Przykładowy schemat firmy wyłudzającej:
-Telefon z kierunkowym z Warszawy
-Działalność zarejestrowana w Gdyni
-Siedziba w Zakopanem
-Towar w Krakowie
-Właściciel w Łodzi
-Poczta - skrytka pocztowa
-Konto bankowe na osobę prywatną nie powiązane z firmą
-Nazwy często łudząco podobna do nazwy innej firmy
Będę lekko zaokrąglał liczby.
Stal - sprawdzamy huty na Śląsku, Zawiercie może być, cena stali FI 8 - 2000 zł netto
Cena stali na wschodzie Polski i w Małopolsce FI- 8 2450 zł netto
Teraz matematyka odbiory pełnymi transportami, bo lepsza cena.
Nie biorąc pod uwagę upustu za zamówienie pełnego transportu ok 24 ton
2450-2000 = 450zł ton x 24 = 10800 netto + 23% =13284 zł brutto marży za jeden transport stali wezmę centrum Polski za pkt wyjściowy:
600 km transport ciągnikiem z HDS koszt góra 1000zł
Średnie zapotrzebowanie 1dnej firmy na miasto to 1,5 transportu miesięcznie
Więc towar nie jest magazynowany miesiącami lecz góra miesiąc.
Do czego zmierzam. To prosty przykład idioctwa z jakim przychodzi się zmierzyć w Polsce i tego dlaczego firmy się nie rozwijają i dlaczego w dzisiejszej gazecie w dziale Przetargi są tylko sprawy komornicze i dorobki życiowe ludzi sprzedawane za 20% ich wartości.
Gdy mamy do czynienia z jakimkolwiek rodzajem wykonywanej pracy zadajemy pytanie czy jest duże zapotrzebowanie w tym rodzaju prowadzonej działalności. Jeśli odpowiedź brzmi TAK to znaczy, że jest to rynek dostawcy materiałów oraz klienta. W przypadku, gdy zapotrzebowanie na daną działalność jest małe, wtedy firmy by się utrzymać są zmuszone do podniesienia cen i mamy do czynienia z rynkiem producenta ponieważ on dyktuje ceny zmuszając klienta i dostawce by się dostosował do nich.
Gdzie jest problem?
O ile w kraju przyzwyczajono się do biedy i drogiego towaru więc w momencie gdy rynki należą do producentów nie ma szału, uznał bym to za rynek stagnacji. Ponieważ producent krzycząc dużą cenę i tak nie zarabia tyle co powinien, dlatego że jeśli jest zbyt wielka to nie sprzeda, za mała to straci a jeśli sprzedaje bo nieprzesadnie wysokiej to i tak nie wszystkich stać więc zarabia tylko na przeczekanie bessy.
Problem pojawia się w momencie rynku klienta i materiałów.
Jest duże zapotrzebowanie na określoną działalność, producenci cieszą się, że w końcu się odbiją. Ale wtedy wkraczają superbohaterowie krajowej gospodarki:
- dostawcy materiałów widząc duży rynek zbytu liczą, że producenci sprzedadzą mnóstwo swoich towarów, będą mieć miliardy więc cholera no, dlaczego nie, PODNOSIMY CENY NA MATERIAŁY!!! Ouuu Yeah. To nic, że stal na hucie kosztuje 2000zł obecnie, niektórzy nawet robią zapasy przez zimę i kupują po 1950zł a może na umowach nawet 1800 przy megatonach. Ale towar od teraz jest wart dodatkowe niemal 20% marży ! a koszty transportu, podatki itd zmieszczą się w 5%.
- przedsiębiorcy zombi czyli bezmózgi bez pomysłu na własny biznes, podsłyszą gdzieś o cholera jest BOOM trzeba otwierać taką produkcje !! Ciul z tym, że miasto jest 1/2 lub nawet 1/4 wielkości Poznania pff otwieramy, tak że wychodząc z biura można by pomachać do szefa firmy która istnieje już kilkadziesiąt lat. Efekt? Rozproszenie się odbiorców na rynku lokalnym, producentom maleje sprzedaż, nowe firmy na swoich obrotóweczkach przy których banki tylko zacierają ręce są zmuszone do robienia po kosztach, żeby nie stracić domów, dorobków itd chociaż większość takich głąbów itak je traci. Selekcja naturalna musi być.
- i klienci, którzy widzą nagle, że firmy które sprzedawały drogo zaczynają sprzedawać coraz taniej więc nagle się pojawiają i byłoby super ale nie nie, już nie zapłacą tyle ile towar powinien kosztować by producent mógł zarobić na amortyzację, lepszą jakość, maszyny, rozwój, nie nie, przecież teraz mamy 20 takich samych producentów na 10km kwadratowych i zaczynamy zbijanie cen - A łon mi doł 20 zł taniej. Oookey co jest grane, sprzedaje tanio a ktoś sprzedaje praktycznie po kosztach, gdzie później amortyzacja, gdzie cokolwiek? Hmm co jest kurna grane? aaaahaaa no tak ktoś wziął obrotóweczke, ma mało klientów, mały obrót, bank zaczyna szczekać, trzeba robić nie by zarobić już, tylko robić by robić. RÓP MY ZA DARMO
R.I.P bo większość z tych idiotów nie sprawdza w jaki moment obrotowy te kredyty obrotowe wpadły i przy następnej bessie większość ziemie ssie bez chaupy i nowiutkiego samochodziku na blachary i portfela z pieniądzami z obrotu których jeszcze nie zarobili ale już MAJOM.
co się dzieje później?
Czas hossy wychodzi dla mocnych firm na małym plusie lub na zero. Dostawcy wysysają maksymalne ceny a dodając konkurencje marża znika, przy amortyzacji nie pełnej najczęściej firma staje się coraz większą dziadownią. Niektórzy kombinują jak oszukać klientów, niektórzy jak oszukać państwo, później setki tragedii w telewizji, że miało być tak a było inaczej. Płace dla pracowników lecą na łeb na szyje, pojawiają się zwolnienia i skośnoocy. Patrioci plują na kraj i lecą za pieniądzem robić jak meksyk dla us-ssa. No cóż bo już nie ma pracy za 3tyś na łape a żyć trzeba. Podobał mi się artykuł na onecie - Zarabiam 3tyś na rękę- jak mam za to żyć. No to odrazu mówie- zapytaj tych co zarabiają 1500zł z czego jeszcze państwo swoje weźmie.
Hossa hossa i po hossie. Znowu przychodzi bessa, zapotrzebowania mniej, klienci znikają, firmy mniej zarabiają, mniej zamawiają, materiałowców myślą kurna trzeba wrócić do marży 10%. ( dla nie kumatych, marża materiałowa to inna bajka inne koszta i inne kwoty niż marża sklepowa za 10% praprapraprapraprapra wnuki właścicieli będą się zastanawiać co by tu jeszcze kupić).
I powtarzamy schemat - zombie pomarły, klienci usiedli na dupach pokornie, materiały potaniały, producenci nieliczni zarobili, firmy się nie rozwinęły a większość zdziadziała.
A teraz tajemnicum ultimatum - co będzie jak tylko firma sprzedająca materiał( dostawca jak sobie to uprościłem) utrzyma normalną stałą cenę, która itak da mu możliwość rozwoju i przekształcania dowolnie działalności?
Przychodzi hossa, klienci wracają, tworzą się nowe firmy, wszyscy gromadzą materiał, klienci są rozproszeni ale roboty jest multum, każdy producent zarabia więcej, ma więcej, zamawia więcej, więc O KURDE ! JEST WIĘCEJ ZYSKU DLA DOSTAWCÓW MATERIAŁU!!. Każdemu starcza na płatności, niektórzy się rozwijają, niektórzy odnawiają, klienci nie przepłacają ale nie kupują po kosztach produkcji. Firmy rosną w siłę, rosną zarobki i zatrudnienie. Nawet starcza na chore podatki świń u koryta. Przychodzi Bessa. O kurde, ceny dalej są ok? cholera, jak to jest, nic nie podrożało? i jakość jakaś taka lepsza produktów? Maaagia.
To taki prostym językiem uproszczony schemat na podstawie ceny stali i gamoństwa sprzedaców materiałów. PRZECIEŻ JAK PRODUCENT NIE MA MATERIAŁU TO NIE ZROBI Z NICZEGO, SPRZEDA MAŁO TO MAŁO ZAROBI WIĘC MNIEJ KUPI NASTĘPNYM RAZEM - JAK MNIEJ KUPI TO CHOLERA NIE PODNOŚMY JESZCZE BARDZIEJ CENY BO JESZCZE MNIEJ KUPI, JESZCZE MNIEJ ZAROBI I WSZYSCY PÓJDĄ WĄCHAĆ KWIATKI.
to był wykład z łopatologi dla opornych.
A z chorych sytuacji przedsiębiorców biorą się patologie, wyłudzenia, kradzieże, ciulowa jakość wszystkiego wszędzie. Cholera w lumpexie w stanach można lepsze ciuchy kupić niż w tych o wiem
