Miazga totalna

Naprawdę padam z krzesła
Przypomniała mi się pewna historia. Niedaleko mnie budowali biurowiec. I wynajęli robotników właśnie z tej Korei. Rozmawiałem z nimi trochę choć ciężko było bo po angielsku kilka słów znali i to fonetycznie ale nie w tym rzecz.
Wynajmowali taki mały domek i jak gospodarz[którego znam] kosił trawę to pytali go o ściętą trawę czy mogą sobie wziąść bo, że oni z tego jedzenie sobie robią. To akurat raczej dramatyczne niż śmieszne ale tak mi się przypomniało.
Mówili, że jakby zwiali to ich rodziny pozabijają. [to mówili do tego gospodarza bo jego długo znali z pół roku mieszkali]
Więc śmiałbym się pewnie bardziej gdyby nie ta historyjka.
"Jak Ci się żyje w Korei? Nie mogę narzekać ..."
