Ehhhhhh...
Jakie to forum jest przewidywalne. Napisać coś szczerze i znajdzie się masa poprawiających mnie na właściwe tory.
Na właściwe, czyli na to co w mądrych książkach napisano i w ładnych tematach na forum podkreślono.
No więc po kolei

@Arturro
Fajnie, że taki temat jest, ale bez informacji szczegółowych na temat rodzaju dyskutujących można sobie tak popisać, żeby było miło, generalnie i niewiele z tego wynikało. Tak samo jest z tracącymi. Z pewnością w innym worku będzie ten, co stracił, chociaż od x lat zarabiał, ten co dokłada co miesiąc i ten co dostał bonus 100% od 10$ i go uwalił.
@Mustafa
To nie jest temat o moim tradingu. Doceniam, że potrafisz wyciągać jakąś regularną kasę spędzając mniej niż godzinę dziennie. Ja nie potrafię więc orzę jak umiem. Rynku nie da się kontrolować, ale da się kontrolować swoje pozycje i ja to wolę robić częściej niż raz dziennie przez 30 minut (co nie znaczy, że zajmuję jakoś często te pozycje). Takie mam doświadczenia i tyle.
@TxT
Oczywistym jest, że 100k jak chce się żyć z jakichkolwiek inwestycji to nie jest jakaś zawrotna suma. Zwłaszcza w naszych czasach, gdzie efektywność rynków wykładana jest prawie wszędzie i widać, że czasy zwrotów jakie można było uzyskać z giełdy np. pod koniec lat 90 tych to już tylko wspomnienia tych, co skorzystali.
Nie oznacza to, że nie można ciągle zarabiać, ale skoro ludzie siedzący w tym dekady mówili, że było zdecydowanie lepiej jeżeli chodzi o stopy zwrotu i ogólne skomplikowanie rynków, to nie mam powodów im nie wierzyć.
400k zł to już fajna kasa na spekulację. Tyle tylko czy potrafiłbyś sprzedać mieszkanie albo wpakować inne oszczędności w takiej kwocie i wpakować na forex? Zdecydowanie łatwiej jest sobie popisać niż robić.
Do tego dochodzi znoszenie psychiczne takiego zajęcia codziennie. Czym innym są swingi po 2000 zł a czym innym po 20 000.
@MPapiez
Te teksty o lekarzach, lotnikach - i kim wie jeszcze - niedługo chyba w lodówce na opakowaniu po serku będą drukowane

Porównanie tradera do lotnika/lekarza jest wg mnie bardzo chybione przede wszystkim ze względu na zmienne. Jak można porównywać zawody, gdzie jakieś działanie jest pewne, w stosunku do zajęcia, gdzie żadne działanie nie jest pewne?
A obrazowo: jestem pewien, że doświadczony lekarz dałby sobie obciąć rękę, kiedy jest pewien, że ktoś ma wyrostek. Czy w tradingu masz takie sytuacje? Bo szczerze mówiąc ja już nie raz bym się założył i sobie dał rękę obciąć, że "pójdzie tu i tu albo na pewno w tym miejscu odbije, bo są sygnały, że odbija".
Dobrze, że się nie założyłem, bo bym teraz kikutami te słowa pisał.
Widzisz... co do tej firmy to tak się składa, że znam kilka osób, które zarabiają dobre pieniądze mając własną firmę. W tym jedną, która w rok z pucybuta stała się milionerem w mniej niż 2 lata. I nie miała problemu z mówieniem, że jej się udało. Za forexem długoterminowo nikt znany mi się nie chwali.
Powtarzam: nie chodzi mi o to, że ktoś sobie kupił po roku telewizor, za pieniądze ze spekulacji, ale o kogoś, kto kupił za tę kasę np. jakiś fajny, bardzo dobry samochód z wielkim silnikiem i przynajmniej raz w tygodniu tankuje za te 500 zł za forexowe. No przecież, tu wszędzie panuje przekonanie, że forex to wielkie pieniądze i życie ponad standard. Może tak jest w przypadku kilku osób w tym kraju.
Oprócz tego, niewielka liczba z tego na średnim poziomie, ale zdecydowana większość jest na równi mojego marnego progu: zarabia godzinowo niż jakby roznosiła ulotki. A to i tak 20% tych, którzy wyszli ponad spready, prowizje i statystykę na forexie.
Jesteś zarejestrowany na tym forum ok. 3 lata. Mam nadzieję, że zarabiasz już porządną kasę.
Załóżmy, że zajmujesz się tradingiem 15 godz. w tygodniu, wliczając w to każdą, analizę, przeczytanie newsów, danych, itp.
Na ulotkach załóżmy, że płacą 6zł/h, co daje 6x15godz.x50tyg.x3lata = 13500 zł za 2250 godzin pracy.
Można to dosyć umownie traktować jako minimum opłacalności.
I tu nie chodzi o brak ambicji, wychylanie się ponad średnią i inne złote porady, ale o efektywność swoich działań w życiu.
Warren Buffet napisał dużo mądrych rzeczy. Wydaje się, że przecież przez te dziesięciolecia powinno być masa takich Buffetów bis. Wszystko się rozwija. Ludzie mieli jego książki, może jego wywiady, całe koncepcje.
Tymczasem liczba go cytujących ciągle się powiększa, a o liczbach dot. spektakularnych sukcesów "od zera do miliardera" przez spekulację, jakoś nie łatwo jest znaleźć raporty. No przecież porównując z wcześniejszym przykładem... jaka jest liczba pilotów/lekarzy chirurgów teraz, a jaka była 100 lat temu? "Wiedza" o skutecznym inwestowaniu powinna się rozprzestrzeniać podobnie intensywnie w świecie.
Tłumaczeniami o nauce można sobie pół życia przepier...ć. Znam kogoś, kto się uczy 15 lat pewnej dziedziny i cały czas jakoś efektów nie widać. A uczy się dalej tylko dlatego, że jego nauczyciele bardzo cenią jego pieniądze i co chwila mu przypominają jak to blisko celu już jest.
Nie bierz tego do siebie, bo nie o to tu chodzi. Chodzi wyłącznie o różnicę między opowieściami o wielkich pieniądzach i wielkich celach, a rzeczywistością bez marketingu.
Reasumując: rozpisuję się aż tyle tylko po to, żeby każdy sobie odpowiedział na pytanie, rozglądając się wokół siebie, własnej rzeczywistości, wokół żywych ludzi, co widzi, jakie są fakty na ten temat. Bo nie wiem jaki może być inny sens prowadzenia n-tej dyskusji o jakichś książkowych farmazonach.
To tyle z mojej strony na ten temat.