Po prostu... ja p****ę! Inaczej nie mogę na to zareagować. Ręce opadają.Cyb pisze:Urząd pracy jest dla ludzi którzy pracy potrzebują, a nie od tego żeby dla szanownego Pana poszukać oferty która mu się spodoba.
U mnie ludzie zabijają się za pracę gdzie podstawa to 1500 brutto... Więc proszę Cię, przestań.
Skoro zarejestrowałeś się w PUP to zgodziłeś się na ich warunki. Więc skąd ten lament ?
To, że ktoś się rejestruje w PUP wynika z konieczności czy przyjemności? To, że ktoś płaci składkę do ZUS wynika z konieczności czy przyjemności i akceptacji zasad? To są zasady: bierz co pan da albo s*****j, bo w tym kraju jesteś niczym ponad zapis PESEL. PUP nie daje alternatywy: zapisz się w prywatnej agencji pośrednictwa pracy i tam zostań ubezpieczony. Niech oni szukają i się martwią.
Od młodości jestem uczony, że:
1. Bierz co jest i nie narzekaj.
2. W tym państwie nigdy na nic nie ma. Wszędzie jest brak na: kulturę, zrdowie, oświatę, naukę... na wszystko!
3. Bądź polaczkiem, czyli nie wystawaj przed szereg i reaguj na tych, którzy tego próbują.
Mówi mi to najpierw rząd, później media, później ludzie z mentalnością roboli z mojej okolicy (wykształcenie nie ma tu nic do rzeczy), a na końcu czytam to jeszcze na forum takim jak to.
Dlaczego ludzie, którzy 24 lata lub więcej spędzili na nauce, rozwoju samego siebie itp. a nie rzadko dokształcali się jeszcze po studiach, mają mieć mentalność i myślenie miernot i cieszyć się, że PUP załatwia im robotę, gdzie podstawowym, wyraźnie spisanym kodeksem jest "nie obrabiaj swojego pracodawcy". To oznacza tylko tyle, że jest to zakład dla ludzi z mentalnością komunistycznych mrówek, które myślały tylko o tym, żeby się nachlać po fajrancie (a najlepiej w czasie fajrantu) i zapieprzyć mydło i pastę BHP z kibla.
Czy PUP-y nie mają nic innego do zaoferowania oprócz operatora skrawarki i wózka widłowego? Nie wiem, ale z moich doświadczeń niewiele więcej. Jakiś czas temu, będąc "klientem" napisałem do PUP-u zapytanie o dofinansowanie na studia podyplomowe. Nie na nauczycielkę przedszkola, ale na nieco bardziej poważnego, państwowa dobra szkoła. Dostałem odpowiedź od baby, która nie zna elementarnych zasad korespondencji! Ktoś, kto nie ma pojęcia o rzeczywistości rynkowej strofuje mnie jak mam szukać pracy! Dostałem odpowiedź negatywną, bo oni mogli w tamtym czasie oferować szkolenia na wózek widłowy albo kasę fiskalną!
No zajebiście po prostu! Uczyłem się 5 lat wysoce abstrakcyjnych teorii po to, aby ktoś mi później oferował szkolenie, którego zakres obejmuje realnie 2-3 godziny. Oczywiście nie dla krysiek z IQ 80. One opanowują kasę fiskalną na szkoleniu w 2 tygodnie. I wtedy jest cool. Bo PUP odbębni, że wyszkolił porządną klasę robotniczą. Zarobi firma szkoleniowa i statystyki dla Kosiniaka Kamysza będą wręcz oszałamiające.
Mam się cieszyć z takiej wydolności rynku pracy i dopasowania "profesjonalnej" kadry doradczej do "zasobów ludzkich"? Jakoś nie potrafię, zwłaszcza że oni wiedzą lepiej za moje składki!
PS: vegajk - świetny post.
Wykropkowano wulgaryzmy Ink.