Asset pisze:Przeglądam informacje na wielu portalach informacyjnych i ekonomicznych i nie mogę wyjść z podziwu jaka euforia i parcie na hossę obecnie zapanowało. Każdy widzi tylko wzrosty, ludzie zaczynają bawić się w fundusze inwestycyjne, a wśród moich znajomych od nowa rozgorzała dyskusja na temat wzięcia kredytu hipotecznego, "no bo przecież waluty będą teraz taniały, tak mówili w tvn24".
Mi osobiście wydaje się to wszystko jakoś nierealne. Przy takiej niekorzystnej koniunkturze akcje nie mogą rosnąć do nieba bez przerwy. Podniesiony rating Grecji utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że niedługo możemy się spodziewać ogłoszenia mega hossy, krainy mlekiem i miodem płynącym, końca kryzysu w strefie Euro i porozumienia w sprawie klifu fiskalnego.
Później natomiast spodziewam się czegoś naprawdę poważnego, czegoś co sprawi, akcje polecą na łeb na szyję.
Może obniżenie ratingu Włoch, a może bliskie bankructwo Hiszpanii?
No chyba żyć nie umierać, po tak obfitych plonach potem jeszcze szybciej będziemy spadać sobie i jeszcze szybciej sobie rachunek nabijać w tym nie znająca umiaru banksterka.
Detalistom tylko poradzić, aby dołączać się do trendu, zabezpieczać pozycją i jazda, a nie nie dowierzać.
Coraz ładniej kreują się te trendy, aż przyjdzie czas gdy wszyscy będą w to wsiadać jak jeden pies i przy tym wyścigu psuciu pieniądza przez rządy nikt nie zechce pracować, a walutą będzie sobie można tyłek podetrzeć
