót.
Prawdopodobnym czynnikiem dyskomfortu objawiającego się przy okazji otwierania hedge-a była wielkość pozycji przeciwstawnej - w ocenie bohatera zawsze nazbyt duża jak na miejsce, w którym została otwarta, a co za tym idzie, generująca zbyt dużą stratę, gdyby kurs akurat teraz zamierzał zawracać...
Znów więc następowało zderzenie z nieznośną perspektywą utraty kapitału.
Zbyt szybkie zamykanie pozycji przeciwstawnych następowało również wtedy, gdy te pozycje zaczynały zarabiać - a bohater dochodził do wniosku, że kurs więcej nie wyciśnie w tym kierunku i zaraz zawróci. Czasem rzeczywiście zawracał - ale częściej tylko symulował odwrót.
Prawdopodobnym czynnikiem dyskomfortu objawiającego się przy okazji otwierania hedge-a była wielkość pozycji przeciwstawnej - w ocenie bohatera zawsze nazbyt duża jak na miejsce, w którym została otwarta, a co za tym idzie, generująca zbyt dużą stratę, gdyby kurs akurat teraz zamierzał zawracać...
Znów więc następowało zderzenie z nieznośną perspektywą utraty kapitału.
Staram się przetrzymywać straty i ciąć zyski, bo tak podobno robi większość, która przecież nie może się mylić...
Re: Nim zgaszą światło...
No cóż, bohater chyba jest krok od wniosku, że rynek robi co chce i z reguły idzie do góry lub na dół. Bohater jednak zdaje się nie tradować na rynku, a na wykresie swoich emocji, przez co brak mu zestrojenia z wykresem i rozsądkiem. Gdyby bohater poszedł do FXdoktora, to usłyszałby, że nie ma strategii.. może co najwyżej strzępy planu... przez co miota się nieudolnie. Doktor przepisałby konto demo, jedno jedyne i rzetelny dziennik mający na celu opracowanie strategii punkt po punkcie. Zaleciłby także założenie notesu z dokładnym opisem każdej transakcji w momencie otwierania (może być tuż po). Niezdolność zamykania stratnych pozycji należy przezwyciężyć myśleniem o ciągłości sygnału - czy dalej jest on aktualny? Czy rynek robi to, co wynika bezpośrednio z sygnału? Jeśli odpowiedź na którekolwiek pytanie brzmi "nie". Bach, zamykamy i idziemy dalej. Generalnie to, co opisujesz, to standardowe problemy tradera, który już coś wie, ale jeszcze nie zrozumiał, że to za mało. Ten dziennik chyba jest wyrazem faktu, że taka konkluzja, gdzieś próbuje z Ciebie wyjść.
Nawiązując do Niemiaszka - chyba dalszy ciąg tego dziennika ma być taką optymistyczną nutą.
PS. Z tego co piszesz, to nie uratujesz, żadnego z tych kont. Zabierz czym prędzej swoje pieniądze w bezpieczne miejsce i wracaj na demo. Chwała Ci za to, że umiesz odnieść się do bohatera z dystansem i trzeźwym okiem go zdiagnozować. Tym bardziej powinieneś trząść się o swoje środki... Przykro mi, że nie brzmi to zbyt optymistycznie... Jednakże optymizm jest dla ludzi, którzy nie mają podstaw do planowania.
Nawiązując do Niemiaszka - chyba dalszy ciąg tego dziennika ma być taką optymistyczną nutą.
PS. Z tego co piszesz, to nie uratujesz, żadnego z tych kont. Zabierz czym prędzej swoje pieniądze w bezpieczne miejsce i wracaj na demo. Chwała Ci za to, że umiesz odnieść się do bohatera z dystansem i trzeźwym okiem go zdiagnozować. Tym bardziej powinieneś trząść się o swoje środki... Przykro mi, że nie brzmi to zbyt optymistycznie... Jednakże optymizm jest dla ludzi, którzy nie mają podstaw do planowania.
- zastapmnie
- Pasjonat
- Posty: 1195
- Rejestracja: 04 cze 2012, 23:17
Re: Nim zgaszą światło...
kurcze, myślałem, że już jest nieco humoru w tej grotesce:)niemiaszek pisze:
cały czas będzie w tym jurnalu wiało grozą na przestrogę dla innych jako ostrzeżenie czy będzie też coś w wątku bardziej humorystycznie![]()
może jakaś nutka optymizmu![]()
ciekawie piszesz, akcja się rozwija i naprawdę wciąga czytelnika...
ale dzięki za pochwały
Staram się przetrzymywać straty i ciąć zyski, bo tak podobno robi większość, która przecież nie może się mylić...
- zastapmnie
- Pasjonat
- Posty: 1195
- Rejestracja: 04 cze 2012, 23:17
Re: Nim zgaszą światło...
Bohater tej noweli przeczuwa, że się nie mylisz. Już widzi ten obrazek za tydzień, miesiąc w przód, gdzie stoi ze skamieniałą twarzą wpatrzony w horyzont, wiatr targa jego czupryną, słońce bezlitośnie go roztapia, a wokoło nic, pustkaStforex pisze:
PS. Z tego co piszesz, to nie uratujesz, żadnego z tych kont. Zabierz czym prędzej swoje pieniądze w bezpieczne miejsce i wracaj na demo. Chwała Ci za to, że umiesz odnieść się do bohatera z dystansem i trzeźwym okiem go zdiagnozować. Tym bardziej powinieneś trząść się o swoje środki... Przykro mi, że nie brzmi to zbyt optymistycznie... Jednakże optymizm jest dla ludzi, którzy nie mają podstaw do planowania.
Staram się przetrzymywać straty i ciąć zyski, bo tak podobno robi większość, która przecież nie może się mylić...
- zastapmnie
- Pasjonat
- Posty: 1195
- Rejestracja: 04 cze 2012, 23:17
Re: Nim zgaszą światło...
Dni mijały, rachunki topniały, a myśli bohatera dryfowały ku bardziej precyzyjnej wizji zarządzania pozycją.
Idea, której teraz dał się uwieść, tkwiła korzeniami w poprzednich jego błędach - nie zamierzał porzucać pierwotnego zamiaru, by stratne pozycje zamykać bez straty. Choć tu nastąpiła pewne korekta - gotów był na odstępstwo od tej ortodoksji o ile inna pozycja otwarta na tej samej parze niwelowała stratę.
Nastąpiło więc pewnego rodzaju uelastycznienie samobójczej postawy. Wiązały się z nim też pierwsze scenariusze działań.
Można rzec, że bohater zachłysnął się ideą opartą na matematycznych obliczeniach, która wydawała mu się genialna w swej prostocie i nadzwyczaj bezpieczna...
Jeśli gram w dwie strony nie mogę przegrać, myślał bohater.
A więc hedge w odsłonie drugiej
Idea, której teraz dał się uwieść, tkwiła korzeniami w poprzednich jego błędach - nie zamierzał porzucać pierwotnego zamiaru, by stratne pozycje zamykać bez straty. Choć tu nastąpiła pewne korekta - gotów był na odstępstwo od tej ortodoksji o ile inna pozycja otwarta na tej samej parze niwelowała stratę.
Nastąpiło więc pewnego rodzaju uelastycznienie samobójczej postawy. Wiązały się z nim też pierwsze scenariusze działań.
Można rzec, że bohater zachłysnął się ideą opartą na matematycznych obliczeniach, która wydawała mu się genialna w swej prostocie i nadzwyczaj bezpieczna...
Jeśli gram w dwie strony nie mogę przegrać, myślał bohater.
A więc hedge w odsłonie drugiej
Staram się przetrzymywać straty i ciąć zyski, bo tak podobno robi większość, która przecież nie może się mylić...
- zastapmnie
- Pasjonat
- Posty: 1195
- Rejestracja: 04 cze 2012, 23:17
Re: Nim zgaszą światło...
Zasada działania była prosta: otworzyć pozycję w jedną stronę, a gdy kurs zmierza w kierunku przeciwnym, otworzyć hedge o połowę mniejszego w stosunku do pozycji pierwotnej. Jeśli kurs nadal zmierza w przeciwnym kierunku do pierwotnie obranego, otworzyć kolejnego hedge, o takiej samej wartości, co poprzedni. Gdy rynek nie zmienia nastawienia, otwierać następne hedge, do momentu, aż bilans wyjdzie na zero, lub będzie dodatni. Wtedy zamknąć wszystkie pozycje.
W czysto matematycznym układzie najważniejsze było określenie odległości między pozycją stratną a kolejnymi hedge-mi. Tak, aby w najgorszym razie być stratnym tylko na jednym hedge-u, a w najlepszym wariancie, nie być stratnym wcale.
Oczywiście ważne było również to, by depozyt pozwolił na przeprowadzenie takiej operacji, a co za tym idzie wielkość pozycji nie mogła być groźna dla konta.
W czysto matematycznym układzie, gdzie kurs porusza się idealnie według schematu góra lub dół, ten wariant byłby doskonałym zabezpieczeniem.
Ale forex to fluktuacje, emocje i nieobliczalność psychiki gracza.
W czysto matematycznym układzie najważniejsze było określenie odległości między pozycją stratną a kolejnymi hedge-mi. Tak, aby w najgorszym razie być stratnym tylko na jednym hedge-u, a w najlepszym wariancie, nie być stratnym wcale.
Oczywiście ważne było również to, by depozyt pozwolił na przeprowadzenie takiej operacji, a co za tym idzie wielkość pozycji nie mogła być groźna dla konta.
W czysto matematycznym układzie, gdzie kurs porusza się idealnie według schematu góra lub dół, ten wariant byłby doskonałym zabezpieczeniem.
Ale forex to fluktuacje, emocje i nieobliczalność psychiki gracza.
Staram się przetrzymywać straty i ciąć zyski, bo tak podobno robi większość, która przecież nie może się mylić...
Re: Nim zgaszą światło...
...Jeśli można było by coś doradzić bohaterowi noweli, to zrobił bym tak:
Zamknął bym wszystkie otwarte pozycje na trzech kontach, (domyślał się, że takowe są)
zrobił bym sobie wakacje od FX do końca sierpnia,
po czym wziął kawałek kartki, spisał zasady gry i zaczął grać na demo a najlepiej na realu
tylko 0,01 lota, grając tak do momentu systematycznego "koszenia " pipsów.
Łatwizna prawda?
Zamknął bym wszystkie otwarte pozycje na trzech kontach, (domyślał się, że takowe są)
zrobił bym sobie wakacje od FX do końca sierpnia,
po czym wziął kawałek kartki, spisał zasady gry i zaczął grać na demo a najlepiej na realu
tylko 0,01 lota, grając tak do momentu systematycznego "koszenia " pipsów.
Łatwizna prawda?

Niezależnie od tego, czy spędzamy nasze życie śmiejąc się, czy płacząc (smucąc się) - to zawsze jest ten sam czas życia...
- zastapmnie
- Pasjonat
- Posty: 1195
- Rejestracja: 04 cze 2012, 23:17
Re: Nim zgaszą światło...
Urwałem nieomal w pół zdania opowieść o naszym bohaterze...
Pomyślałem jednak, że wrócę do historii w kolejny weekend, i oto jestem.
Jeśli ktoś mocno czekał na dalszy ciąg, proszę wybaczyć
Pomyślałem jednak, że wrócę do historii w kolejny weekend, i oto jestem.
Jeśli ktoś mocno czekał na dalszy ciąg, proszę wybaczyć

Staram się przetrzymywać straty i ciąć zyski, bo tak podobno robi większość, która przecież nie może się mylić...