To nie tak, że Ben chce rozpędzać gospodarkę (pomijam sam sposób w jaki to próbuje robić), a Obama chce ją hamować - bo zdecydowanie obaj chcą tego samego. Chodzi o to, że nawet budżet USA nie jest studnią bez dna.Nowy500 pisze:dzieki chlopaki. ale i tak tego nie czaje ben drukuje pieniadze bo obawia sie recesji a obama mu robi na zlosc i recesje napedza przez ograniczenie wydatkow i podnoszenie panszczyzny.
U nas przynajmniej mamy barierę (tzw. kotwicę) zadłużenia zapisaną na sztywno, po jej przekroczeniu "włączają się" odpowiednie procedury i postępujemy zgodnie z nimi - tak w teorii. Usiaki dogadują się każdorazowo przed akceptacją budżetu na kolejny okres i zależnie od bieżącej polityki i siły poszczególnych partii robią co chcą.
Ale musi przyjść czas rozliczenia, teraz to i tak lajt wersja, nie jestem w stanie wyobrazić sobie co wydarzy się wtedy, gdy wierzyciele zaczną niepokoić ich działania.
No, ale to DT, kończę
