Ludzie sprzed 2015 roku

Miejsce, gdzie każdy może prowadzić swój własny dziennik gry na FX.
Awatar użytkownika
Stforex
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 3774
Rejestracja: 02 lis 2011, 15:41

Re: Ludzie sprzed 2015 roku

Post autor: Stforex »

W 2006 zacząłem na giełdzie jakieś pojedyncze malutkie transakcje jako student. Hossa była, a za zyski kupiłem dziewczynie pierścionek zaręczynowy.
Od 2007 importowałem shit z Chin zanim to było modne. Wtedy dużo bardziej opłacało się wpłacać dolary w banku i przelewać walutę, a nie przewalutowywać się przez bank. Więc chodziłem i skupowałem dolary w kantorach :). Co za czasy. Nawet kupowałem w którymś momencie dolara ciut poniżej 2 złotych raz :).

W 2011 rzesza ludzi już zwoziła shit z Chin więc konkurencja zrobiła się mega upierdliwa, a akurat kolega zaprosił mnie na Forex i pokazał mi tutorial na BabyPips. Pomyślałem, że jakby się tak dało... i tak się zaczęło. Małe konta, próby, testy nauka... w planie zarabianie za 3 miesiące ;). I te 3 miesiące zamieniły się w 2 lata :). Postanowiłem więc znaleźć pracę w branży i poznać sekrety tradingu niejako za kulisami, jak koń trojański. Przez lata poznałem wiele sekretów, ale nie tych co chciałem :D. Można powiedzieć, że wszelkie moje wyobrażenia na temat tradingu i drogi do zysków zostały w tym czasie pogrzebane. Miałem wzloty i upadki oczywiście, ale upadki nie były takie bolesne, bo zawsze angażowałem tylko troche kasy (poza dwoma sytuacjami gdzie dwa razy przez 15 lat dostałem mocny wpierdol - za pierwszym razem było to dużo dla studenta, ale nie dla gościa pracującego, a za drugim razem to już było dużo). No ale generalnie najważniejsza nauka jaką wyciągnąłem to chyba po prostu nauczyłem się przegrywać i zrozumiałem, że moje romantyczne podejście do tradingu było niedojrzałe i niedopasowane do tego co chcę osiągnąć i co rynek chce mi dać.

W międzyczasie poznałem też ludzi z którymi teraz traduję / pracuję, przestałem myśleć o sobie i swoim graniu. Zacząłem myśleć o tym jak o biznesie, o wspólnym projekcie, który ma określone założenia, są określone wymagania i zadania do wykonania aby spełnić te wymagania. Stało się to trochę takim małym biznesem nieformalnym. Praca zespołowa dużo wniosła, praktycznie bardzo się rozwinąłem dzięki wspólnym brainstormom, zobaczyłem pomysły, idee, koncepty na które bym nigdy nie wpadł, ani których nigdy nie widziałem na forach. Mogliśmy je omówić, najciekawsze przetestować, zobaczyłem jak działają rzeczy, których bym nie podejrzewał o działanie, zobaczyłem swój ograniczony subiektywizm kiedy dostałem nim w twarz.
Piszesz, że fora są dobre, też tak czułem zawsze i wierzyłem w to, ale niestety z tego co doświadczyłem to skrobią tylko po powierzchni. Pewne koncepty można poddać pod dyskusję i liczyć na konstruktywną krytykę, ale nie jest to zbyt skuteczne imo.

Niemniej, dziś jest nudno, na obecnym poziomie (jakkolwiek by to nie zabrzmiało), bardzo rzadko znajduję coś interesującego w internecie i wywiadach. Czasem coś posłucham i załamuję się co ludzie opowiadają w tych wywiadach. Ale trzymajmy się tego, że na rynku każdy ma swoją prawdę ;). Nadal szukam ciekawych rozmów, konceptów, brainstormów. W pajplajnie mam z 10 pomysłow do przetestowania, ale chyba żaden nie sprawia, że suty mi twardnieją :). Ogólnie pieniądze już mnie tak nie cieszą jak kiedyś, stały się tylko kolejnymi cyferkami, które modelowałem setki razy, paliwem do strategii, buforem dla kolejnego drawdownu... Ciężko jest się zmusić do orki w takich warunkach ;)

ODPOWIEDZ